Choć z ową dobrocią nie do końca jest tak, jak być powinno.Często spotyka się kierowcę rozmawiającego przez telefon komórkowy podczas jazdy. Art. 45 ust. 2, pkt 1 Prawa o ruchu drogowym zabrania korzystania z telefonu podczas jazdy, chyba że korzysta się z urządzenia głośno mówiącego. Złamanie tego przepisu kosztować ma od 1 listopada 100 złotych. Notoryczną rzeczą jest, zwłaszcza na drogach pozamiejskich, że wyprzedzanego ponosi ambicja i przyspiesza, aby wyprzedzany miał jak najwięcej problemów z przeprowadzeniem manewru. Kodeks drogowy w art. 24, ust. 6 kategorycznie zabrania podobnego zachowania. Mało tego: nie pozwala przyspieszać także bezpośrednio po tym, jak wyprzedzający zakończył manewr i zjechał na prawy pas przed nami. Łamanie tego przepisu ma kosztować 200 zł.Kolejna sprawa to wjazd na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. W miastach, zwłaszcza podczas godzin szczytu, zdarza się to często. Par. 95, ust. 1, pkt 3 rozporządzenia ministra transportu i gospodarki wodnej oraz spraw wewnętrznych i administracji z 21 czerwca 1999 r. zakazuje wjeżdżania za sygnalizator, który pokazuje czerwone światło. Złamanie tej reguły ma kosztować 300 zł. Podobnie zakaz obowiązuje, gdy świeci się jednocześnie światło czerwone i żółte, co wskazuje, że za chwilę będzie zielone światło.Pieszy w podobnej sytuacji zapłaci dwa razy mniej. Jego wtargnięcie na przejście przy zapalonym czerwonym świetle karane ma być 150 złotymi.Często ruch kierowany jest przez policję. Kłopoty zaczynają się, gdy sygnalizacja świetlna nie została na tę okazję wyłączona. Należy pamiętać, że najważniejsze w tej sytuacji są sygnały dawane przez policję. Zgodnie z art. 5, ust. 2 i 3 kodeksu drogowego najważniejsze są sygnały policji, potem światła, a na końcu znaki.Jacek Wróblewski
Warto pamiętać
Najczęściej spotykanymi wykroczeniami są te, których większość kierowców nie uważa za łamanie prawa. Często możemy więc być zaskoczeni, że jesteśmy karani za coś, co robimy notorycznie i w dobrej wierze.