• Kierowcy zastanawiają się nad tankowaniem oleju spożywczego z powodu różnicy w cenie – olej roślinny bywa tańszy od napędowego
  • Zużyty olej posmażalniczy można dostać nawet za darmo
  • Silnik diesla może pracować na oleju spożywczym – powstaje pytanie, jak długo
  • Starsze silniki wysokoprężne nie mają dużych wymagań wobec paliwa, za to nowe konstrukcje są bardzo wrażliwe na jego jakość

To już nie tylko teoretyczne rozważania, są tacy, którzy rzeczywiście eksperymentują z tankowaniem oleju spożywczego lub przynajmniej z dolewaniem go do "normalnego" paliwa. Różnica w cenie, przynajmniej na pierwszy rzut oka, zachęca – litr oleju napędowego kosztuje teraz na stacjach ok. 6,80 zł, litr oleju spożywczego w promocji można znaleźć w sklepach już za mniej niż 5 zł. Olej spożywczy da się jednak pozyskać jeszcze taniej, czasem nawet za darmo lub za 1-3 zł za kg, np. w formie zużytego oleju posmażalniczego czy starej frytury z restauracji. Powstaje jednak pytanie, czy taki olej może być wykorzystywany jako paliwo?

W końcu przecież władze od pewnego czasu zmuszają nas do tankowania paliw zawierających "biododatki", czyli alkohol w przypadku benzyn i produkty wytwarzane m.in. z tłuszczów roślinnych w przypadku oleju napędowego. No i w sprzedaży jest też "biodiesel" produkowany głównie z rzepaku. Co więc stoi na przeszkodzie, żeby zamiast tankować na stacji, to robić to taniej na parkingu pod marketem? Niestety, sprawa nie jest taka prosta! Bo nawet czysty biodiesel ze stacji (B100) to nie jest olej rzepakowy czy słonecznikowy, ale wytwarzany z nich przemysłowo tzw. ester metylowy kwasów tłuszczowych.

Czy auto z silnikiem diesla pojedzie na oleju spożywczym? Sprawdziliśmy to

Na to pytanie odpowiedź jest prosta – tak! Przy czystym oleju spożywczym w baku mogą się pojawić problemy z rozruchem, szczególnie przy niższych temperaturach, ale kiedy już silnik zapali, to będzie na takim oleju pracował. Powstaje jednak pytanie – jak długo? I na to pytanie nie ma już tak oczywistej odpowiedzi.

Po raz pierwszy, z pomocą kolegów z redakcji "Auto Bilda", zgłębialiśmy to zagadnienie ponad 20 lat temu. Pierwszym autem, które zostało poddane próbom, był poczciwy Volkswagen Golf II, wtedy jeszcze nie klasyk, a tanie auto używane. Jego prosty silnik Diesla, z wtryskiem pośrednim, bez elektroniki, przejechał na oleju roślinnym kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Tyle że nie bez problemów. Po pierwszych próbach okazało się, że bez modyfikacji się nie obejdzie – najpoważniejszą z nich było zastosowanie podgrzewacza i zmodyfikowanego filtra paliwa.

Pierwszym autem, na którym ponad 20 lat temu testowaliśmy jazdę na oleju spożywczym, był Volkswagen Golf II z silnikiem 1.6 z wtryskiem pośrednim Foto: Auto Świat
Pierwszym autem, na którym ponad 20 lat temu testowaliśmy jazdę na oleju spożywczym, był Volkswagen Golf II z silnikiem 1.6 z wtryskiem pośrednim

Nie trzeba żadnego sprzętu laboratoryjnego, żeby zauważyć, że olej spożywczy jest znacznie gęstszy od oleju napędowego, ale podgrzanie go, przynajmniej w pewnym stopniu zmniejsza wynikające z tego kłopoty. Kolejną modyfikacją było zamontowanie na stałe "wtrysku samostartu" – bez odrobiny chemicznego wsparcia na zimno Golf często nie chciał zapalać.

Po zamontowaniu podgrzewacza paliwa, zmienionego filtra i "wtrysku samostartu" stary Golf jako-tako radził sobie z jazdą na oleju spożywczym. Foto: Auto Świat
Po zamontowaniu podgrzewacza paliwa, zmienionego filtra i "wtrysku samostartu" stary Golf jako-tako radził sobie z jazdą na oleju spożywczym.

Stary diesel sprawiał problemy, ale jeździł. Jak TDI znosi olej rzepakowy?

Przy odpowiedniej dawce masochizmu i gotowości do radzenia sobie z pojawiającymi się problemami, dało się tym autem jeździć. Przy czym Golfowi znacznie lepiej służył zużyty olej smażalniczy – oczywiście starannie przefiltrowany – od świeżego oleju prosto ze sklepu. No i był to stary, prosty diesel, a jak powszechnie wiadomo, im diesel nowszy, tym bardziej wymagający w kwestii paliwa.

Po kilku latach przerwy postanowiliśmy więc podjąć kolejną, znacznie bardziej ryzykowną próbę – tym razem sprawdziliśmy, jak z olejem spożywczym radzi sobie nowoczesny diesel. Do testów znów wybraliśmy Volkswagena Golfa, tyle że o trzy generacje młodszego, czyli nową wówczas "piątkę" z silnikiem TDI z pompowtryskiwaczami (105 KM). Tym razem założenia były ostrzejsze. Żadnych modyfikacji pojazdu, żadnego filtrowanego oleju posmażalniczego (ma mniejszą lepkość od świeżego oleju, a w dodatku część tego, co mogłoby się z takiego oleju osadzić w silniku, osadziło się już w smażalnicy), żadnego rozcieńczania olejem napędowym, tankujemy olej spożywczy prosto ze sklepu. Sceptycy twierdzili, że to nie może się udać, że nowoczesny silnik pewnie na takim paliwie nawet nie zapali. Nie mieli racji, w każdym razie nie do końca.

Przy pierwszym tankowaniu będziesz zadowolony. A później...

Po zatankowaniu oleju spożywczego Golf TDI zapalił znacznie lepiej od swojego przodka z silnikiem Diesla z wtryskiem pośrednim. Wystarczyło tylko odrobinę dłużej pokręcić rozrusznikiem, nie był potrzebny samostart. Po uruchomieniu silnika nie zapaliła się kontrolka "check engine" – elektronika najwyraźniej nie dostrzegła problemów z innym paliwem. Po ruszeniu, mimo czystego oleju spożywczego w baku, osiągi wcale się nie zmieniły, TDI pozostało żwawe i dynamiczne. Jedyną zauważalną różnicą był kolor i zapach spalin, zupełnie jak ze smażalni.

Niestety, z czasem sytuacja zaczęła się pogarszać. Przy kolejnych próbach było coraz gorzej. Silnik, nawet na zimno dosyć sprawnie zapalał, ale przez pierwsze minuty brakowało mu wyraźnie mocy, dopiero po chwili zaczynał w miarę normalnie reagować na naciskanie pedału gazu. Ale i tak, przynajmniej subiektywnie, ze spalaniem oleju spożywczego Golf V radził sobie (na początku) lepiej od Golfa II, nawet po modyfikacjach.

Pierwsza awaria, która unieruchomiła silnik TDI zasilany olejem słonecznikowym, była w zasadzie błaha: gęsty olej roślinny zatkał filtr paliwa. Wystarczyło wymienić filtr i Golf ruszył w dalszą drogę.

Po kilkuset kilometrach Golf znowu jednak wylądował na lawecie. Diagnoza: uszkodzenie wstępnej pompy paliwa, trzeba też było usunąć sporo błędów zapisanych w sterowniku. Kolejne kilometry przyniosły postępujący spadek dynamiki, ale auto nadal dawało się uruchomić i jeździło.

Jazda na oleju spożywczym: ile wytrzymał silnik TDI?

W przypadku Golfa V TDI do katastofy wystarczyło nieco ponad 4 tys. km przejechanych na oleju spożywczym. Najsłabszym elementem okazała się turbosprężarka. Może to przypadek, przecież turbosprężarki czasem się psują nawet w autach tankujących najlepsze paliwa. Ale nie tym razem! Rozbiórka silnika potwierdziła wstępną diagnozę, turbina nadawała się na złom, resztki wirnika udało się znaleźć w wydechu. Co ta awaria miała wspólnego z "ekopaliwem" prosto z marketu?

Nowoczesny diesel, zgodnie z przewidywaniami, okazał się mniej odporny na eksperymenty paliwowe od swojego pradziadka. Foto: Auto Świat
Nowoczesny diesel, zgodnie z przewidywaniami, okazał się mniej odporny na eksperymenty paliwowe od swojego pradziadka.

Co się zepsuło po tankowaniu oleju spożywczego?

Testowy Golf V TDI był wyposażony w turbinę o zmiennej geometrii. Niespalone resztki oleju spożywczego i zwęglone osady (dokładnie takie same, jak na starej, kuchennej patelni) zablokowały precyzyjny mechanizm sterujący obrotami turbiny. Efekt? Wirnik kręcił się niemal przez cały czas z prędkością znacznie wyższą, niż zakładali to jego konstruktorzy. Jeśli chodzi o resztę podzespołów, to blok silnika nie wykazywał żadnych nietypowych śladów zużycia, podobnie zresztą jak głowica. Jednak nawet gdyby nie awaria turbosprężarki, to i tak auto nie pojeździłoby dużo dłużej – po 4 tys. km na oleju spożywczym, pompowtryskiwacze były już na wykończeniu. Analiza właściwości oleju silnikowego wykazała, że przedostało się do niego sporo niespalonego oleju spożywczego, pogarszając jego właściwości smarne, co w dłuższej perspektywie mogłoby doprowadzić np. do zatarcia panewek wału korbowego czy wałka rozrządu.

Pompowtryskiwacze źle zniosły tankowanie oleju spożywczego. Warto wiedzieć, że piezoelektryczne wtryskiwacze aktualnych diesli są znacznie delikatniejsze od pompowtryskiwaczy! Foto: archiwum / Auto Bild
Pompowtryskiwacze źle zniosły tankowanie oleju spożywczego. Warto wiedzieć, że piezoelektryczne wtryskiwacze aktualnych diesli są znacznie delikatniejsze od pompowtryskiwaczy!
Uszkodzona turbosprężarka – ta awaria unieruchomiła silnik Golfa na dobre. Foto: archiwum / Auto Bild
Uszkodzona turbosprężarka – ta awaria unieruchomiła silnik Golfa na dobre.

Oczywiście, gdyby olej spożywczy rozcieńczać albo podgrzewać, lub też tankować do baku zużytą, przefiltrowaną fryturę, pewnie udałoby się pokonać bez awarii dużo większy przebieg, ale na pewno nie taki, żeby opłacało się w ten sposób oszczędzać na paliwie.

Uwaga! Od czasu tamtego testu minęło już kilkanaście lat, przy obecnych konstrukcjach wyposażonych w zaawansowane i rozbudowane systemy oczyszczania spalin i jeszcze bardziej precyzyjne i delikatne układy wtryskowe, silnik TDI z Golfa V wygląda niemal jak eksponat muzealny! Nie zamierzamy testować, jak długo na czystym oleju spożywczym pojeździłby aktualny diesel – z góry wiemy, że to się nie ma prawa udać.

Podsumowując: starsze diesle da się dostosować do spalania oleju spożywczego, ale nawet po takich przeróbkach nie ma co liczyć na całkowicie bezproblemową eksploatację czy przyzwoitą trwałość. Przy dzisiejszych cenach napraw i części do aut, bardziej się opłaca kupować droższe paliwo, niż ryzykować awarię, lejąc do baku "wynalazki". Im nowsza konstrukcja, tym ryzyko większe.