• Zasada działania układu start-stop wydaje się bardzo prosta. Podczas postoju silnik, zamiast pracować na wolnych obrotach, po prostu się wyłącza
  • Wielu kierowców nowoczesnych aut obawia się, że system start-stop może szkodzić silnikowi
  • Komunikat "system start-stop jest niedostępny" w znakomitej większości przypadków nie świadczy wcale o usterce układu

Niewiele rozwiązań technicznych zrobiło tak szybką karierę, jak układy start-stop, mimo że większość użytkowników aut wcale za nimi nie przepada. Skąd ich popularność? Jeśli myślicie, że chodzi tu o poważne oszczędności w zużyciu paliwa podczas codziennej jazdy, to jesteście w błędzie. Prawdziwy powód jest zupełnie inny – chodzi przede wszystkim o to, w jaki sposób dotychczas mierzono zużycie paliwa i emisję spalin podczas oficjalnych testów.

W tzw. cyklu pomiarowym NEDC, który bez większych zmian obowiązywał od lat 90. aż do sierpnia tego roku, przez 1/5 czasu testu auto... stoi. Cała procedura badawcza trwa 1180 s, z czego aż 241 s zajmuje postój. W tym czasie kierowca nie może samodzielnie wyłączyć silnika, ale jeśli ten automatycznie wyłączy się sam, to przecież oszczędności będą wymierne. Dodatkowa zaleta jest taka, że podczas testów panują takie warunki, że system start-stop musi działać, w realu aż tak dobrze często nie jest. Nowe procedury badań emisji spalin i zużycia paliwa (WLTP) są bliższe jeździe w warunkach drogowych, przez co start-stop aż tak dużych korzyści nie daje. Z drugiej jednak strony normy są już tak wyśrubowane, że niekiedy choćby procent czy dwa oszczędności też mogą być na wagę złota.

W odpowiednich warunkach start-stop może zapewnić nawet kilkunastoprocentowe oszczędności paliwa i wyraźną redukcję emisji spalin. Foto: Auto Świat
W odpowiednich warunkach start-stop może zapewnić nawet kilkunastoprocentowe oszczędności paliwa i wyraźną redukcję emisji spalin.

Producenci aut i dostawcy rozwiązań wykorzystywanych w start-stopach obiecują bardzo dużo, np. według firmy Bosch, jednego z największych dostawców podzespołów do układów tego typu, oszczędności dzięki automatycznemu wyłączaniu silnika na postoju wynoszą w testach nawet ok. 8 proc., a w prawdziwym życiu mogą przekraczać nawet 15 proc.! Owszem, tak może się zdarzyć, ale jedynie w pewnych ściśle określonych przypadkach.

Zasada działania układu start-stop wydaje się bardzo prosta. Podczas postoju silnik, zamiast pracować na wolnych obrotach, po prostu się wyłącza, a w momencie, gdy kierowca chce ruszyć (np. wciśnie sprzęgło, żeby włączyć bieg, albo w aucie z automatyczną skrzynią biegów puści hamulec przy włączonym biegu), automatycznie się uruchamia. Niby to takie proste, ale w praktyce wcale nie takie łatwe do zrealizowania.

Żeby wszystko to miało szansę działać, konieczne jest zastosowanie podzespołów o innych parametrach niż używane w autach bez tego systemu, potrzebne są m.in. wzmocniony rozrusznik, wydajniejszy alternator, specjalny akumulator, odporny na tzw. pracę cykliczną, głębokie rozładowanie, a także zaawansowana elektronika, nadzorująca zużycie energii elektrycznej w aucie. Pierwsze eksperymentalne systemy tego typu, które powstały w latach 90., bazują na standardowych komponentach, co szybko prowadziło do frustracji użytkowników – nie dość, że strasznie wolno działały, to na dodatek były skandalicznie awaryjne i nietrwałe.

Start-stop można wyłączyć ręcznie, ale często system dezaktywuje się sam. Foto: Auto Świat
Start-stop można wyłączyć ręcznie, ale często system dezaktywuje się sam.

Obecnie na rynku funkcjonuje równolegle kilka rozwiązań układów tego typu: od najprostszych, w których standardowe silniki uzupełniono o wzmocniony osprzęt i elektronikę pozwalającą na realizację tej funkcji, aż po znacznie bardziej zaawansowane rozwiązania, wykorzystujące do rozruchu urządzenie będące połączeniem alternatora i rozrusznika, które przy okazji zapewnia rekuperację (odzyskiwanie) energii hamowania, a nawet może stanowić dodatkowe, wspomagające źródło napędu np. podczas ruszania. Coraz częściej też systemy start-stop są konfigurowane w taki sposób, żeby silnik był wyłączany nie tylko podczas postoju, lecz także wtedy, kiedy auto swobodnie się toczy i nie potrzebuje napędu – tzw. tryb żeglowania. W samochodach ze skrzyniami automatycznymi i dwusprzęgłowymi realizacja tej funkcji to nie problem, w "manualach", konieczne jest zastosowanie "e-sprzęgła", które automatycznie odetnie wyłączony w czasie jazdy silnik od układu przeniesienia napędu, żeby samochód mógł toczyć się swobodnie.

Wielu kierowców nowoczesnych aut obawia się, że system start-stop może szkodzić silnikowi. W końcu większość nowych modeli ma doładowane jednostki, a wiadomo przecież, że np. gwałtowne wyłączanie silnika z rozgrzaną turbosprężarką grozi jej uszkodzeniem. Warto wiedzieć, że aktualnie stosowane układy automatycznego wyłączania silnika, zanim zrobią to, co do nich należy, analizują nawet kilkadziesiąt różnych parametrów. Jeśli się okaże, że nie są one spełnione, silnik na postoju nie wyłączy się. Start-stop może pozostawać nieaktywny w sytuacji, gdy m.in.:

  • silnik albo elementy układu oczyszczania spalin nie są wystarczająco rozgrzane (temperatura graniczna zależy od konkretnego modelu auta);
  • temperatura zewnętrzna jest zbyt niska lub za wysoka;
  • akumulator jest niedostatecznie naładowany;
  • parametry pracy silnika wskazują, że turbosprężarka jest nadmiernie rozgrzana;
  • trwa proces "wypalania" filtra cząstek stałych;
  • przekroczono limit cykli rozruchów w określonej jednostce czasu albo temperatura rozrusznika jest zbyt wysoka;
  • pojazd stoi na znacznym pochyleniu, więc hamulce i układ kierowniczy muszą pozostawać w pełnej gotowości;
  • kierowca włączył jeden z prądożernych odbiorników, np. ogrzewanie foteli lub elektryczne grzanie szyb;
  • klimatyzacja działa w trybie maksymalnej wydajności;
  • kierowca nie ma zapiętego pasa bezpieczeństwa albo niedomknięte są którekolwiek z drzwi;
  • auto porusza się po drodze na dużej wysokości, np. w górach.

Komunikat "system start-stop jest niedostępny" w znakomitej większości przypadków nie świadczy wcale o usterce układu. W naszym klimacie, przy określonych warunkach jazdy może się zdarzyć, że teoretycznie sprawny system będzie działał jedynie sporadycznie.

Niekiedy też bywa tak, że silnik zostanie samoczynnie wyłączony, ale trzeba go ponownie uruchomić już za pomocą przycisku, np. wtedy, gdy podczas postoju otworzymy drzwi.

Ze względu na dużą liczbę czynników wpływających na działanie układów start-stop nie da się dokładnie określić, jakie zapewniają one oszczędności. Dla każdego użytkownika mogą one być inne.

Start-stop od strony warsztatowej

Zmiana domyślnych ustawień: systemy start-stop domyślnie są tak konfigurowane, żeby włączały się automatycznie, a jeżeli wyłączymy je ręcznie, to podczas kolejnego, ręcznego uruchomienia silnika znowu się włączą. Tylko w nielicznych autach, np. w wielu modelach Fiata, po wyłączeniu start-stop pozostaje uśpiony do czasu, kiedy świadomie znowu go aktywujemy. Ponieważ w wielu modelach aut szybkość i płynność działania tych układów pozostawiają wiele do życzenia, kierowcy często decydują się na ich trwałe wyłączenie, żeby przed rozpoczęciem podróży za każdym razem nie musieć ich wyłączać. Niekiedy usługę taką oferują nawet autoryzowane serwisy, tyle że nie polega ona na całkowitym wyłączeniu tej funkcji, lecz jedynie na jej tzw. inwersji – czyli start-stop na pokładzie jest, ale domyślnie pozostaje wyłączony, a jeśli uruchomimy silnik ręcznie, system znowu przejdzie w stan uśpienia.

Wyższe koszty napraw i obsługi: przy optymistycznych założeniach oszczędności uzyskiwane dzięki systemowi start-stop powinny być tak duże, że mimo wyższych cen podzespołów kierowca i tak powinien wyjść na plus. Właściciel auta ze start-stopem najwcześniej z reguły przekonuje się o tym, że układ ten podwyższa koszty serwisowania w momencie, kiedy w aucie trzeba wymienić akumulator. Nie może to być dowolna bateria – trzeba zastosować dokładnie taki akumulator, jaki zaleca producent, czyli w zależności od modelu znacznie droższą od standardowej baterię w technologii AGM lub EFB. Niewłaściwy akumulator może nie zostać zaakceptowany przez elektronikę auta (będą pojawiały się błędy, auto może pracować w trybie awaryjnym) lub zużyje się w ciągu najwyżej kilku tygodni.

Foto: Auto Świat

Akumulator musi mieć takie parametry, jak zaleca producent. Układy start-stop wymagają baterii odpornych na cykliczną pracę i ładowanie dużym prądem.

Foto: Auto Świat

Rozruszniki do start-stopów muszą być odpowiednio wzmocnione, czasem kosztują nawet 2-3 razy więcej od standardowych, często też nie ma dla nich zamienników na rynku.

Foto: Auto Świat

Alternatory, szczególnie te z funkcją rekuperacji energii i rozbudowaną elektroniką, kosztują majątek, na szczęście są zwykle trwałe.