- Garmin Varia RCT715 wygląda podobnie do zwykłej tylnej lampki rowerowej. Na tle zwykłych lampek rowerowych wyróżnia się jedynie większą masą i stosunkowo dużą obudową
- Garmin Varia nagrywa sytuację na drodze za plecami rowerzysty.
- Funkcja radaru ostrzega kierującego jednośladem o tym, że z tyłu nadjeżdża inny pojazd albo pojazdy
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Pomysł jest znakomity: w niewielkim urządzeniu zmieszczono rowerową lampkę tylną, miniradar oraz kamerę. Jest to nowość w ofercie marki Garmin, już wcześniej natomiast wielu rowerzystów korzystało z mniejszej wersji urządzenia łączącej lampkę z samym radarem. Najnowsza i najdroższa wersja urządzenia Varia ma w zamyśle producenta zadbać nie tylko o bezpieczeństwo w czasie jazdy, ale też o zabezpieczenie dowodu winy, gdyby doszło do wypadku. W domyśle: chodzi oczywiście o ewentualną winę kierującego samochodem czy motocyklem.
Garmin Varia: jak działa radar?
Aby korzystać z funkcji radaru, rowerzysta musi połączyć Varię z telefonem umocowanym przy kierownicy albo z komputerem rowerowym Garmin (Garmin Edge 130, 530, 830, 1030, 1040 i inne). Ta druga opcja (korzystanie z komputera rowerowego) jest wygodniejsza, komputer jest mniejszy niż telefon, jednocześnie pełni rolę prędkościomierza, wysokościomierza, wyświetla aktualne tętno, itd.)
Radar umieszczony w lampce skierowany jest do tyłu. Gdy do jadącego rowerzysty zbliża się z tyłu inny pojazd (auto, motocykl, inny rowerzysta), na ekranie komputera albo smartfona pojawia się ostrzeżenie. Jeśli korzystamy z komputera, po obu bokach wyświetlacza pojawiają się pomarańczowe albo czerwone paski, a jednocześnie po prawej stronie kropka pokazującą położenie zbliżającego się obiektu. Im bardziej czerwone są paski, tym większa różnica prędkości pomiędzy zbliżającym się obiektem a rowerzystą – radar w ten sposób podkreśla zagrożenie. Kropek może być kilka, jako że aut za plecami rowerzysty może być więcej niż jedno. W chwili, gdy czerwone paski zmienią barwę na zielono, za plecami cyklisty powinno być „czysto”. Po chwili paski wyłączają się i widzimy normalny ekran danych – aż do chwili, gdy w odległości ok. 150 m nie pojawi się nowy obiekt.
Ekran smartfona wygląda nieco inaczej, ale zasada jest ta sama: wiesz, że coś za tobą jest, wiesz, że się zbliża i mniej-więcej znasz odległość.
Garmin Varia: czy radar ma sens?
Funkcja radaru to jedna z najlepiej działających i najbardziej przydatnych na co dzień funkcji tego urządzenia. Zwłaszcza gdy jedziemy jezdnią pod wiatr, alert na ekranie komputera pojawia się na długo przed tym, zanim usłyszymy silnik zbliżającego się pojazdu. W polskich warunkach alarm pojawiający się na ekranie jest to znak, że lepiej zacząć zbliżać się do krawędzi jezdni, zachować czujność. Dopóki alert nie zostanie odwołany (zwłaszcza alert czerwony), nie ma mowy, aby skręcać w lewo czy wyjeżdżać na środek pasa.
Garmina Varię testowałem także w innych, dość specyficznych warunkach: jeżdżąc na rowerze w wysokich Alpach. Pomijając już styl jazdy włoskich kierowców, którzy w niczym nie są lepsi od polskich, radar bardzo przydaje się na zjazdach. W takich warunkach na rowerze szosowym rozpędzasz się do 60 km/h i więcej. Przy tej prędkości nie sposób obejrzeć się przez ramię, skupiasz się wyłącznie na utrzymaniu kierunku jazdy. Masz szansę usłyszeć zbliżający się motocykl, ale huk wiatru wyklucza usłyszenie nadjeżdżającego od tyłu samochodu. I tu Garmin Varia przychodzi z pomocą: gdy za tobą jest „czysto”, możesz jechać środkiem drogi i starannie optymalizować tor jazdy na zakrętach; gdy pojawia się kropka na radarze, zwalniasz i zbliżasz się do prawej, a przynajmniej wiesz, żeby zrobić to po wyjeździe na prostą. Gdy tak gnasz, że podczas jazdy nie możesz bez potrzeby zerkać na ekran, możesz włączyć alerty dźwiękowe.
Garmin radzi, aby zawsze, gdy "odklejamy się" od prawego pobocza, spojrzeć przez ramię, ale radar właściwie się nie myli. Jedyny rodzaj pomyłki, jaki zauważyłem, dotyczy motocykli: gdy równolegle obok siebie jadą dwa, Garmin widzi jeden pojazd. Nie ma to jednak większego znaczenia. Co ważne, radar jest bajecznie prosty w obsłudze (łączy się i działa), nic nie musisz z nim robić. W rogu ekranu widać ikonę, która potwierdza, że radar jest połączony i czuwa. Tyle.
Ocena cząstkowa: celujący
Garmin Varia: jak świeci?
Varia świeci jak dobra tylna lampka rowerowa, ma tryb pracy nocnej, dziennej, miga, świeci światłem ciągłym albo pulsującym. Lampka nie jest wybitna, ale z pewnością bardzo dobra. Światło widoczne jest także z boku.
Lampkę można obsługiwać ręcznie (przyciskiem) albo z pozycji komputera rowerowego. Po co z pozycji komputera? To ma czasem sens! Aby wybrać jakiś tryb światła, trzeba się zatrzymać i upewnić, że działa, albo za pomocą dłoni sprawdzić, czy np. miga, oglądać się w tym czasie za siebie… Gdy za dnia jedziesz bez światła, bo oszczędzasz prąd i zbliżasz się do tunelu, przy odrobinie wprawy łatwiej włączyć światełko klikając kilka razy w ekran komputera niż próbować włączyć je przyciskiem. Z wyłączniem jest tak samo: na ekranie zobaczysz, czy polecenie zostało przyjęte czy też nie.
Ocena cząstkowa: bardzo robry
Garmin Varia: jak nagrywa?
Na pierwszy rzut oka – gdy filmy (dzielone na odcinki, w zależności od ustawień o długości od 90 sekund do 5 minut) oglądamy w aplikacji Varia w telefonie – jakość jest absolutnie fatalna, bezużyteczna. Po połączeniu urządzenia z komputerem albo po zgraniu plików na komputer jest lepiej: jakość nagrań jest – w większości przypadków – użyteczna. Przez „użyteczna” należy rozumieć możliwość odczytania numerów rejestracyjnych. Trochę zależy to od kąta, w jakim pojawia się auto w kadrze, niemniej jest prawie pewne, że kierowca, który minie rowerzystę „na grubość kartki papieru” albo tym bardziej kierowca, który potrąci rowerzystę podczas wyprzedzania, zostanie następnie namierzony i zatrzymany. Za to plus.
Natomiast raczej należy zapomnieć o wykorzystywaniu tej kamery do zabawy. Jakość nagrań nie jest fajna, a i sama obsługa funkcji kamery jest dość uciążliwa. Najlepszy pomysł korzystania z kamery to: raz ustawić i zapomnieć. Gdy dojdzie do wypadku, film zabezpieczy się sam przed nadgraniem. Gdyby rowerzysta chciał kogoś ukarać za niebezpieczne wyprzedzanie, może film zabezpieczyć ręcznie, zgrać i udostępnić, komu chce. To działa i – kierując samochodem – warto mieć z tyłu głowy wiedzę o istnieniu takich urządzeń. Zabawy jednak z przeglądania filmików w aplikacji Varia czy też nagrywania kolegów rowerzystów nie ma. Zapewne ograniczeniem jest konieczność oszczędzania energii – dobra kamera pożera zbyt dużo prądu, akumulator Garmina Varii i tak ma dużo do roboty.
Ocena cząstkowa: dostateczny
Garmin Varia: na jak długo starcza bateria?
W pełni naładowane urządzenie w trybie oszczędnego świecenia, włączonego radaru i kamery będzie działać przez cztery-sześć godzin. To wystarczy w przypadku większości wycieczek rowerowych, ale jeśli wybierasz się rowerem na całodniową „wyrypę”, to weź inną zapasową lampkę. Varia ładuje się też dość długo – od trzech do pięciu godzin. To słaba strona tego urządzenia, ale przyjęty przez producenta kompromis jest zrozumiały: ono jest i tak dość duże i dość ciężkie.
Warto natomiast pochwalić mocowanie: Varia ma adaptery do sztyc podsiodłowych okrągłych, spłaszczonych oraz aero, da się więc ją zamontować na większości rowerów.
Reasumując…
O radarze Varia słyszałem, teraz dopiero doceniłem. Jeśli wydasz 850 zł na wersję lampki Garmin Varia z samym radarem (RTL515/RTL516), będziesz zadowolony: jest około dwa razy mniejsza niż wersja z kamerą, bateria wystarczy na cały dzień pracy, funkcje radaru i świecenia są łatwe w obsłudze, bez dwóch zdań poprawiają bezpieczeństwo jazdy. Wersja z kamerą jest około dwa razy większa i cięższa, bateria ma znaczący krótszy „zasięg”, no i obsługa urządzenia robi się zawiła - dlatego mam mieszane odczucia. Z tego co wiem, lampko-radaro-kamery Garmina po blisko 2000 zł znajdują jednak nabywców, a skoro ktoś je kupuje, to pewnie i cały czas nagrywa. Strzeżcie się, kierowcy, którzy nie zachowujecie przepisowego metra przy wyprzedzaniu cyklisty!