Auto Świat Porady Prawo Drift na śniegu, kulig za autem. Policjant za to nie pouczy, a od razu da mandat, i to nawet na 6000 zł

Drift na śniegu, kulig za autem. Policjant za to nie pouczy, a od razu da mandat, i to nawet na 6000 zł

Znowu spadł śnieg — i to ile! Amatorzy driftowania już zacierają ręce. Znajdą się też kierowcy, którzy wpadną na równie niebezpieczny pomysł kuligu za samochodem. Takie zimowe jazdy mogą się skończyć tragicznie, dlatego policjanci są na nie bardzo wyczuleni. Kary są wyższe, niż myślisz – prawo jazdy stracić można nawet na polnej drodze.

"Driftowanie" na drodze publicznej kończy się z reguły mandatem
"Driftowanie" na drodze publicznej kończy się z reguły mandatemŻródło: Auto Świat / Igor Kohutnicki
  • Kodeks drogowy zawiera liczne przepisy, które wprost zabraniają wielu nieodpowiedzialnych działań na śniegu
  • Nawet na terenie prywatnym, poza drogami publicznymi obowiązują zasady, za których złamanie grożą wysokie kary
  • Mandat możesz dostać także za wygłupy na własnej posesji

Kilkadziesiąt lat temu mistrz kierownicy Sobiesław Zasada w swojej kultowej książce "Szybkość bezpieczna" namawiał, żeby od pierwszych opadów śniegu trenować poślizgi;

Unikatem jest kierowca, który po spadnięciu pierwszego śniegu wyjeżdża, przez nikogo nie przymuszany, na placyk wyodrębniony z ruchu, i tam przez szereg dni po pół godziny na różnych szybkościach skręca, hamuje, cofa, jednym słowem jeździ trochę "jak dziki", bawi się (…). Gdy taki unikalny kierowca wyjeżdża potem na miasto, jeździ już dość swobodnie, podczas kiedy inni ślizgają się nieporadnie i powodują dziesiątki mniejszych i większych kraks.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

No cóż, czasy się zmieniły i dziś, stosując się do rad mistrza, można... na dłużej przestać być kierowcą. Dawno temu za "dzikowanie" po śniegu na uboczu czy na pustych parkingach groziło zwykle najwyżej pouczenie, teraz kończy się to wysokimi mandatami, punktami karnymi czy nawet sprawą w sądzie.

Przeczytaj także: Pojeździłem najnowszym spalinowym SUV-em BMW. Nie mogłem uwierzyć w odczyt komputera pokładowego

Driftowanie na śniegu: co za to grozi

Oczywiście, magia zimy działa nadal – kiedy tylko zaczyna padać śnieg, na parkingach pod centrami handlowymi pojawiają się chętni do driftowania. Niemal natychmiast pojawia się też policja: albo z własnej inicjatywy, albo wezwana przez zarządców nieruchomości – niemal na wszystkich takich parkingach i placach działa monitoring. Śnieżne driftowanie szybko się kończy. Co kierowcy szalejącemu po ośnieżonym parkingu mogą zarzucić policjanci?

Przeczytaj także: Pada śnieg i znów "bałwany" na drogach. Czy można dostać aż 3000 zł mandatu za nieodśnieżone auto?

Właściwych paragrafów w kodeksie nie brakuje! Najprostsza kwalifikacja to art. 86 Kodeksu wykroczeń, czyli "spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym".

Paragraf 1 tego przepisu brzmi: "Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny". Zgodnie z taryfikatorem grozi za to kara w wysokości kwoty mandatu przypisanego do naruszenia stanowiącego przyczynę zagrożenia powiększona o 1000 zł, a do tego 10 punktów karnych.

Na mandacie czy nałożonej przez sąd grzywnie wcale się jednak sprawa nie musi skończyć – bo paragraf 3 tego samego przepisu mówi: "W razie popełnienia wykroczenia określonego w §1 przez osobę prowadzącą pojazd można orzec zakaz prowadzenia pojazdów".

Jeśli funkcjonariusz uzna, że kierujący stworzył poważne zagrożenie (nawet jeśli nie doszło do kolizji) to prawo jazdy może zatrzymać od razu – a o dalszych losach kierowcy i jego uprawnień decyduje wtedy sąd.

Warto wiedzieć, że wiele dróg nieutwardzonych, w tym polne czy leśne ścieżki, też mogą mieć status dróg publicznych – choć na to nie wyglądają.

Zimowe driftowanie: maksymalny mandat

Auto Bild

W taryfikatorze mandatów znajduje się też pozycja "używanie pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w pojeździe lub poza nim" – wyceniana na 200 zł i po ostatnich zmianach – aż 15 punktów karnych.

Zgodnie z Prawem o ruchu drogowym (art. 19): "Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem (…). W przypadku driftowania na parkingach czy rondach policjanci często wypisują mandaty właśnie za "prowadzenie pojazdu z prędkością niezapewniającą panowania nad pojazdem". Tłumaczenie, że przecież przez cały czas panowaliśmy nad samochodem, a poślizg był kontrolowany i zamierzony, można sobie podarować. Podczas ślizgania się po drogach nikt raczej nie używa kierunkowskazów przy każdym przekroczeniu linii oddzielających pasy ruchu – a za to też grozi mandat i punkty karne.

O ile maksymalny mandat przy tzw. zbiegu wykroczeń to 6000 zł, nawet jeśli suma poszczególnych kwot z taryfikatora byłaby wyższa, to punkty za poszczególne wykroczenia się sumują – łatwo dojść do limitu, którego przekroczenie skutkuje utratą prawa jazdy!

Driftowanie na prywatnym terenie: czy to legalne?

No dobrze – a jeśli wybrany plac czy parking to teren prywatny, który nie jest drogą publiczną? Czy można swobodnie i bez obaw o karę driftować choćby na własnej łące? To też może się nie spodobać funkcjonariuszom i jeśli będą chcieli nałożyć i za to karę, to w kodeksie znajdą odpowiednią podstawę, np. w postaci art. 98 Kodeksu wykroczeń: "Kto, prowadząc pojazd poza drogą publiczną, strefą zamieszkania lub strefą ruchu, nie zachowuje należytej ostrożności, czym zagraża bezpieczeństwu innej osoby, podlega karze grzywny albo karze nagany".

Kulig za samochodem: to też karalne

Kulig za samochodem
Kulig za samochodemiwciagr / Shutterstock

A co z kuligiem na sankach podczepionych za samochodem? Na drogach publicznych zakaz jest jasno sformułowany w przepisach o ruchu drogowym (art. 60): "Kierującemu zabrania się ciągnięcia za pojazdem osoby na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu".

Co prawda przepis ten obowiązuje na drogach publicznych, ale w polskich realiach stwierdzenie, co jest drogą publiczną, a co nią nie jest to często poważne wyzwanie. Za złamanie tego przepisu kara wynosi do 300 zł i 10 pkt karnych. Poza drogami publicznymi też sytuacja nie jest taka oczywista, bo takie zabawy podciągnąć można pod wspomniany wcześniej art. 98 kodeksu wykroczeń, który przewiduje kary za prowadzenie pojazdu w sposób powodujący zagrożenie także poza drogą publiczną.

Driftowanie: problemy z ubezpieczeniem

Warto też pamiętać, że w niektórych przypadkach, jeśli dojdzie do kolizji, ubezpieczenie może nie zapłacić za szkody, które powstały podczas nieoficjalnych "treningów driftowych". Próby "ściemniania" w oświadczeniach wysyłanych ubezpieczycielowi to też kiepski pomysł – nie dość, że mijanie się z prawdą automatycznie powoduje, że nie dostaniemy pieniędzy z autocasco, to jeszcze grozi to odpowiedzialnością karną! Nie warto!

Autor Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków