• W nowych autach awaria klimatyzacji może oznaczać koniec podróży
  • Nowoczesne klimatyzacje bywają bardzo nietrwałe. Awaria już po 2-3 latach? To się zdarza
  • Klimatyzacje w autach elektrycznych i w wielu hybrydach działają inaczej niż autach z silnikami spalinowymi.
  • Kiedy robi się bardzo gorąco, klimatyzacja może dobić przegrzewający się silnik

Do dobrego łatwo się przyzwyczaić. Jeszcze nie tak dawno temu nawet w autach z wyższej półki klimatyzacja była dodatkiem dostępnym tylko za dopłatą. Tak, to nie pomyłka – sam miałem kiedyś Mercedesy klasy S, w których pierwszy nabywca "zapomniał" o zamówieniu klimatyzacji. O ile w egzemplarzu z lat 70. nie było to niczym nadzwyczajnym, to już w modelu z lat 90. wzbudzało co najmniej zdziwienie. Od dobrych kilkunastu lat "klima" to już w zasadzie standard i to nawet w małych, miejskich autach. Auta bez klimatyzacji, choćby takiej "do nabicia" (czyt. niesprawnej, wymagającej drogich napraw), prawie się nie sprzedają. Kiedyś bywało inaczej – mechanicy bali się klimatyzacji prawie tak samo, jak automatycznych skrzyń biegów. Teraz sytuacja zupełnie się odwróciła, za obsługę delikatnych i wrażliwych układów zabierają się często ludzie bez podstawowej wiedzy i umiejętności – choć przynajmniej w teorii, żeby "dotykać" klimatyzacji, trzeba przejść wymagane prawem szkolenie i uzyskać uprawnienia do zajmowania się F-gazami (gazami fluorowanymi).

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Nie tylko mechanikom przyda się wiedza dotycząca klimatyzacji, również kierowcy powinni wiedzieć, co chłodzi ich w aucie i co robić, żeby nie zepsuć klimatyzacji, ani żeby klimatyzacja nie zepsuła samochodu.

1. Klimatyzacja nie jest bezobsługowa. Nawet w prawie nowym aucie

To brzmi jak banał, ale szczególnie użytkownicy w miarę nowych aut bardzo często zapominają, że przynajmniej raz do roku klimatyzacji należy się gruntowny przegląd, a zwykle jeszcze częściej warto wymienić filtr kabinowy. Niewielkie ubytki czynnika są zupełnie normalne, a w nowych autach jest go naprawdę niewiele.

Z obsługą klimatyzacji nie czekamy, aż przestanie działać. Foto: Piotr Wróbel / Auto Świat
Z obsługą klimatyzacji nie czekamy, aż przestanie działać.

Przegląd robimy profilaktycznie, a nie wtedy, kiedy układ przestaje chłodzić, bo w wielu nowych modelach brak chłodzenia oznacza niemal automatycznie olbrzymie wydatki, znacznie wyższe niż na samo "nabicie klimy". Dlaczego tak jest? Przeczytaj poniżej.

2. Im nowsze auto, tym delikatniejsza klimatyzacja

Jeszcze nie tak dawno temu klimatyzacja była luksusowym dodatkiem, za który klienci dopłacali niemałe pieniądze. Od kiedy stała się elementem wyposażenia standardowego, to producenci zaczęli gwałtownie ciąć koszty, co widać wyraźnie po jakości stosowanych podzespołów. Wystarczy porównać, jak wyglądają np. skraplacze klimatyzacji (tzw. chłodnica) czy przewody układu pod maską – reszta elementów jest z reguły głęboko ukryta. Skraplacz klimatyzacji to ta pierwsza chłodnica, która znajduje się tuż za zderzakiem lub grillem przednim, przed chłodnicą silnika. W nowszych autach często wygląda on tak, jakby zrobiono go ze sreberka od czekolady – ścianki aluminiowego wymiennika są cieniutkie i często zupełnie odsłonięte. W wielu modelach po pierwszych 2-3 zimach albo po jeździe po szutrowych drogach skraplacz może być jak sito. Element ten bardzo łatwo też jest uszkodzić przy najdrobniejszej nawet stłuczce. Kolejny problem: często stosowane są sprężarki klimatyzacji, które są na stałe napędzane od silnika, nawet jeśli nie korzystamy z klimatyzacji. To niekoniecznie dobrze wpływa na ich trwałość, a już na pewno podwyższa koszty naprawy.

W wielu nowych autach elementy klimatyzacji "sypią się" jeszcze na gwarancji. Od kiedy klimatyzacje są w standardzie, jakość podzespołów spadła. Foto: Auto Świat
W wielu nowych autach elementy klimatyzacji "sypią się" jeszcze na gwarancji. Od kiedy klimatyzacje są w standardzie, jakość podzespołów spadła.

3. Kiedy robi się naprawdę gorąco, klimę warto czasem wyłączyć

Są momenty, w których wyłączenie klimatyzacji może uratować silnik samochodu. Niestety, nie dowiesz się tego z instrukcji auta. Klimatyzacja w aucie działa podobnie do lodówki w domu – w największym uproszczeniu – żeby z jednej strony było zimno, z drugiej musi być gorąco. Im bardziej schładzamy wnętrze auta, tym wyższą temperaturę ma tzw. skraplacz, czyli chłodnica klimatyzacji znajdująca się zwykle przed chłodnicą silnika. Jeśli np. stoisz w korku podczas upału albo ciągniesz ciężką przyczepę czy jeździsz po górach, albo w trudnym terenie i widzisz, że wskazówka temperatury silnika wchodzi na czerwone pole, to lepiej natychmiast wyłącz klimatyzację. Pracująca z pełną mocą klima nie tylko dodatkowo obciąża silnik, ale też sprawia, że powietrze opływające chłodnicę jest wcześniej intensywnie podgrzewane.

Silnik się grzeje? Wyłącz klimę! Foto: Auto Świat
Silnik się grzeje? Wyłącz klimę!

Jeśli wyłączenie klimatyzacji nie daje wystarczającego efektu, można jeszcze spróbować ratować sytuację, włączając ogrzewanie we wnętrzu i najwyższy bieg dmuchawy. Wtedy nagrzewnica kabiny zadziała jako dodatkowa chłodnica silnika, a kosztem przegrzania kierowcy i pasażerów być może uda się uratować przed przegrzaniem silnik. Ta metoda jest skuteczna, kiedy np. silnik przegrzewa się przez to, że zablokował się termostat, nie działa wentylator chłodnicy, albo chłodnica jest po prostu brudna. Włączenie ogrzewania nic nie da, jeśli silnik się przegrzewa z powodu braku chłodziwa albo na skutek awarii pompy wody.

4. Awaria klimatyzacji? Lepiej wezwij lawetę

W starszych klimatyzacjach jednym z najważniejszych elementów układu było elektromagnetyczne sprzęgiełko przy kompresorze. Jego zadaniem było uruchamianie kompresora w odpowiednich momentach – nie działał on stale, ale tak jak agregat lodówki – wtedy, kiedy trzeba było schłodzić powietrze w kabinie. Sprzęgiełko miało też inną, ważną funkcję "awaryjną" – jeżeli czujnik wskazywał zbyt niskie ciśnienie w układzie, np. na skutej jego rozszczelnienia, to sprzęgiełko odłączało kompresor od napędu. Klimatyzacja się nie włączała, ale przynajmniej ryzyko zatarcia kompresora było relatywnie małe. W wielu autach, które teraz są na rynku, kompresor klimatyzacji jest napędzany stale i przez cały czas tłoczy czynnik. To, czy klimatyzacja chłodzi i jak intensywnie to robi, jest regulowane przy pomocy elektrozaworów. Ma to taki plus, że układ działa płynniej i bez szarpnięć czy stuków spod maski, ale niestety, jeśli z układu ucieknie czynnik, to kompresor może się szybko zatrzeć, bo mimo spadku ciśnienia w układzie wciąż będzie napędzany.

W wielu nowych autach to, że wyłączymy manualnie klimatyzację, nie znaczy, że rzeczywiście zostanie ona odłączona.

Kompresory bez sprzęgiełek są też bardzo wrażliwe na to, jaka jest domieszka oleju do czynnika chłodzącego. Zarówno nadmiar, jak i niedobór, są dla układów zabójcze.

5. Autem elektrycznym z zepsutą klimatyzacją nie pojedziesz

W wielu nowych autach z zelektryfikowanym napędem (hybrydy, auta w pełni elektryczne) układ klimatyzacji dba też o właściwą temperaturę akumulatora trakcyjnego. Awaria układu uniemożliwia jazdę – przegrzanie ogniw jest skrajnie niebezpieczne. Tu jednak przed dalszą jazdą powstrzyma nas elektronika.

6. Klimatyzacja to siedlisko chorobotwórczych drobnoustrojów

Obsługa klimatyzacji to też jej regularna dezynfekcja. W okolicach parownika (to ta część, w której czynnik się rozpręża i dzięki temu powstaje pożądany chłodek), który znajduje się gdzieś w czeluściach pod deską rozdzielczą, gromadzi się wilgoć. To normalne. Jeśli układ nie jest regularnie czyszczony i odkażany, a jego odpływy są niedrożne, to intensywnie zaczyna rozwijać się tam życie – niekoniecznie takie, jakiego chcielibyśmy w pobliżu. W ukryciu rozwijają się grzyby, pleśnie i bakterie, które później, wraz z powietrzem wylatującym z kratek nawiewu trafia do kabiny. Stosowanie środków do dezynfekcji układów oraz ozonowanie klimatyzacji mają sens.

Takie siedlisko grzybów, pleśni i bakterii możesz mieć w układzie wentylacji auta, jeśli nie dbasz o klimatyzację. Foto: Auto Świat
Takie siedlisko grzybów, pleśni i bakterii możesz mieć w układzie wentylacji auta, jeśli nie dbasz o klimatyzację.

Uwaga. Rozwojowi szkodliwych drobnoustrojów sprzyjają też zbyt rzadko wymieniane filtry kabinowe, bo ograniczają one cyrkulację powietrza, a także przez to, że na ich powierzchni także mogą się rozwijać szkodliwe drobnoustroje. Pyłki roślin i wilgoć to świetna pożywka.

7. Nie każdy serwis klimatyzacji potrafi obsługiwać auta elektryczne i hybrydowe

W autach z napędem elektrycznym i w "prawdziwych" hybrydach klimatyzacja nie może być napędzana przez silnik służący także do napędu auta. To dlatego, że kiedy auto stoi, to silnik elektryczny nie pracuje, a w hybrydach silnik spalinowy pracuje też tylko w razie potrzeby. To oznacza, że w takich autach kompresor klimatyzacji ma napęd elektryczny. Uwaga. W wielu modelach jest to silnik wysokonapięciowy, a to oznacza, że układ wymaga zupełnie innego oleju do klimatyzacji. Przypomnijmy: klimatyzacja "nabijana" jest mieszaniną czynnika chłodzącego i specjalnego oleju, który smaruje kompresor i zawory, a także uszczelnia układ. Problem polega na tym, że najpopularniejsze, standardowe oleje do klimatyzacji absorbują wodę i przewodzą prąd – a to problem, w sytuacji, kiedy kompresor pracuje pod napięciem nawet 400 woltów.

Wizyta "elektrykiem" albo autem hybrydowym w serwisie, który obsługuje klimatyzację, ale nie ma pojęcia o nowoczesnych autach może się źle skończyć. Zastosowanie standardowego oleju albo nawet wpuszczenie do układu barwnika, który ma pomóc w znalezieniu nieszczelności, jest niebezpieczne dla zdrowia i życia mechanika, może się skończyć poważną awarią układu, a w najlepszym razie tym, że układ diagnostyczny auta zacznie szaleć ze względu na niewłaściwą oporność. Zanim zostawisz swojego "elektryka" lub hybrydę w serwisie, sprawdź, czy warsztat wie, co ma robić.