Ostatnio do naszej redakcji coraz częściej zgłaszają się czytelnicy, którym skradziono auto metodą „na butelkę”. Na czym ona polega? Wszystko rozgrywa się bardzo szybko: kierowca wsiada do samochodu, rusza i już po kilku metrach słyszy podejrzane odgłosy dochodzące z okolic jednego z kół.
Zatrzymuje się, żeby sprawdzić, co jest ich źródłem. Wysiada i... z reguły zostawia kluczyki w stacyjce. Przestępca wykorzystuje okazję i wskakuje za kierownicę samochodu. Auto odjeżdża, właściciel zostaje na drodze i powoli dociera do niego to, co się stało.
Skąd złodziej wiedział, że auto się zatrzyma? To proste – chwilę wcześniej zakradł się do zaparkowanego samochodu i wepchnął plastikową butelkę między koło a nadkole. Po ruszeniu zaczyna ona ocierać o koło iwydawać przeraźliwe hałasy, ale w żaden sposób nie utrudnia późniejszej ucieczki z miejsca przestępstwa.
Łupem gangów specjalizujących się w kradzieżach tego rodzaju padają zwykle niemal nowe, drogie auta, bardzo często SUV-y. W ten prosty sposób przestępcy obchodzą zabezpieczenia antykradzieżowe – samochód jest otwarty i w dodatku z kluczykami w stacyjce. Nie muszą się też obawiać tego, że w nowym aucie znajduje się system antynapadowy, który unieruchomiłby pojazd – od kilku lat takich zabezpieczeń nie wolno już montować.
Przestępcy bacznie obserwują swoje ofiary – wybierają te, które podróżują samotnie. Za to żadnego znaczenia nie ma dla nich pora dnia ani miejsce – auto można stracić w ten sposób zarówno wieczorem, jak i w biały dzień na uczęszczanej ulicy w centrum miasta.
Galeria zdjęć
Po ruszeniu kierowca słyszy hałas dochodzący spod koła .
Zatrzymuje się, wysiada. Złodzieej wykorzystuje okazję, wskakuje do auta i odjeżdża. Wszystko trwa kilka sekund
Na rynku, właściwie bez ograniczeń, dostępne są urządzenia służące do otwierania konkretnych typów zamków. To drogi sprzęt, dlatego złodzieje specjalizują się zwykle w kradzieżach aut określonej marki i tylko do nich mają odpowiednie wyposażenie.
W przypadku starszych aut do dokonania kradzieży nie są zwykle potrzebne żadne specjalne narzędzia ani urządzenia. Najczęściej wystarcza „łamak” do sforsowania zamka i stacyjki. Obejście alarmu to drobnostka dla fachowca.
Na południu Europy, ale coraz częściej i w naszym kraju, dochodzi do kradzieży, w czasie których jeden z przestępców np. udaje zagubionego turystę i zagaduje ofiary, natomiast drugi, korzystając z zamieszania, okrada ich samochód.