W Polsce nie ma popularniejszych aut od nich. Miałem przyjemność jeździć każdym z 10 najczęściej rejestrowanych nowych samochodów przez osoby prywatne i gdybym miał wydać 5- lub nawet 6-cyfrową kwotę na któregoś z nich, to brałbym pod uwagę jedynie pięć modeli.
Odpowiedź na to pytanie daje comiesięczne zestawienie publikowane przez Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Najnowsze uwzględnia sierpniowe wyniki, a pierwsza dziesiątka najczęściej rejestrowanych w Polsce nowych aut osobowych przez osoby prywatne w okresie styczeń-sierpień 2025 r. wygląda następująco:
Jak widać, w czołowej dziesiątce są wyłącznie SUV-y. Pierwszy samochód w zestawieniu, który nim nie jest, uplasował się dopiero na 11. miejscu. To Dacia Sandero.
Zanim przejdę do moich faworytów, muszę zaznaczyć, że ich wybór jest czysto subiektywny, przy czym wygląd nie grał żadnej roli. Kluczowe znaczenie miały cechy praktyczne. Kolejność przedstawiania moich typów jest losowa, choć dwa ulubione SUV-y zostawiłem na koniec. Dane o cenach zebrałem 10 września 2025 r.
Jaki nowy samochód bym dziś kupił? SUV-a z rabatem 20 tys. zł

VW T-RocVolkswagen
Zaczynam od SUV-a nr 4 w zestawieniu Samaru, czyli VW T-Roca. Sprawa jest jednak złożona.
Przeczytaj także: To zaskakująco tanio nawet jak na Chińczyków. Tak niskiej ceny ten 4,6-metrowy SUV jeszcze nigdy nie miał
Pierwsza generacja powoli się wycofuje z rynku, druga właśnie się na nim pojawia. Czwarte miejsce w Top 10 wywalczył, rzecz jasna, pierwszy T-Roc, z kolei T-Roc II nie został jeszcze udostępniony przez VW do testów prasowych. Skupię się więc na wcieleniu nr 1.
Zwłaszcza że każda z wersji tego SUV-a jest obecnie o 20 tys. zł tańsza, co oznacza 107 tys. 490 zł za bazową odmianę ze 116-konnym silnikiem 1.0 TSI (ceny nowego Volkswagena T-Roca w ofercie specjalnej zaczynają się od 122 tys. 390 zł za wariant 1.5 eTSI o mocy 116 KM). O ile jednak pierwszy Volkswagen T-Roc jest miejskim SUV-em (423,6 cm długości i 259 cm rozstawu osi), o tyle następca to już nieduży kompakt (odpowiednio 437,2 i 262,9 cm).
Niemniej Volkswagen T-Roc nawet w miejskim formacie okazuje się przestronny, zaś jego bagażnik ma od 445 do 1290 l (następca: 475-1350 l). Kolejne zalety to dobra jakość wykonania, wygodne fotele i intuicyjna obsługa — jeśli nie liczyć sterowania temperaturą, siłą i kierunkiem nawiewu klimatyzacji za pomocą nieergonomicznych sensorów dotykowych.
Śmiało mogę polecić odmianę ze 150-konnym silnikiem 1.5 TSI (od 111 tys. 690 zł). Jest bardzo dynamiczna i świetnie wyciszona, a jeśli nie dokupisz do niej 19-calowych obręczy, to okaże się także naprawdę komfortowa.
Którego SUV-a bym kupił? Ten pali tylko 3,7 l/100 km

Skoda KamiqKrzysztof Wojciechowicz / Auto Świat
Ten sam koncern, ten sam segment, to pewnie ta sama platforma? Ano nie. VW T-Roc bazuje na większej wersji architektury MQB niż mój drugi typ, czyli Skoda Kamiq.
Nie przeszkadza to czeskiemu SUV-owi oferować przestronnego wnętrza i całkiem sporego bagażnika (400-1395 l). Kolejne atuty tego mierzącego 424,9 cm długości auta to wygodne fotele i znakomita ergonomia — na czele ze "zwykłym" panelem klimatyzacji z przyjaznymi pokrętłami i przyciskami. W testowej (i bardzo popularnej) wersji Monte Carlo raziły mnie jednak tworzywa wykończeniowe: choć niebrzydkie, ba, momentami wręcz efektowne, to okazywały się twarde.
Przeczytaj także: Nowy tani SUV Skody. Za mniejsze pieniądze nie kupisz auta tej marki z takiej kategorii
Skoda Kamiq to najtańszy model w moim zestawieniu. Bazowa wersja z 95-konnym silnikiem kosztuje od 85900 zł, ale warto zwrócić uwagę na 150-konny wariant (od 110 tys. zł). Jest jednocześnie dynamiczny, dobrze wyciszony i bardzo oszczędny: na 24-kilometrowym odcinku Południowej Obwodnicy Warszawy i drogi wojewódzkiej zużył mi średnio zaledwie 3,7 l/100 km.
SUV, który niemal nie ma wad, a na dodatek jest w miarę tani

Renault Captur (2. generacja)Renault SAS
Mój trzeci typ to drugi najtańszy SUV w tym zestawieniu i jednocześnie rzadki przypadek samochodu, w którym nic ci nie przeszkadza.
Renault Captur w podstawowej 90-konnej wersji kosztuje od 89900 zł. Ma 423,9 cm długości, 263,9 cm rozstawu osi i duży bagażnik (484-1596 l). Do tego świetnie wygląda — ale przecież nie miałem patrzeć na design.
W Renault Capturze wszystko jest, jak trzeba: przestronność, jakość, dynamika, wyciszenie wnętrza, komfort jazdy. Dużym plusem są przednie fotele — wygodne również na dłuższych dystansach. Pomimo potężnego ekranu, temperaturę, kierunek i siłę nawiewu klimatyzacji ustawia się ergonomicznymi przełącznikami. Ten SUV zwyczajnie nie ma irytujących wad.
Jedyne, co może przeszkadzać — ale popraw mnie proszę, jeśli zrzędzę — to słupki dachowe, które znajdują się nieco za blisko głów pasażerów skrajnych tylnych miejsc. Zresztą może to tylko moje odczucie i moja anatomia: najlepiej sprawdzić samemu.
Chiński SUV, którego bym kupił

MG HS (druga generacja; od 2024 r.)Krzysztof Wojciechowicz / Auto Świat
Czas przejść do dwóch samochodów z pięciu, którymi jeździłbym szczególnie chętnie. Pierwszego firmuje chiński koncern.
To MG HS, między styczniem a sierpniem 2025 r. najczęściej rejestrowany w Polsce przez osoby prywatne nowy SUV klasy średniej. Ma 465,5 cm długości oraz 507-litrowy bagażnik, który da się powiększyć do 1484 l. Najtańsza odmiana — o mocy 170 KM — kosztuje od 109 tys. 900 zł.
W MG HS najbardziej ujął mnie komfort jazdy — znakomicie zestrojone zawieszenie, świetnie wyciszone wnętrze i ponadprzeciętna przestronność (nawet jak na SUV-a klasy średniej). Bardzo dobre wrażenie zrobiła jakość wykonania, przeciętne — temperament 170-konnego silnika 1.5 turbo. No i ta (nie tylko) chińska nieznośna maniera, żeby kluczowymi funkcjami klimatyzacji sterować za pomocą ekranu dotykowego...
Mój faworyt to ten SUV

Kia Sportage (5. generacja; wersja po modernizacji)Żródło: Auto Świat / Krzysztof Wojciechowicz
To najbardziej dochodowy samochód w historii tej potężnej marki. Od 1993 r. poznaliśmy już pięć odsłon tego SUV-a, a obecna właśnie trafiła na polski rynek w (mocno) zmodernizowanej formie. To Kia Sportage.
Najlepsze w niej są imponująca przestronność, porządna jakość wykonania, wygodne fotele i solidnie wyciszone wnętrze. Obrazu dopełniają dość miękkie zawieszenie i duży bagażnik (591-1780 l). Co ciekawe, Kię Sportage można teraz w Polsce kupić zarówno w wersji sprzed, jak i po modernizacji. Obie wyraźnie się różnią przednią częścią nadwozia, więc jeśli nie spodoba ci jedna, to może ujmie cię druga.
Bazowy, 160-konny wariant Kii Sportage sprzed restylizacji kosztuje 126 tys. zł. Z kolei cennik zrestylizowanego SUV-a zaczyna się od 150-konnej odmiany i 135 tys. 500 zł.