Dobre światła są niezbędne dla dobrej widoczności. To właściwie oczywistość, jednak nie dla wszystkich koncernów samochodowych. U największego niemieckiego producenta oświetlenia — Helli, w najdłuższym w Europie tunelu świetlnym, poddaliśmy sprawdzianowi 34 różne modele, od Alfy Romeo po Volvo. Wyniki były niekiedy nieoczekiwane.
W żadnym razie nie potwierdza się przypuszczenie, że tylko drogie samochody mają dobre światła. Łada Samara i Skoda Felicia, a więc auta z gatunku nie najdroższych, uplasowały się w czołówce. Ale i ostatnie miejsce zajął tani Seat Marbella. W jego przypadku problem polega na tym, że prąd doprowadzany jest przez za cienkie przewody do świateł, gdzie dociera maksymalnie 12 woltów. To za mało, żeby w pełni wykorzystać możliwości żarówek H4. Szkoda, gdyż duży reflektor Cibie stwarza właściwie idealne przesłanki do uzyskania dobrej wydajności świetlnej.
Powodów do rozczarowania dostarczyły także drogie modele. Np. Audi A4: jego światła H4 obramowane są ładną chromowaną listwą, która jednak wytwarza odbicia, prowadzące do oślepienia kierowcy i pojazdów nadjeżdżających z naprzeciwka. Tę nieprzyjemną cechę posiada także Renault Twingo. Rozproszone światło powoduje przy ponurej pogodzie powstanie nieprzenikalnej białej ściany. Przyczyna tkwi, podobnie jak w Audi A4, w braku czaszy nad żarówką, która ekranowałaby drażniące promieniowanie. Na tej drobnej, kosztującej grosze części oszczędza nie tylko Renault, podobnie jest z Fordem i Oplem. Escort, Corsa i Astra muszą obywać się bez ekranowania żarówki i dlatego z powodu silnego oślepiania tracą dobre pozycje.
Rozróżniamy dwa rodzaje oślepiania — psychologiczne i fizjologiczne. Z tym ostatnim mamy do czynienia wówczas, jeśli oko zostaje w sposób możliwy do udowodnienia oślepione, np. Przez samochód nadjeżdżający z naprzeciwka z włączonymi światłami długimi. O oślepieniu psychologicznym mówimy natomiast wtedy, gdy oko czuje się wprawdzie oślepione, ale obiektywnie jasność utrzymuje się w dopuszczalnych granicach.
Typowym przykładem są reflektory gazowe. Niebieskie światło, którego źródłem, podobnie jak podczas spawania, jest łuk elektryczny, w sposób magiczny przyciąga wzrok. I choć właściwie nie występuje oślepienie, oko czuje się upośledzone. Reflektory gazowe są jednak dotychczas rzadkością zarezerwowaną dla klasy wyższej. Czy to się zmieni, pokaże przyszłość gdyż wraz z powstaniem żarówek H7 wyrosła zaawansowanym technologicznie lampom korzystana cenowo konkurencja.
Nie charakteryzuje jej wprawdzie tak duża wydajność świetlna, jednak wytwarzane przez nią promieniowanie trafia dzięki komputerowo zoptymalizowanym odbłyśnikom rzeczywiście na drogę, co potwierdzają dobitnie wyniki testu "piątki" BMW i Mercedesa klasy E. O tym, że GDL (Gas Discharged Lamp — gazowe lampy wyładowcze) nie są lekarstwem na każdą dolegliwość, wykazuje test Porsche Carrery. Wprawdzie jego światła mijania świecą jasno i daleko, ale niska pozycja siedzącego za kierownicą sprawia, że kierowca nie wykorzystuje w pełni ich dalekiego zasięgu.
Wiele ze słabo świecących aut można by bez angażowania wielkich środków skutecznie "rozjaśnić", styliści musieliby jednak zrezygnować ze swoich ulubionych chromów w obrębie reflektorów, a finansiści wyłożyć parę groszy na czasze ekranujące. W ten sposób dałoby się usunąć uciążliwe oślepianie i zagwarantować dobrą widoczność tak jak u Volkswagena, który widoczność stawiał zawsze ponad wyglądem.
Materiał pochodzi z Auto Świata, który ukazał się w w styczniu 1996 roku
Przyjrzeliśmy się dokładnie 34 modelom. Chcieliśmy sprawdzić, czy światła mijania i drogowe naszych samochodów są rzeczywiście dobre. I okazało się, że wprawdzie wszystkie świecą, jednak właściwości oświetlenia są zupełnie różne
Bardzo wyrównaną walkę stoczyła „piątka" BMW i nowy Mercedes klasy E. Oba modele wyposażone są w reflektory z nowymi żarówkami H7, które światło wytwarzają w sposób tradycyjny, za pomocą włókna żarzącego. O niewielkiej przewadze BMW zadecydowały strumień świetlny z asymetrycznych świateł mijania prowadzi w przypadku „bawarczyka" precyzyjniej wzdłuż prawej krawędzi jezdni, jego światła długie są o klasę lepsze. Mimo tych samych warunków jak w Mercedesie - dodatkowych reflektorów z żarówkami H-1, zasięg i rozkład światła są w przypadku BMW lepsze.
Nieoczekiwane rozczarowanie. Mimo dużej powierzchni reflektora i wynikających tego dobrych warunków, mały „hiszpan" pozostawia swoich pasażerów w ciemnościach. Główną przyczyną jest niestabilne zasilanie, powodujące za mały dopływ prądu. Rezultatem jest słabe, żółtawe światło. Ponadto rozkład skąpo wydzielanego świata jest niefortunny: bezpośrednio przed samochodem powstaje jasna plama, magicznie przyciągająca oko, co uniemożliwia wykorzystanie dosyć szerokiego zasięgu światła. Na dodatek silne światło rozproszone powoduje uciążliwe samooślepienie we mgle, deszczu lub śniegu. Silnemu oślepieniu ulegają także kierowcy jadący z naprzeciwka.
Ładę cechuje takie natężenie światła, które mogłoby zatopić w powodzi świetlnej syberyjskie boisko do piłki nożnej. Olbrzymi zasięg, przy tym absolutnie jednorodne światło z niewielkimi pasami po zewnętrznej lewej stronie są zaletami Łady. Samara unika światła rozproszonego, niewielkie jest także oślepianie kierowców pojazdów jadących z naprzeciwka. Przeszkadza jedynie niestabilne zamocowanie świateł.
Felicia ma nowy system oświetlenia - światła H4 z wieloogniskowymi reflektorami z tworzywa sztucznego. Rezultat jest przekonujący: wprawdzie pole tuż przed samochodem bywa akcentowane za intensywnie, ale szerokość i zasięg światła w pełni wystarczają. Pole oświetlane przez asymetryczne światła mijania prowadzi prosto wzdłuż prawej krawędzi jezdni, światła długiego sięgają prawie klasę „piątki BMW.
Drugi zwycięzca też nieźle. Światła mijania prawie na poziomie „piątki" BMW, przeszkadza tylko mała „dziura" po prawej od pasma środkowego, mniej więcej przy pierwszym słupku. Mimo mocno nachylonej szyby rozpraszającej reflektora, samooślepienie jest znikome. Kierowca klasy E mogą spokojnie wyruszać we mgle i deszczu. Natężenie świateł długich jest wysokie, jednak nie tak wysokie jak w BMW.
Następca Jetty pod względem oświetlenia jest równie wzorowy jak jego poprzedniczka. Zasięg i rozdział światła wytwarzanego przez jego „stary" system H4 dorównuje nowoczesnym żarówkom H7. Sięgające wysoko asymetryczne pole oświetlane może jednak oślepiać czekających na skręt po prawej stronie. Ograniczone światło rozproszone predysponuje Vento do jazdy przy złej pogodzie.
Jedynie ogólnie zadowalająca jasność odróżnia pod tym względem Neona od Seata Marbelli. Zasięg wystarcza jedynie w ruchu miejskim. Dodatkowo jasna plama bezpośrednio przed autem utrudnia orientację. Długość asymetrycznego pola oświetlanego jest najmniejsza pośród wszystkich testowanych samochodów. Ekstremalnie silne światło rozproszone prowadzące do samooślepienia bardzo męczy podczas jazdy.
Czego szuka tu to autko? Przecież jezdnia jest całkiem jasna! To prawda ale sufit tunelu też. „Oczy" Twingo wysyłają takie światło rozproszone, jakiego nie zarejestrowaliśmy w żadnym innym samochodzie. Wyprawy podczas złej pogody graniczą z jazdami „w ciemno, sytuacji nie poprawia harmonijne oświetlenie jezdni. Samochody jadące z naprzeciwka reagują na oślepiające Twingo włączaniem długich świateł.
Im dalej na południe powstaje samochód, tym krótszy jest zasięg jego reflektorów. W Punto ta reguła się sprawdza; 50-metrowy zasięg mieści się w ostatniej jednej trzeciej testowanych aut. Ograniczona jasność jest także wadą. Przyczyną jest tu spadek napięcia pomiędzy alternatorem a reflektorem. Plusy Punto zbiera za jednorodny rozkład światła, chociaż także tu występuje przeszkadzające światło rozproszone.
Także Toyota Corolla traci punkty z powodu słabego zasilania reflektorów. Poza tym nierówny rozkład światła, które wprawdzie dobrze oświetla asfalt tuż przed maską samochodu, ale kierowca niewiele dowiaduje się ma temat ruchu z naprzeciwka. Światło dalej z przodu układa się w pasy, przeszkadza silne światło rozproszone, które unosi się pionowo przed samochodem i sprawia, że mgła i śnieg są białe
Wyniki testu reflektorów samochodowych przeprowadzonego w 1996 roku.