- Wśród wielu dostępnych na rynku preparatów zabezpieczających przed korozją znajdziemy środki na bazie wosku oraz oleje i inne tłuszcze
- Auto zabezpieczane antykorozyjnie w warunkach garażowych powinno stanąć na płachcie folii budowlanej, która zabezpieczy podłoże
- Antykorozyjne preparaty olejowe i tłuszczowe nie pękają i nie łuszczą się, ale do ich aplikacji potrzebne są kompresor i specjalny pistolet
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Podstawa w walce z korozją: reagować tak szybko, jak to możliwe. Jak reagować? Usunąć korozję w całości albo przynajmniej tak dokładnie, jak się da, jeśli trzeba, odtworzyć uszkodzony element, a następnie zabezpieczyć. Pozostaje do rozstrzygnięcia: czym usuwać korozję i jak potem zabezpieczyć metal. O tym, że to wcale nie jest proste, doskonale wiedzą blacharze i wielu ich klientów, którzy nie sprzedali samochodu w ciągu kilku miesięcy po naprawie.
Jak usunąć rdzę z nadwozia?
O tym, jaka metoda będzie najlepsza (a czasem kombinacja różnych metod), decyduje przede wszystkim dostępność zaatakowanego przez korozję miejsca, a także jego wielkość. Niestety, malutki purchel korozji lub spuchnięcie lakieru wielkości paznokcia może oznaczać, że pod spodem jest dziura wielkości pięciozłotówki.
Jak się przekonać? W każdym przypadku zaczynamy od mechanicznego usunięcia utlenionego metalu. Można skrobać (jeśli próbujemy rzecz naprawić punktowo – choćby małym wkrętakiem), za pomocą szczotki drucianej (ręcznej lub nakładanej na wiertarkę), szczotką do farby, można też, jeśli usterka dotyczy np. progów lub podłużnic, opukać okolice młotkiem. Blacharze, widząc większy skorodowany fragment, najchętniej od razu sięgają po szlifierkę kątową i odcinają uszkodzony element.
Przy niewielkich purchelkach, które mamy nadzieję usunąć lub zabezpieczyć we własnym zakresie (to możliwe, jeśli nie doszło do perforacji metalu), ważne, by nie pozostawić korozji np. pod listwą. Jeśli dla oszczędności czasu tak zrobimy i mamy nadzieję, że może się uda, z pewnością wkrótce rdza znów się pojawi – uszkadzając jeszcze większą część elementu. Jeśli rdza wyłazi na krawędzi elementu albo spod listwy ozdobnej, trzeba ją koniecznie zdemontować. Niestety, zwykle pod spodem rzecz wygląda gorzej niż z wierzchu.
Inne dostępne metody mechanicznego usuwania korozji to np. piaskowanie. W ten sposób zdejmuje się korozję z felg, ale można też z podwozia (za pomocą piaskarki ręcznej w kształcie pistoletu) lub części zdemontowanych z samochodu. Ważne: po piaskowaniu należy zabezpieczyć (np. przez malowanie) element natychmiast!
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoChemiczne usuwanie rdzy
Za pomocą chemii można usunąć tlenki metali, których z różnych względów nie mogliśmy pozbyć się mechanicznie. Używając chemicznego konwertera rdzy, możemy też upewnić się, że niczego nie pominęliśmy – szansa, że naprawa będzie skuteczna, rośnie. Wadą chemii antykorozyjnej tego typu jest powolność działania i wymagania temperaturowe: najlepiej, gdy temperatura otoczenia to przynajmniej 10-15 stopni Celsjusza, zaś czas działania to minimum 24-48 godzin.
To jedna z przyczyn tego, że w warsztacie szybkiej obsługi lepiej nie liczyć na trwałe zamalowanie korozji; po prawdzie, większość blacharzy też nie ma czasu na takie zabawy. Pracując samodzielnie, warto z takiej chemii korzystać. Przykładowe działanie: nanosimy preparat na rdzę, po 12 godzinach nanosimy go ponownie, po kolejnych 12 godzinach zmywamy wodą; aplikujemy preparat ponownie, po 24 godzinach zmywamy wodą i suszymy – teraz można bezpiecznie przejść do dalszych działań.
Czym lakierować naprawioną powierzchnię?
Ani szpachla, ani najczęściej stosowany podkład akrylowy nie chronią przed korozją! Jak się przekonać? Uformujcie ze szpachli kulkę, niech się dobrze utwardzi. Teraz ją zważcie, zanurzcie na kilka godzin w wodzie, osuszcie i zważcie ponownie. Będzie cięższa! To dlatego, że szpachla jest strukturą porowatą – przepuszcza i chłonie wodę, zaś powoli ją oddaje. Niestety, lakiernicy uwielbiają szlifować szpachlę na mokro.
Efektem jest rdza, która wyłazi po kilku tygodniach lub miesiącach od naprawy. Podkład reaktywny? Pomaga, ale tylko w ograniczonym stopniu. Jedyny podkład, który naprawdę chroni przed rdzą przez uszczelnianie malowanej powierzchni, to podkład epoksydowy. Niestety, musi być nakładany grubą warstwą, długo schnie, źle się go szlifuje – lakiernicy go nienawidzą! Handlarze też go nie lubią – po naprawie grubą warstwę podkładu wykrywają mierniki lakieru.
Czym skutecznie zabezpieczyć nadwozie przed rdzą?
Nie wszędzie da się dotrzeć ze szczotką, jest też wiele miejsc, gdzie z różnych względów żadne brutalne metody nie wchodzą w grę. To np. profile i przestrzenie zamknięte – progi, wewnętrzne części drzwi, klapy bagażnika, maski silnika, słupków, podłużnic, także elementy komory silnika. W takich miejscach jest często wilgotno, tam rozwija się korozja. Takie miejsca można, a nawet warto regularnie zabezpieczać antykorozyjnie – przynajmniej co 2 lata.
Wśród wielu dostępnych na rynku preparatów zabezpieczających przed korozją znajdziemy środki na bazie wosku oraz oleje i inne tłuszcze. Środki na bazie wosków mają tę zaletę, że dostępne są także w sprejach do samodzielnego użycia, są wyposażone w cienkie rurki umożliwiające aplikację w progi, klapy, drzwi. Ich wadą jest to, że nałożone na brudną albo wilgotną powierzchnię (a to w przypadku profili zamkniętych jest bardzo trudno wykluczyć) po krótkim czasie pękają, łuszczą się i przestają działać.
Antykorozyjne preparaty olejowe i tłuszczowe nie pękają i nie łuszczą się, ale do ich aplikacji potrzebne są kompresor i specjalny pistolet. Środki typu Mike Sanders (tłuszcz stały, który przed aplikacją należy rozgrzać) mają jeszcze jedną zaletę: nie ściekają (już po chwili od aplikacji stygną i twardnieją) i nie śmierdzą.
Alternatywą jest też dowolny tłuszcz – np. towot, który można zmieszać z olejem przekładniowym. Taka mikstura, którą na gorąco wprowadzamy w profile pistoletem w postaci mgiełki olejowej, to jedno z najlepszych zabezpieczeń. Wada: przez jakiś czas ścieka i śmierdzi.
Czy samodzielnie można zabezpieczyć auto przed rdzą?
Auto zabezpieczane antykorozyjnie w warunkach garażowych powinno stanąć na płachcie folii budowlanej, która zabezpieczy podłoże. Samochód należy wcześniej dokładnie umyć, konieczne może być zdemontowanie niektórych listew czy maskownic, by odsłonić otwory technologiczne. Jeśli zamierzamy wykorzystać wyłącznie spreje, kupmy środki przynajmniej w dwóch rodzajach – o niskiej lepkości i dużej zdolności penetracyjnej jako pierwszą warstwę i preparaty o większej lepkości – jako warstwę zewnętrzną.
Jeżeli mamy kompresor, porzućmy spreje na rzecz preparatów tłuszczowo-olejowych. Jeśli możemy auto unieruchomić na 2-3 dni, przed użyciem tłuszczu można zastosować konwerter rdzy, który również pod ciśnieniem wtryśniemy w profile. Taki zabieg nigdy nie zaszkodzi, a jeśli gdzieś rozwija się korozja, o której nie wiemy, powstrzyma ją na długi czas. Kompresor przyda się jeszcze w jednym celu: sprężonym powietrzem warto przedmuchać wszelkie zakamarki, w które wprowadzamy środki antykorozyjne – w ten sposób usuniemy piasek i brud, zwiększając skuteczność zabiegu.
Preparaty woskowe muszą mieć czas na wyschnięcie (od kilku do kilkunastu godzin jedna warstwa), tłuszcz antykorozyjny zastyga po 5 minutach, olej przez kilka godzin może ściekać na folię. Jeśli użyliśmy tłuszczu antykorozyjnego lub oleju, po zabiegu samochód powinniśmy dokładnie umyć ze szczególnym uwzględnieniem opon i wszystkich elementów gumowych – tłuszcz może im zaszkodzić.
Naszym zdaniem
Zabezpieczenie antykorozyjne auta zabiera sporo czasu (chemia "przygotowawcza" potrzebuje czasu) i jest to brudna robota, preparaty ochronne też kosztują niemało – nic dziwnego, że profesjonalnie wykonane usługi zabezpieczania aut są bardzo drogie. Nieprofesjonalne zabezpieczenia natomiast bardziej szkodzą, niż pomagają. Masz garaż i czas – możesz spróbować sam!
Galeria zdjęć
Jedno z najskuteczniejszych, bezpiecznych i w sumie dość „czystych” w aplikacji zabezpieczeń to preparaty olejowo-tłuszczowe – np. Rust-Stop albo (lepiej) Mike Sanders. Tłuszcz aplikowany na gorąco ma doskonałe właściwości penetrujące, wypiera wodę, wchodzi w szczeliny, a także uszczelnia stare, uszkodzone powłoki antykorozyjne; z czasem nie pęka, co najwyżej wymywa się. Wasztaty usługowe ogłaszają się w internecie, żądają ok. 100 zł za zabezpieczenie jednego elementu. Macie garaż i dostęp do prądu? Za dobry kompresor, pistolet i dużą puszkę preparatu zapłacicie 2 tys. zł – tyle, co za jednorazową usługę. Niestety, jest to brudna robota.
Karoserię samochodu należy od góry zabezpieczyć choćby jednorazową płachtą cienkiej folii ochronnej.
Warto zdemontować niektóre elementy (np. zbiornik paliwa), by sprawdzić stan podwozia i je zabezpieczyć.
Również wydech, jeśli to nie problem, powinien być zdjęty. Osłony termiczne trzeba owinąć folią lub papierem.
Preparat po rozgrzaniu nabiera płynnej konsystencji. Jeśli chcemy działać samodzielnie, musimy mieć pistolet ciśnieniowy (480 zł) i kompresor (ok. 1000 zł). Puszka 4 kg preparatu kosztuje 260 zł.
Gorący tłuszcz wtryskuje się w otwory technologiczne nadwozia tak, by dotrzeć przynajmniej do większości profili zamkniętych. Preparat zastyga w ciągu minut.
Również w otwory i szpary maski wtryskuje się mgiełkę olejową. W tym miejscu jednak raczej oszczędnie.
Nadkola i krawędzie blach to też miejsca do zabezpieczenia. Tłuszcz się zmyje, ale nie od razu.
To już nie jest miejsce do zabezpieczenia, lecz do naprawy. Tymczasowo można użyć konwertera rdzy.
Przewody, połączenia w podwoziu, także spinki – wszystko, co się utlenia, można zabezpieczyć przed rdzą.
Jeśli po zabiegu z otworów technologicznych wypływa preparat antykorozyjny, to dobrze – tak ma być.
Minimalna ochrona elementów przed zabiegiem to zabezpieczenie hamulców i wydechu. Żadnego preparatu nie wolno natryskiwać na te elementy!
Zaczynamy od zdjęcia odsłon, by mieć dobry dostęp do naprawianego elementu. Oczyszczamy go dowolną metodą, np. szczotką, szmatą albo sprężonym powietrzem.
Z zakamarków progu udało się wydmuchać masę piachu oraz zaschniętego błota.
Usuwamy rdzę do gołej blachy. Można użyć szczotki na wiertarce, można (jak na fot.) użyć piaskarki.
Decydujemy, by w całe wnętrze progu wtrysnąć konwerter rdzy. Dobrze też nanieść go z zewnątrz pędzlem.
Po 2 dobach nanosimy podkład epoksydowy – w 2-3 warstwach co 12 godzin, by uzyskać dobrą ochronę.
Odmuchujemy wnętrze rurki i okolice przed lakierowaniem. Używamy też zmywacza silikonowego.
Podkład epoksydowy stanowi wystarczającą ochronę, ale (tylko dla „fabrycznego” wyglądu) lakierujemy naprawiany element na kolor nadwozia.
Nanosimy podkład pod wosk i po zmontowaniu osłon – wosk antykorozyjny. Mamy spokój na lata!
Próg przed naprawą.
Próg po naprawie.
Próg dwa lata po naprawie.
Zabezpieczenie antykorozyjne auta zabiera sporo czasu (chemia „przygotowawcza” potrzebuje czasu) i jest to brudna robota, preparaty ochronne też kosztują niemało – nic dziwnego, że profesjonalnie wykonane usługi zabezpieczania aut są bardzo drogie. Nieprofesjonalne zabezpieczenia natomiast bardziej szkodzą, niż pomagają. Masz garaż i czas – możesz spróbować sam!