Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, zwykłe włączenie świateł awaryjnych i ustawienie trójkąta ostrzegawczego w takich warunkach zazwyczaj nie wystarcza, by być widocznym dla innych. Prasa codzienna pełna jest zresztą tragicznych relacji z wypadków będących wynikiem słabego lub wręcz żadnego oświetlenia pojazdu unieruchomionego na poboczu drogi. Przodują w tym zwłaszcza kierowcy ciężarówek, i niestety wypadki z ich udziałem są najtragiczniejsze. Czy jesteśmy widoczni?Przyznamy szczerze: aż do chwili przeprowadzenia naszego minitestu nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak słabo jest widoczny pojazd w nocy. Na zamkniętym odcinku prostej drogi ustawiliśmy samochód i rozpoczęliśmy pomiary, z jakiej odległości są widoczne poszczególne jego elementy oświetleniowe. Nieoświetlone auto ustawione na poboczu było dla nas dobrze widoczne z odległości około 200-250 metrów. Oznacza to, że jadąc z prędkością 90 km/h (czyli 25 metrów/sekundę) dostrzeżemy go zaledwie na 8-10 sekund przed nim! Ten sam samochód z oświetleniem pozycyjnym i ustawionym w prawidłowej odległości od niego (50 metrów) trójkątem ostrzegawczym, był dobrze widoczny w światłach nadjeżdżającego samochodu z odległości około 300-350 m (a więc 12-14 sekund przed nim). O wiele bardziej efektywne było ustawienie trójkąta i włączenie świateł awaryjnych. Auto na poboczu było w takich warunkach widoczne już z odległości około 750 metrów (a więc do przejechania do niego zostało pół minuty). To relatywnie dużo, ale w przypadku trudnych warunków atmosferycznych (takich jak deszcz, mgła czy zadymka śnieżna) może okazać się za mało, o wiele za mało. Flary ostrzegawczeProblem dobrego oświetlenia miejsca wypadku czy awarii samochodu dotyczy wszystkich zmotoryzowanych, nie tylko w Polsce. W Stanach Zjednoczonych już od wielu lat powszechnie stosowane są w takich sytuacjach przez policję i służby drogowe specjalne flary ostrzegawcze. Dają się one zapalić (i palić) w każdych warunkach pogodowych i świecą bardzo intensywnym czerwonym światłem. Zazwyczaj kilkanaście z nich, zapalonych, jest układanych wzdłuż drogi przed i za unieruchomionym pojazdem, oświetlając i wcześniej informując innych kierowców o niebezpieczeństwie. W zależności od wielkości jedna flara wypala się po 15 lub 30 minutach. Postanowiliśmy sami przekonać się, jaki jest efekt ich stosowania. I tu byliśmy bardzo zaskoczeni rezultatem naszych prób.Samochód z zapalonymi dwiema flarami, włączonymi światłami awaryjnymi i ustawionym trójkątem ostrzegawczym był widoczny z odległości 1000-1200 metrów. A więc czas, jaki pozostał do przejechania tego odcinka (przy prędkości 90 km/h) wynosił około 40 do 48 sekund. Czyli był on czterokrotnie dłuższy niż w przypadku samochodu nieoświetlonego. Warto przy tym zaznaczyć, że specyficzny kolor i intensywność światła flar niespotykane na naszych drogach powodowały, że nasi kierowcy testowi odruchowo zdejmowali nogę z gazu.Oczywiście, nawet flary nie zastąpią zdrowego rozsądku, ale mogą stanowić ważne wyposażenie auta. Zwłaszcza że nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, kiedy i w jakich okolicznościach będziemy zmuszeni poinformować innych o niebezpiecznej sytuacji na drodze.Dariusz Kowalczuk
Bądź widoczny i bezpieczny
Awaria samochodu czy złapanie gumy to przykre doświadczenie. Zwłaszcza jeśli zdarzy się w nocy, podczas deszczu czy mgły.