Masz prawo do adwokata..." itd. Tę formułę znamy wszyscy z filmów kryminalnych. Jest ona pouczeniem zatrzymanego o jego prawach. Podobne pouczenie można usłyszeć codziennie na naszych drogach. Brzmi ono jednak nieco inaczej i niewielu wie o jego istnieniu. "Czy przyjmuje Pan mandat? Jeśli nie, to skieruję sprawę do kolegium". Te słowa, lub mniej więcej te, padają przy okazji karania kierowcy za wykroczenie. Formuła jest trochę nieszczęśliwa, bowiem niemal 90 proc. zatrzymanych uznaje ją za groźbę - jeśli nie zapłacisz, to już my ci tu zrobimy. Nie jest to jednak nic innego w zamyśle ustawodawców, jak pouczenie o przysługujących wszystkim kierowcom prawach. Odmówić zapłacenia mandatu możemy zawsze. Gdy zostajemy zatrzymani przez policję, funkcjonariusz musi nas poinformować, dlaczego to zrobił. Jeżeli naruszyliśmy kodeks drogowy, mówi nam konkretnie jaki przepis, ile wynosi mandat za przewinienie oraz ile karnych punktów zostanie nam zapisanych na konto.Jeśli zgadzamy się zapłacić, wypisany zostaje mandat kredytowy, który podpisujemy. Jeżeli zaś nie zgadzamy się z zarzutem, odmawiamy podpisania czegokolwiek. Policjant ma prawo wówczas spisać nasze dane osobowe i np. zapytać ile zarabiamy, gdzie pracujemy, czy byliśmy karani itp. Wszystkie odpowiedzi spisuje jako nasze oświadczenie. Po powrocie do komendy sprawdza nasze dane w kartotekach. Prawda przed kolegium wyjdzie na jaw, choć nie będzie okolicznością obciążającą podanie innych zarobków niż faktyczne.Czasem Czytelnicy pytają, co zrobić, jeśli na drodze przedstawiony będzie jeden zarzut, a przed kolegiuminny, cięższy. Tu sprawa jest prosta. Policjant wypełnia druk mandatowy. Potem pyta o naszą zgodę. Druki są numerowane i nie mogą przepaść, bo patrol się z nich rozlicza. Jeśli więc, teoretycznie, doszłoby doopisanej sytuacji, można przed kolegium zaprotestować i zażądać dochodzenia. Nie słyszeliśmy jednak o takiej konieczności.Jacek Wróblewski
Pamiętaj
"Masz prawo zachować milczenie. Wszystko co powiesz, może być użyte przeciw tobie.