Trzeba jednak wiedzieć, jak się zachować i jak kwestię zastawów rejestrowych i przewłaszczeń reguluje nasze prawo.Niemal połowa samochodów jeżdżących po naszych drogach została zakupiona na kredyt. Zabezpieczeniem takiego pojazdu, obok cesji autocasco, jest zastaw rejestrowy albo przewłaszczenie. W obu przypadkach wydział komunikacji zamieszcza stosowne adnotacje na dowodzie rejestracyjnym. Zawsze jest to odpowiednia pieczątka. Bywa jednak tak, iż właściciel takiego pojazdu lub użytkownik (jeśli mamy do czynienia z przewłaszczeniem) chce się auta pozbyć. Pierwszą sprawą jest spłata kredytu. Można tu zapłacić wszystkie brakujące do spłaty pieniądze albo, jak oferują niektóre banki i towarzystwa finansowe, pobrać kredyt uzupełniający do kupna nowego auta, które stanie się zastawem. Tak czy owak trzeba zdjąć zastaw ze sprzedawanego samochodu.Najpierw czeka nas droga do banku, który wyda odpowiednie pisma do wydziału zastawów sądu gospodarczego i ubezpieczyciela. Ubezpieczyciel załatwia sprawę cesji AC od ręki. Sąd wymaga złożenia wniosku w 4 egzemplarzach, po czym zaczyna się oczekiwanie. Rozprawa, na której zastaw zostanie zniesiony, może odbyć się nawet pół roku po złożeniu wniosku. Do tego czasu wydział komunikacji nie przerejestruje samochodu. I tu jest błąd. Samochód, nawet z wpisem ustawowym, można przerejestrować. Pieczątki w dowodach rejestracyjnych nie mają tu żadnego znaczenia prawnego. Sąd nie wymaga tzw. corpus delicti, czyli przedmiotu sprawy, więc auto można sprzedać. Rzecz w tym, że nawet jeśli sąd nie uchyli zastawu, a może to uczynić wyłącznie ze względów formalnych, to bank, który wydał stosowne pisma, nie ma najzwyklej interesu do nagłej zmiany zdania. Auto można więc sprzedać. Problem w tym, kto zechce taki samochód kupić - nieobciążony, choć zastawiony? Jacek Wróblewski
Warto pamiętać
Sprzedaż samochodu, który jest obciążony zastawem rejestrowym, to duży problem. Zgodnie z prawem nie jest to jednak wcale trudna sprawa i nie przyprawia o ból głowy.