Najwięcej emocji dostarcza wyprzedzanie na drodze jednojezdniowej z jednym pasem ruchu w każdą stronę, w sytuacji gdy mamy do czynienia ze sznurem pojazdów. Atak zza pleców jest tu sprawą powszednią. Rzecz w tym, iż nie zawsze odbywa się on zgodnie z przepisami. Kodeks drogowy mówi w art. 24 ust. 1, że kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania, bez utrudnienia komukolwiek ruchu; czy jadący za nim nie rozpoczął wyprzedzania oraz czy jadący przed nim nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania, zmiany kierunku jazdy czy pasa ruchu. Należy rozumieć, iż w sznurze aut pierwszeństwo wyprzedzania ma jadący przed nami, o ile zaczął sygnalizować zamiar kierunkowskazem, zaś jadący za nami ma takie pierwszeństwo, jeśli już zmienił pas ruchu i zaczął wyprzedzać. Jednoczesne zasygnalizowanie kierunkowskazem zamiaru daje pierwszeństwo temu, kto jedzie z przodu. Można wnioskować, iż nawet jadący z przodu włączając kierunkowskazpo czającym się za jego plecami, ale zanim ten ostatni zacznie manewr, uzyskuje pierwszeństwo. Dla świętego spokoju i uspokojenia jadącego przed nami i przygotowującego się do wyprzedzania najlepiej zostawić 50 metrów odstępu między nami i naszym poprzednikiem. To wystarczający sygnał dla niego, iż nikt zza pleców mu nie wyskoczy.Pozostaje kwestia jadących ?na wariata?, którzy wyprzedzają po kilkanaście aut naraz, a potem rozpaczliwie szukają miejsca, by schować się przed nadjeżdżającymi z przeciwka. Kodeks nie wspomina o konieczności zrobienia im miejsca i najczęściej wszyscy blokują takim kierowcom wjazd. Lepiej jednak według zasady, że mądry... itd., zostawić dziurę i nie narażać jadących z przeciwka.Jacek Wróblewski
Warto pamiętać
Wyprzedzanie to jeden z najczęściej stosowanych manewrów na drodze. Ponieważ większość kierowców jeździ po ułańsku i wyznaje zasadę pierwszeństwa dla jadącego szybciej, wyprzedzanie kosztuje zwykle najwięcej nerwów.