- Systemy bezpieczeństwa nowoczesnych aut podczas jazdy obserwują to, co dziej się wokół samochodu
- Jeżeli auto jest brudne lub nieośnieżone, czujniki nie dostarczą danych niezbędnych do działania systemów
- Bez solidnego odśnieżenia auta lub oczyszczenia czujników z brudu i błota, nie ma co liczyć na działanie systemów asystujących
Od lat w autach przybywa systemów asystujących, które mają poprawiać bezpieczeństwo. To nie tylko kwestia mody czy oczekiwań klientów – coraz wyższe są też wymagania zawarte m.in. w unijnych przepisach. ABS czy ESP są obowiązkowe od lat, od 2022 r. do obowiązkowego wyposażenia nowych modeli dołączyły m.in. inteligentne ograniczenia prędkości (ISA), systemy rozpoznawania znaków, systemy wykrywania obiektów podczas cofania, układy ostrzegające o senności kierowcy, czy systemy automatycznego hamowania. Niestety, często bywa tak, że kiedy systemy te wydają się najbardziej potrzebne… nie można na nie liczyć.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoDlaczego jesienią i zimą "asystenci" tak często zawodzą?
Ruszasz w drogę, a po chwili auto wyświetla serię komunikatów – "asystent pasa ruchu niedostępny, układ awaryjnego hamowania niedostępny, asystent parkowania niedostępny, aktywny tempomat – ograniczona dostępność systemu, automatyczne światła drogowe – niedostępne". Awaria? Niekoniecznie, to może być po prostu wina panujących warunków.
Problem polega na tym, że wszystkie te systemy muszą nie tylko monitorować to, co dzieje się z autem, ale też to, co dzieje się w jego otoczeniu, a do tego potrzebują danych z czujników i kamer. Te z kolei bywają wrażliwe na panujące warunki.
W zależności od modelu auta, rodzaju systemu i jego konfiguracji, dane niezbędne do poprawnego działania systemów asystujących pochodzą z kamery lub kamer (także stereowizyjnych i działających w podczerwieni) znajdujących się najczęściej w górnej części przedniej szyby, z czujników radarowych dalekiego i średniego zasięgu zamontowanych w grillu, ale też często w przednim i tylnym zderzaku, lidaru ("radaru" laserowego), czujników ultradźwiękowych umieszczonych w zderzakach i na błotnikach.
Cały kłopot z tymi wszystkimi czujnikami jest taki, że producenci wcale nie chcą się nimi chwalić, a może po prostu nie pasują one do koncepcji designerów – więc są one w miarę możliwości subtelnie wkomponowywane w nadwozie. Co w tym złego? Otóż przeciętny kierowca współczesnego auta nie ma zielonego pojęcia o tym, gdzie i jakie czujniki znajdują się w jego samochodzie, a przede wszystkim o tym, jak ma o nie dbać.
Odśnież całe auto, nie tylko przednią szybę!
Najważniejsza zasada w przypadku nowoczesnych aut: jeśli chcecie korzystać z systemów asystujących, to zimą, przed rozpoczęciem podróży samochód trzeba starannie odśnieżyć. Nie, nie tylko szyby i światła. To może wystarczyć do uniknięcia mandatu, ale jeśli nie chcecie po chwili jazdy czytać kolejnych komunikatów o niedostępności kolejnych systemów, ze śniegu i lodu trzeba oczyścić też grill i zderzaki.
A skoro już mowa o czyszczeniu szyby – w przypadku nowych aut nie wystarczy pozbyć się lodu z tej części, przez którą to my patrzymy na drogę, bo kamery znajdują się powyżej, za zaczernionym obramowaniem szyby.
Uwaga. Czujniki czyścimy delikatnie, tak żeby nie porysować szyby lub plastikowych osłon – zamiast skrobaczki lepiej użyć do tego szczotki, ewentualnie odmrażacza w spreju. W przypadku aut klasy premium producenci często instalują specjalne elementy grzewcze, których zadaniem jest topienie śniegu zalegającego na czujnikach. Tyle że nawet one to za mało, żeby usunąć osady z soli drogowej czy błota. W tańszych autach nawet drobny deszcz ze śniegiem w ciągu kilku minut potrafi oślepić systemy.
Co robić, kiedy komunikaty o niedostępności systemów pojawiają się w czasie jazdy?
Jeśli samochód zaczyna informować kierowcę o tym, że działanie wybranych systemów może być ograniczone lub że są one niedostępne, oznacza to, że na systemy asystujące nie możemy liczyć. Zresztą, nawet i bez takich komunikatów zawsze powinniśmy mieć świadomość tego, że systemy te mają nas wspierać, a nie zastępować – na rynku nie ma jeszcze w pełni autonomicznych pojazdów, w których cała odpowiedzialność za bezpieczeństwo spada na systemy.
W takim przypadku, w miarę możliwości warto zatrzymać się w bezpiecznym miejscu i zadbać o to, żeby czujniki odzyskały widoczność. Warto więc wozić w aucie miękką szczotkę, szmatkę, płyn do mycia szyb.
Problem w ośnieżonej drodze
To, że umyjemy starannie kamery i czujniki, wcale nie znaczy, że rzeczywiście trudnych warunkach wszystkie systemy będą nas poprawnie wspierały – jeśli na drodze zalega warstwa błota pośniegowego, lodu czy śniegu i nie widać pasów czy konturów drogi, to np. systemy utrzymania pasa ruchu nie mają szans poprawnie zadziałać. Czasem, kiedy na drodze zamiast pasów widać głównie wyjeżdżone przez inne auta ślady, bezpieczniej jest wyłączyć "asystenta pasa ruchu", żeby auto nie chciało podążać za śladami innych aut, myśląc, że to linie oddzielające pasy ruchu.
Niebezpieczeństwo przy parkowaniu
Podczas intensywnych opadów śniegu i w sytuacjach, kiedy na drodze zalega dużo śniegu, trzeba się też liczyć z niewłaściwym działaniem systemów pomagających przy parkowaniu. Czasem system reaguje zbyt wrażliwie i na widok miękkiego śniegu ostrzega o przeszkodzie lub wręcz uruchamia awaryjne hamowanie, a czasem wręcz przeciwnie – auto z impetem wjeżdża w zaspę, bez żadnego ostrzeżenia ze strony czujników.