Z asada działania napędu hybrydowego jest prosta: dwa silniki uzupełniają się; energia marnotrawiona w normalnym aucie podczas hamownia (zamieniana w ciepło odprowadzane na zewnątrz), w „hybrydzie” zmienia się w prąd elektryczny, który magazynowany jest w bateriach. Wykorzystuje go silnik elektryczny, który wspomaga napęd spalinowy podczas ruszania i podczas normalnej jazdy – zawsze gdy jest zapas prądu do wykorzystania. Im większy układ elektryczny, tym bardziej jego działanie jest odczuwalne. „Wielkość” w tym wypadku to moc silnika elektrycznego oraz magazynu prądu – czyli baterii. We współczesnych „hybrydach” nie ma (jakby się mogło wydawać) wielkich, mało trwałych i niewydajnych akumulatorów kwasowo-ołowiowych. Zastępują je mniejsze i sprawniejsze baterie NiMH. W nowym Mercedesie S400 BlueHybrid, który ma pojawić się na rynku w 2009 roku, zamontowane zostaną baterie nowej generacji – litowe. Ich zalety są powszechnie znane – używamy ich w nowoczesnych telefonach komórkowych.

Mniejsze spalanie? Nie tak łatwo! Foto: Auto Świat
Mniejsze spalanie? Nie tak łatwo!

Uwaga: w hybrydach najpierw baterie NiMH zastąpiły akumulatory kwasowo-ołowiowe, teraz kolej na baterie litowo-jonowe. Producent tych baterii oraz innych elementów napędu hybrydowego do nowej „eski” – firma Continental produkująca także opony – informuje, że nowa bateria waży ok. 25 kg, zajmuje objętość 13 litrów i pozwala na wygenerowanie przez napęd elektryczny 19 KW dodatkowej mocy. Dzięki temu Mercedes S400 BlueHybridma spalać zaledwie 7,9 litra benzyny i emitować 190 g CO² na 100 km.