• Regulaminy zabraniają przewożenia w autobusie przedmiotów niebezpiecznych, ale często nie precyzują, o jakie rzeczy chodzi
  • Zdaniem kierowcy autobusu MZK w Jeleniej Górze hulajnoga elektryczna jest przedmiotem niebezpiecznym, bo w każdej chwili może wybuchnąć
  • W autobusach miejskich wolno przewozić rowery, ale tylko w określonych sytuacjach i pod licznymi warunkami

„30 sierpnia br. około godziny 21.00 do oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji zwrócił się kierowca autobusu komunikacji miejskiej o podjęcie interwencji wobec pasażera, który próbował przewieźć hulajnogę elektryczną, co jest niezgodne z regulaminem przewoźnika. Hulajnoga elektryczna posiada bowiem akumulator, który w przypadku ewentualnego rozszczelnienia lub wybuchu stwarza realne zagrożenie dla osób podróżujących autobusem”. To fragment oświadczenia Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze wydanego w związku ze sprawą nagłośnioną przez TVN24 – pasażer z hulajnogą został wyprowadzony z autobusu przez policję i obezwładniony na chodniku na oczach swoich dzieci. Zaglądamy więc do „Regulaminu Przewozu Osób i Bagażu Ręcznego Pojazdami Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego Sp. z o. o. w Jeleniej Górze”. A w nim... w dziale opisującym przewóz bagażu o zakazie transportu hulajnóg elektrycznych ani słowa.

Co wolno w autobusie: nie wiesz – zajrzyj do regulaminu!

Do obowiązków przewoźników należy poinformowanie pasażerów, jakie są zasady korzystania z autobusów, tramwajów czy pociągów, jak należy się w nich zachować, co jest zabronione, jaki bagaż można mieć ze sobą, jakie wiążą się z tym opłaty, itp. Tego rodzaju informacje znajdziemy w regulaminach – są one dostępne i w pojazdach, i w punktach obsługi pasażerów, i w Internecie.

Zasady i ograniczenia mogą się różnić w zależności od miasta, a nawet – jeśli w danej miejscowości jest kilku przewoźników – każdy może narzucać własne rygory. Nie ma jednak powszechnych, obowiązujących w całym kraju postanowień w rodzaju „nie wolno przewozić rowerów w autobusie” – w większości przypadków wolno, jakkolwiek zawsze pod licznymi warunkami, które wiążą się ze specyfiką poszczególnych środków transportu. Jeśli w zatłoczonym autobusie nie ma miejsca na rower, to jest to problem jego posiadacza, a pierwszeństwo mają inni pasażerowie. A co z mniejszym bagażem?

Właściwie nie wolno, ale wolno za opłatą?

W jeleniogórskim regulaminie czytamy: Przedmioty przewożone w autobusach nie mogą zagrażać bezpieczeństwu i porządkowi oraz stwarzać możliwość wyrządzenia szkody pasażerom lub kierowcy, a także przeszkadzać im i narażać na niewygody. To oczywiste – w środkach transportu zbiorowego każdy ma prawo czuć się bezpiecznie.

Wspomniany regulamin wylicza rzeczy, które wolno wozić za darmo:

W autobusach MZK w Jeleniej Górze pozostałe przedmioty i zwierzęta można wozić za opłatą – trzeba kupić bilet taki sam jak za osobę.

Rower w autobusie? Tak, ale...

Regulamin, co ciekawe, nie stwarza problemów, jeśli chodzi o wożenie rowerów autobusem, choć stawia sensowne ograniczenia

Dalej regulamin mówi, że pierwszeństwo mają jednak pasażerowie i jeśli rower się nie mieści albo mógłby zranić lub pobrudzić pasażerów, to brać go na pokład nie wolno. W ten sposób przechodzimy do listy rzeczy, których transport w autobusach miejskich jest zabroniony.

Co jest materiałem niebezpiecznym?

Zapis o tym, że w autobusach (tramwajach, pociągach, etc.) nie wolno przewozić rzeczy niebezpiecznych, znajdziemy w większości regulaminów. Ale to nie wszystko – w regulaminie jeleniogórskich MZK czytamy:

„Nie wolno przewozić:

1) przedmiotów nie będących bagażem podręcznym (zasady przewożenia bagażu określone są w Rozdziale IV),

2) niebezpiecznych ostrych narzędzi, białej broni i innych przedmiotów mogących stwarzać zagrożenie dla innych pasażerów,

3) otwartych pojemników ze smarami, farbami itp.,

4) przedmiotów cuchnących, łatwopalnych, o właściwościach wybuchowych, żrących, radioaktywnych, trujących oraz innych przedmiotów i materiałów niebezpiecznych,

5) zwierząt mogących stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa innych pasażerów lub uciążliwych z innych powodów,

6) przedmiotów, które mogą wyrządzić szkodę innym pasażerom przez zanieczyszczenie lub uszkodzenie ciała, odzieży, albo które mogą uszkodzić lub zanieczyścić pojazd (np. ostrych narzędzi, jak piły, biała broń lub kosy),

7) rzeczy, których przewóz jest zabroniony na podstawie odrębnych przepisów,

8) broni i amunicji niezgodnie z postanowieniami przepisów Rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie przewożenia broni i amunicji środkami transportu publicznego”

Wszystko, jak się zdaje, jest w porządku, ale o hulajnogach elektrycznych – ani słowa! Oznacza to ni mniej ni więcej, że zdaniem kierowcy autobusu, a może także zdaniem jego szefów, hulajnoga elektryczna jest (została zaliczona do) przedmiotem „o właściwościach wybuchowych”. Ma to sens? To prawda, znane są przypadki eksplozji hulajnogi elektrycznej, a w praktyce baterii litowo-jonowej, jednak są to zdarzenia rzadkie i w większości związane albo z mechanicznym uszkodzeniem baterii w czasie wypadku, albo występujące podczas ładowania. Tak samo znane są (też rzadkie) przypadki eksplozji telefonów komórkowych, tabletów, powerbanków, laptopów i wielu innych urządzeń wyposażonych w akumulatory litowo-jonowe. I o ile telefon ma niewielką baterię o stosunkowo niedużej sile rażenia, to już laptop ma w sobie energię wystarczającą do spowodowania solidnego wybuchu! Ale idźmy dalej: w ostatnich latach bardzo dużą popularność zyskują elektronarzędzia akumulatorowe – wiertarki, szlifierki, klucze udarowe i inne zasilane akumulatorami o napięciu 18, 40 a nawet 60V i o pojemności rzędu nawet ponad 200 Wh. Takie narzędzie wraz z bateriami mieści się w niedużej walizce – i też nie wolno wsiąść z nim do autobusu w Jeleniej Górze pod groźbą wyrzucenia na ulicę?

W tym miejscu warto zaznaczyć, że np. w transporcie lotniczym faktycznie obowiązują ograniczenia związane z transportem baterii, przepisy określają np. maksymalną dozwoloną pojemność akumulatora, ale też przewidują praktyczne rozwiązania: jeśli pojemność baterii jest za duża, ale można np. za pomocą specjalnej nakładki albo przekładki transportowej na wyjścia elektryczne „podzielić” baterię na dwie albo trzy części, rozłączając poszczególne sekcje baterii, to nie ma problemu – i producenci baterii dbają, by takie tymczasowe zabezpieczenia przewidzieć. Nie zawsze da się je stosować w przedmiotach już używanych. Można chyba jednak przyjąć, że w autobusie miejskim zasady bezpieczeństwa mogą być nieco mniej restrykcyjne niż w samolocie, prawda?

Co złego zrobił pasażer?

O ile założenie kierowcy (lub jego pracodawcy), że hulajnoga w autobusie stwarza zagrożenie z racji groźby wybuchu, można uznać za skrajnie głupie, to trzeba też uznać, że pasażer – gdy na miejsce kierowca wezwał policję – też zachował się nieroztropnie (policja donosi, iż był nietrzeźwy). Na filmie słychać ostrzeżenia skierowane pod jego adresem – policjant uprzedza, że użyje siły, jeśli ten nie wysiądzie. Odmowa wykonania polecenia funkcjonariusza to coś więcej niż odmowa dyskusji z kierowcą – i może skończyć się wyprowadzeniem w kajdankach. A co do zakucia osoby w kajdanki i „rzucenia na glebę” na oczach dzieci – to już inna historia.

Rzecznik prasowy MZK w Jeleniej Górze wyjaśnia

Już po publikacji artykułu otrzymaliśmy list od rzecznika jeleniogórskiego ZTM, w którym pan rzecznik wyjaśnia, iż to wcale nie groźba wybuchu jest przyczyną zakazu przewozu hulajnóg elektrycznych w autobusach komunikacji publicznej w Jeleniej Górze:

„Szanowny Panie Redaktorze,

z największym zdziwieniem przeczytałem w Pana artykule, że w Jeleniej Górze nie można przewozić hulajnog, ponieważ wybuchają. Nie mam pojęcia, skąd ma Pan taką informację, ale na pewno i nie uzyskał Pan jej w firmie, której jestem rzecznikiem. Ba! O tym, że hulajnogi wybuchają dowiedzieliśmy się… dzisiaj od jednego z dziennikarzy.

Bardzo prosimy o usunięcie tekstu, który opisuje nieprawdę i trochę nas ośmiesza. Traktujemy go jako nieporozumienie.

Hulajnóg elektrycznych nie przewozimy z innych powodów: są duże, ciężkie, nie zawsze się składają. W autobusach nie są mocowane, więc w razie nagłego hamowania stwarzają dla innych podróżnych niebezpieczeństwo. Hulajnogi zajmują też miejsce przeznaczone dla wózków inwalidzkich oraz wózków z małymi dziećmi.”

Czy rzeczywiście hulajnogi elektryczne są na tyle duże i ciężkie, że nie ma na nie miejsca w autobusie komunikacji miejskiej? Być może w warunkach transportu publicznego w Jeleniej Górze tak właśnie jest, ale nie wynika to bezpośrednio z regulaminu przewoźnika. Teza o tym, że to akumulator (groźba wybuchu) jest przyczyną „zakazu” wożenia hulajnóg elektrycznych w pojazdach komunikacji publicznej w Jeleniej Górze pochodzi wprost z oświadczenia jeleniogórskiej policji w tej sprawie.

Oświadczenie jeleniogórskiej policji

„Interwencja w jednym z autobusów komunikacji miejskiej w Jeleniej Górze.

Policjanci zatrzymali mężczyznę, który pomimo próśb kierowcy i policjantów nie stosował się do regulaminu przewoźnika oraz był poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu. Ponadto mężczyzna podczas czynności znieważył interweniujących funkcjonariuszy oraz groźbą próbował zmusić ich do odstąpienia od wykonywania czynności. Teraz za popełnione czyny odpowie przed sądem, a grozić mu może nawet do 3 lat pozbawienia wolności.

Policjanci Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze zatrzymali 35-letniego jeleniogórzanina podejrzanego o znieważenie funkcjonariuszy oraz o zmuszanie ich groźbą do odstąpienia od czynności prawnych. Ponadto mężczyzna poszukiwany był do ustalenia miejsca pobytu przez Prokuraturę Rejonową w Jeleniej Górze.

30 sierpnia br. około godziny 21.00 do oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji zwrócił się kierowca autobusu komunikacji miejskiej o podjęcie interwencji wobec pasażera, który próbował przewieźć hulajnogę elektryczną, co jest niezgodne z regulaminem przewoźnika. Hulajnoga elektryczna posiada bowiem akumulator, który w przypadku ewentualnego rozszczelnienia lub wybuchu stwarza realne zagrożenie dla osób podróżujących autobusem (podkreślenie redakcji).

Pasażerem tym, okazał się 35-letni jeleniogórzanin, który przebywał w autobusie z trójką nieletnich w wieku 8 i 14 lat. Od mężczyzny wyraźnie było czuć zapach alkoholu. Policjanci ponownie poinformowali mężczyznę o tym, że może kontynuować podróż bez hulajnogi bądź z nią wysiąść. Ponadto w trakcie czynności okazało się również, że mężczyzna był poszukiwany. Funkcjonariusze polecili mu, aby wysiadł z autobusu w związku z faktem łamania regulaminu przewoźnika, jak również w związku z koniecznością wykonania czynności odnośnie ustalenia jego miejsca pobytu. 35-latek jednak nie reagował na żadne polecenia, wobec tego funkcjonariusze zmuszeni byli użyć środków przymusu bezpośredniego i wyprowadzić go z autobusu.

W trakcie przewozu do komisariatu mężczyzna był wulgarny, agresywny, wyzywał funkcjonariuszy. Został zatrzymany w policyjnym areszcie. Następnego dnia przedstawiono mu zarzuty w tej sprawie. Teraz za popełnione czyny grozić mu może nawet do 3 lat pozbawienia wolności. Prokurator Rejonowy w Jeleniej Górze zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji.