- Nie zostawiaj w aucie laptopa, komórki czy innych cennych przedmiotów, nawet jeśli wychodzisz tylko na chwilę
- Złapałeś "gumę" wyjeżdżając z centrum handlowego? To może być próba kradzieży
- Masz nowe auto? Uważaj, bo można je otworzyć na odległość
Przed świętami ruch w centrach handlowych jest olbrzymi. Świąteczne zakupy, prezenty... Z powodu mniejszej liczby handlowych niedziel tłumy w pozostałe dni są większe niż zwykle, wiele osób decyduje się na zakupy nie w weekendy, ale np. w drodze powrotnej z pracy do domu. Im bardziej jesteśmy zaaferowani świętami, tym łatwiej nas okraść!
Sklepy i centra handlowe są naprawdę pełne nie tylko klientów, ale i złodziei – szacuje się, że wartość rzeczy kradzionych rocznie w polskich sklepach przekracza 7 miliardów złotych. To tylko straty sklepów – ta statystyka nie obejmuje tego, ile stracili okradzeni w sklepach klienci!
Większości osób wydaje się, że parkingi pod centrami handlowymi i sklepami są zupełnie bezpieczne – są oświetlone, jest na nich mnóstwo ludzi, ochrona i monitoring. To niestety tylko pozory, bo to właśnie w takim tłumie przestępcy działają często chętniej, niż w odludnych zaułkach. W dodatku prawdopodobieństwo, że w samochodzie na takim parkingu znajdą się cenne łupy, jest znacznie wyższe niż w przypadku aut zaparkowanych, np. na noc przed domem czy w ciągu dnia przed biurowcami. Potencjalnych ofiar jest tak dużo, że przestępcy mogą wśród nich przebierać. Złodzieje doskonale o tym wszystkim wiedzą!
Kradzież na zagłuszarkę: nie zostawiaj laptopa w aucie!
Typowy przykład: wracasz z biura, po drodze chcesz zrobić zakupy. Oczywiście, chodzenie po sklepach z torbą ze służbowym laptopem jest niewygodne. Co robisz? Wkładasz komputer do bagażnika, bo przecież to bezpieczne miejsce, zamykasz auto i idziesz na zakupy. Tyle że... być może auta wcale nie zamknąłeś, a tylko tak ci się wydawało! Jak to możliwe? W jednym z zaparkowanych nieopodal aut złodzieje czekali już na taką okazję – kiedy wysiadałeś z samochodu, oni uruchomili urządzenie zagłuszające sygnał z pilota auta. Co z tego, że nacisnąłeś przycisk na kluczyku, skoro samochód i tak się nie zamknął? Wystarczy odczekać chwilę, aż znikniesz w sklepie, żeby bez wzbudzania podejrzeń podejść do samochodu, wyciągnąć z niego cenne rzeczy i nie będąc przez nikogo niepokojonym wyjść z pola widzenia kamer. Bez tłuczenia szyb, bez wyjących alarmów, bez rozwiercania zamków, przy setkach świadków, którzy... nic podejrzanego przecież nie widzieli! Oczywiście, w takich sytuacjach poszkodowani często wraz z policją przeglądają zapisy z kamer monitoringu. Tyle, że zwykle nie ma na nich żadnych wartościowych wskazówek – po prostu ktoś o zupełnie przeciętnym wyglądzie, zwykle z czapką lub kapturem na głowie podszedł do auta, otworzył je zupełnie jak prawowity właściciel i przez nikogo nie niepokojony spokojnie odszedł!
Nawet jeśli wychodząc z samochodu rzeczywiście udało ci się go skutecznie zamknąć, to i tak przy zastosowaniu odpowiednich narzędzi, np. tzw. łamaka dostanie się do bagażnika to kwestia sekund.
A jeśli już musisz włożyć coś wartościowego do bagażnika, to nie rób tego na parkingu, a którym zostawiasz auto – zatrzymaj się gdzieś wcześniej, gdzie nikt cię nie będzie obserwował!
Złapałeś gumę? To może być kradzież na kolec!
Przykład numer dwa: po udanych zakupach pakujesz wszystko do samochodu i ruszasz do domu. Jeszcze na parkingu pod sklepem albo tuż przy wyjeździe ktoś podbiega do twojego samochodu żywiołowo gestykulując i pokazując koło. Rzeczywiście, brakuje w nim powietrza. Co w takiej sytuacji robisz? Większość osób zabiera się za wymianę koła. Oczywiście, auto jest wtedy otwarte, komórka przeszkadza w zdejmowaniu koła, więc zostaje w kabinie, podobnie jak kurtka czy torba z portfelem w środku. Jeśli w takim momencie na miejscu pojawią się "przypadkowi" przechodnie, chętni do pomocy przy wymianie koła, to lepiej mieć się na baczności. Ludzka życzliwość nie jest naszą najmocniejszą stroną – to mogą być przestępcy! Kiedy jeden będzie pomagał lub udzielał cennych rad, drugi splądruje otwarty samochód!
Metoda "na butelkę"
Działa podobnie do metody "na kolec", tyle że jest mniej inwazyjna. Złodziej wpycha w nadkole plastikową butelkę, która podczas jazdy ociera głośno o koło. Kierowca się zatrzymuje, żeby sprawdzić, co dzieje się z autem. Kto w takich momentach pamięta o zamykaniu auta? Najczęściej miejscem ataku jest tylne koło po prawej stronie, bo to do niego kierowca ma najdalej.
Sposób na naklejkę lub gazetę
Wetknięta za tylną wycieraczkę gazeta, albo przyklejona do szyby naklejka to też może być sposób na wywabienie kierowcy z samochodu – dlatego zanim wsiądziemy do auta, powinniśmy uważnie na nie spojrzeć i w razie potrzeby usunąć od razu przedmioty zakłócające widoczność. Najgorsze, co można zrobić, to opuścić auto z pracującym silnikiem i kluczykiem w stacyjce. Przestępcy tylko na to czekają.
Uwaga! Ubezpieczenie za to nie zapłaci!
Standardowe ubezpieczenia AC pokrywają szkody powstałe w wyniku kradzieży, ale tylko w przypadku elementów będących wyposażeniem auta – jeśli nie macie dodatkowej polisy, autocasco tego nie pokryje!
Kradzież auta na walizkę
Dla złodzieja samochodów parking pod dużym centrum handlowym jest jak gigantyczny salon samochodowy, w którym za auta nie trzeba płacić. Warto wiedzieć, że przestępcy specjalizują się w konkretnych modelach aut, a często pracują na konkretne zamówienie, określające czasem nawet to, jaki kolor ma mieć samochód, który mają ukraść. Dlaczego? Bo albo do konkretnego modelu auta paser ma już komplet dokumentów legalizacyjnych np. pochodzących z "rozbitka", lub ma zamówienie na zestaw części potrzebnych do naprawy konkretnego samochodu. Przestępcy krążą po parkingach i przeglądają "ofertę". Jeśli znajdą interesujący ich samochód, to w zależności od sytuacji, albo kradną go od razu, albo jeśli to dla nich zbyt ryzykowne, jadą za przyszłą ofiarą i obserwują, gdzie samochód będzie zaparkowany, żeby ukraść go później.
W przypadku nowych aut najpopularniejsza jest teraz tzw. metoda na walizkę lub na przedłużacz, która nie dość, że pozwala ukraść samochód w sposób praktycznie niezauważalny dla osób postronnych, to jeszcze nie zostawia śladów. Podatne na tą metodę są niemal wszystkie samochody z tzw. systemem bezkluczykowym.
Kradzież auta: jak działa metoda na walizkę?
Sprzęt do kradzieży auta metodą "na walizkę" składa się z dwóch części: jedna część odbiera sygnał kluczyka, wzmacnia go i przekazuje dalej. Druga część to odbiornik, który ma jeden ze złodziei stojący przy samochodzie, który po otrzymaniu sygnału z pierwszej części sprzętu udaje kluczyk pojazdu. Skąd nazwa "na walizkę"? Urządzenia często są zamaskowane jako torby na laptopa czy aktówki. Jeden z przestępców musi znaleźć się w pobliżu aktywnego kluczyka – w centrum handlowym to żaden problem, wystarczy chwilę pochodzić za zauważonym wcześniej na parkingu kierowcą wybranego samochodu i np. stanąć za nim przy sklepowej półce. W tym czasie drugi z przestępców stoi przy samochodzie i czeka na transmisję wzmocnionego sygnału. Kiedy się pojawia sygnał, otwiera i uruchamia samochód. I odjeżdża. System bezkluczykowy w aucie jest skonfigurowany w ten sposób, że po uruchomieniu samochodu kluczyk przestaje być niezbędny do jazdy. Wprawdzie auto sygnalizuje niewykrycie kluczyka, ale silnik nie jest unieruchamiany. To na wypadek, gdyby z jakiegoś powodu podczas jazdy kluczyk przestał nadawać sygnał. Dlatego raz uruchomionym autem można spokojnie odjechać, niemożliwe będzie dopiero ponowne uruchomienie silnika.
Co ciekawe, złodziejski sprzęt działa już tak skutecznie, że korzystając z niego da się np. ukraść stojący przed domem samochód, skanując przez ścianę kluczyki znajdujące się w mieszkaniu!
Oszustwo "na kłódkę"
To nowy złodziejski "patent", o którym ostrzega policja. Na pierwszy rzut oka może wyglądać jak głupi żart, ale to próba wyłudzenia lub... odwrócenia uwagi przed kradzieżą. Na czym polega? Przestępcy zapinają na klamce samochodu kłódkę z szyfrem, do której dołączony jest liścik z informacją, że kod do otwarcia kłódki zostanie udostępniony po przesłaniu pieniędzy np. blikiem. Dobra wiadomość jest taka, że tego typu kłódka to zwykle nie jest trudny "przeciwnik" – w internecie znaleźć można wiele instrukcji, jak "awaryjnie" je otwierać czy przeciąć – nawet zakup nożyc do metalu może być tańszy od wysyłania oszustom pieniędzy. Ale uwaga! To może też być próba odwrócenia uwagi – być może złodziej liczy na to, że my zajmiemy się otwieraniem kłódki i stracimy z oczu zakupy czy inne cenne przedmioty.