Unijna dyrektywa GVO, czyli przepisy znoszące monopol serwisów autoryzowanych na obsługę gwarancyjną aut, obowiązuje w aktualnej formie od 2010 roku. Mnóstwo czasu! Mimo to wielu właścicieli aut w okresie gwarancji korzysta z serwisów przy autoryzowanych dilerach, nie dlatego, że chcą i są z ich usług zadowoleni, lecz głównie ze strachu przed utratą gwarancji. No bo wiadomo – nowym autom też zdarzają się awarie i kosztowne do usunięcia wady fabryczne, więc wizja płacenia za naprawę z własnej kieszeni skutecznie powstrzymuje przed szukaniem oszczędności i wygodniejszych rozwiązań.
Nie ma się co oszukiwać – serwisy autoryzowane z reguły muszą być droższe od warsztatów niezależnych. Wynika to z tego, że są im stawiane wyższe wymagania, m.in. pod względem wyglądu siedziby, wyposażenia, standardu obsługi. Za marmury i uśmiechnięte hostessy w salonie i recepcji trzeba płacić. Jeśli nam na tym nie zależy, to taką samą jakość czynności serwisowych możemy mieć gdzie indziej wyraźnie taniej.
Serwis poza ASO, ale nie byle gdzie
Warto jednak wiedzieć, że jeśli mamy auto na gwarancji i zależy nam na jej utrzymaniu, to musimy bardzo starannie wybierać warsztaty, z których usług chcemy skorzystać. Dyrektywa GVO zapewnia zachowanie gwarancji niezależnie od tego, gdzie serwisujemy auto, ale tylko pod warunkiem, że wszelkie prace są wykonywane zgodnie z zaleceniami producenta, przy wykorzystaniu narzędzi i materiałów o parametrach i właściwościach przez niego wymaganych.
Co to oznacza w praktyce? Każdy z przeglądów musi obejmować dokładnie te same czynności, które powinna w jego ramach wykonać autoryzowana stacja obsługi. Nie wystarczy, że w porę wymieni się olej i filtry, inne czynności obsługowe też są ważne. Dobra wiadomość: te same przepisy europejskie zobowiązują producentów i importerów aut do udostępniania niezależnym warsztatom dokumentacji serwisowej oraz narzędzi do tego potrzebnych. Jest tu jednak pewien haczyk – nie muszą tego robić bezpłatnie, a opłaty za dostęp do potrzebnych danych i narzędzi mogą być dla wielu niezależnych serwisów zaporowe.
Oprogramowanie i dane
W przypadku nowych aut (od normy Euro 5 wzwyż) producenci mają obowiązek udostępniania nie tylko dokumentacji serwisowej, lecz także np. oprogramowania niezbędnego do aktualizacji sterowników. Aktualnie produkowane samochody są zgodne ze standardem PassThru, pozwalającym niezależnym warsztatom na łączenie się z serwerami producentów aut i np. na zdalną diagnostykę, wykonywanie czynności serwisowych, które do niedawna były zastrzeżone dla ASO.
Korzystanie z usług tego typu jest jednak płatne i wymaga od niezależnego serwisu posiadania komputera diagnostycznego zgodnego ze standardem PassThru oraz – zazwyczaj – zarejestrowania się u producenta, co może wymagać np. podania danych warsztatu, a w przypadku chęci uzyskania dostępu do funkcji związanych np. z bezpieczeństwem – udokumentowania kwalifikacji do prowadzenia takich prac, a czasem nawet zaświadczeń o niekaralności (m.in. przy obsłudze zabezpieczeń antykradzieżowych). Dla warsztatów niezależnych, ale współpracujących z dużymi sieciami producentów czy dystrybutorów części zamiennych spełnienie tych wymogów nie jest szczególnie trudne – sieci dostarczają swoim partnerom dokumentację, oprogramowanie serwisowe i sprzęt.
Dokumentacja musi być kompletna
W przypadku serwisowania auta na gwarancji poza ASO najważniejsza jest precyzyjna dokumentacja wszystkich wykonanych prac. Nie wystarczy stempelek i odpowiednia data w książce serwisowej – najlepiej mieć szczegółową fakturę z wyszczególnieniem wykonania zalecanych czynności obsługowych oraz użytych materiałów eksploatacyjnych.
Uwaga! Do wykonania wielu czynności serwisowych w sposób zgodny z wymogami producenta niezbędny jest komputer diagnostyczny. Sterownik auta odnotowuje, kiedy i jakie urządzenie było do niego podpięte – w razie poważnego sporu o gwarancję przedstawiciel producenta może to sprawdzić. Wiele mniejszych serwisów używa urządzeń z pirackim, nielegalnym oprogramowaniem, które ma np. powtarzające się, skopiowane numery seryjne –to również zostawia ślady w sterowniku i może dać podstawę do odrzucenia roszczeń gwarancyjnych.
Właściwe oleje i interwały
Oleje (silnikowy oraz oleje przekładniowe) mogą pochodzić od innych producentów, niż ci, z którymi oficjalnie współpracuje producent auta. Muszą jednak spełniać lub przewyższać wymagania jakościowe stawiane przez producenta. Ze względu na specyficzne wymagania olejowe wielu nowoczesnych konstrukcji warto ograniczyć się do stosowania olejów mających odpowiednie dla danego modelu i odmiany silnika aprobaty producentów.
Uwaga! Należy dokładnie sprawdzić numery/kody aprobat, gdyż nie każdy olej z aprobatą np. Mercedesa nadaje się do każdego auta tej marki! W żadnym wypadku nie wolno przeciągać interwałów między wymianami oleju powyżej tych zalecanych przez producenta, ale już wymiany częstsze niż oficjalnie zalecane nie mogą być podstawą do odebrania gwarancji. Uwaga, jakość filtrów też ma znaczenie.
Jakich części można używać?
Nawet w przypadku aut na gwarancji nie ma wcale wymogu stosowania części zamiennych sygnowanych przez producenta pojazdu (OE – Original Equipment). Żeby jednak uniknąć jakichkolwiek problemów z egzekwowaniem roszczeń gwarancyjnych, warto zadbać o to, żeby warsztat używał wyłącznie podzespołów o jakości na poziomie OE lub OEM (Original Equipment Manufacturer – podzespoły pochodzące od tych samych producentów, którzy dostarczają je również na pierwszy montaż, o tych samych parametrach i specyfikacji, co części dostarczane producentom aut). Uwaga! Renomowani producenci mają w swoich ofertach też tańsze linie wyrobów, które nie spełniają wymogów OEM.