Philips reklamuje swoje zespoły ledowe z cokołami żarówek H7 i H4, ostrzegając lojalnie, że nie są to akcesoria do wykorzystania na drogach publicznych (choć do tego zostały stworzone, nie ma wątpliwości). Bosma radzi: sprawdź, czy nasze LED-y można stosować w Twoim kraju.
Zakładasz na własną odpowiedzialność!
Nie szukajcie, nie sprawdzajcie, szkoda czasu: nie można zamiast żarówek stosować w reflektorze innego źródła światła ani w Polsce, ani w żadnym kraju należącym do UE, ani w żadnym innym europejskim cywilizowanym kraju. Nie można i już! Jednocześnie przyznajmy: w odróżnieniu od niemarkowej tandety LED-y Philipsa i Bosmy są dopracowane na tyle, że po zamontowaniu ich w aucie jest duża szansa na zachowanie prawidłowej geometrii wiązki świetlnej; nasze auto będzie świecić o wiele lepiej i nieco mocniej oślepiać, ale nie bardziej niż niejeden samochód z fabrycznym oświetleniem ksenonowym.
Jest nawet szansa, że po zmianie żarówek pozycyjnych na bardziej niebieskie (by ich temperatura barwowa była zbliżona do barwy światła LED-ów) diagnosta na stacji kontroli pojazdów nie stwierdzi nieprawidłowości. Oczywiście, każdy reflektor może zachować się nieco inaczej. Naszym zdaniem w konkurencji „lepsza geometria wiązki światła” lepsze są diody Philipsa, ale i Bosmy się nadają, a są sporo tańsze.
Jakiś problem z montażem? Palniki pasują do gniazda reflektora na zasadzie plug and play, prawdopodobny jest jednak problem z domknięciem tylnej obudowy reflektora; nie należy wykluczyć konieczności cięcia plastiku, choćby po to, by zapewnić wentylację lampy (z kolei całkiem otwartej nie można zostawić, szybko się zabrudzi).
Problem jest też taki, że żarówka grzeje „do przodu”, ogrzewając reflektor, powodując odparowanie go i spływanie śniegu; LED-y grzeją „do tyłu”, podgrzewając tylną część reflektora, klosz pozostaje chłodny, nie należy wykluczyć, że w zimowych warunkach zbyt chłodny. Reasumując: kupujesz towar, który może znacząco poprawić oświetlenie auta, może jednak wywołać niespodziewane problemy techniczne.
Problemów prawnych też nie można wykluczyć; policjant na drodze może zabrać dowód rejestracyjny, choć jeśli nie oślepiamy, w sumie nie ma do tego powodów. Ryzyko korzystania z tego sprzętu spada na użytkownika.
Szybko się włączają i emitują większy strumień świetlny niź źarówki halogenowe. Inaczej jednak wytwarzają ciepło niź źarówki, co powoduje niespodziewane problemy techniczne.
LED-y marki Bosma. Są wersje: H4, H7 i H1.
Zaleta: są dość małe.
Cena: ok. 340 zł
LED-y Philips, dostępne zamienniki żarówek H4 i H7.
Zaleta: wybitnie
dobrze świecą.
Cena: ok. 680 zł
Zdejmujemy element mocujący żarówkę w gnieździe odbłyśnika naszego reflektora.
Wkładamy zespół diodowy; zapinamy go tym samym elementem, który trzyma żarówkę.
Nakręcamy na zespół diodowy radiator. To ważne, by o nim nie zapomnieć!
Do LED–ów podłączamy moduł zasilający, do modułu kostkę służącą do zasilania żarówki.
W tej lampie zmieściły się diody, radiator i moduł zasilający. Osłonką da się zamknąć.
Diody LED emitują więcej światła od żarówki, oślepiają nie bardziej niż przeciętny ksenon.
Tak układa się światło reflektorów po zamontowaniu LED-ów (w naszym przypadku – w każdym innym aucie może to wyglądać nieco inaczej). Właściciel raportuje: widzi korzyści.
Niech Was nie zmyli znaczek homologacyjny na cokole – to zmyłka, bo i tak nie można z LED-ów legalnie korzystać na drodze publicznej.
Wprawdzie diody mające zastąpić żarówki (H4, H7, H1 itp.) pasują do gniazd w reflektorach, to jednak ich tylna część jest znacznie większa niż żarówki; niezbędny jest radiator (element odbierający ciepło) i element zasilający palnik, stabilizujący napięcie. W praktyce tylna część palnika koliduje z tylną częścią obudowy reflektora lub z gumową osłonką żarówki.
O ile gumowa osłonka to nie problem, to plastik trzeba ciąć. Na przykładzie obok (prezentujemy na zdjętym reflektorze, zwykle nie ma potrzeby wyjmowania go z auta) pokazujemy, z czym to się wiąże.
By zamontować zspół diodowy, trzeba zdjąć osłonę reflektora, by dobrać się do miejsca przeznaczonego na żarówkę.
Diody pasują do gniazda żarówki; w tym miejscu modyfikacje nie są potrzebne. Element można zamontować w jednej pozycji.
Tak samo jak w przypadku żarówki halogenowej, diody umocowuje się w gnieździe za pomocą sprężynki, nakrętki itp.
Przykładamy obudowę: da się ją zamknąć? W tym przypadku to niemożliwe – opiera się ona o radiator zespołu diodowego.
Na klapce lampy odrysowujemy kształt radiatora, który będzie musiał wystawać z obudowy reflektora.
Za pomocą wkrętarki z frezem do wycinania otworów w metalu wycinamy okienko w pokrywie.
W plastiku idzie to szybko.
Docinamy i wygładzamy otwór przy użyciu ostrego noża, przykładając pokrywę do lampy – aż do uzyskania zadowalającego efektu.
Radiator nie może dotykać plastikowych elementów reflektora – rozgrzewa się on do całkiem wysokiej temperatury.
Nie szukajcie, nie sprawdzajcie, szkoda czasu: nie można zamiast żarówek stosować w reflektorze innego źródła światła ani w Polsce, ani w żadnym kraju należącym do UE, ani w żadnym innym europejskim cywilizowanym kraju. Nie można i już! Jednocześnie przyznajmy: w odróżnieniu od niemarkowej tandety LED-y Philipsa i Bosmy są dopracowane na tyle, że po zamontowaniu ich w aucie jest duża szansa na zachowanie prawidłowej geometrii wiązki świetlnej.