Chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego, że dzieci naśladują swoich rodziców. Często dzieje się to podświadomie poprzez codzienne nasiąkanie zachowaniami rodziców. Na poziomie świadomym młody człowiek pragnie wykształcać u siebie cechy, które imponują mu u innych. A na pierwszym planie zawsze są rodzice.

Większość zachowań starszych przejmowana jest bezkrytycznie i zapamiętywana jako dobre postępowanie. Dlatego musimy tutaj być brutalnie dosłowni. I będziemy. Jeździsz zbyt szybko? Wyprzedzasz na trzeciego? Wymuszasz pierwszeństwo? Prowadzisz agresywnie? To nie licz na to, że Twoje dzieci będą prowadziły bezpiecznie.

Pamiętasz, jak sam zrobiłeś prawo jazdy? Czy nie szukałeś każdej nadarzającej się okazji, aby mocniej wcisnąć gaz? Czy nie imponowali Ci kierowcy ruszający z piskiem opon i tacy, którzy w najkrótszym czasie pokonywali dalekie trasy? Prawie każdy lubi jeździć szybko. Ale to od Ciebie, tu i teraz, zależy, jak kiedyś będzie jeździło Twoje dziecko.

No więc jak, masz ochotę pomóc? Chcesz coś zmienić? Czy przyjemność z przekraczania prędkości i wyprzedzania jest tak duża, że nie dasz rady się powstrzymać, nawet wtedy, gdy wieziesz ze sobą dzieci? Przejdźmy do konkretów. Sam/sama podejmiesz decyzję, co jest dla Ciebie najważniejsze.

Wyobraź sobie, że jedziecie właśnie na wakacje. Trasa jest długa, więc zależy Ci na tym, aby pokonać ją jak najszybciej. Od razu więc mocno wciskasz gaz. Tam, gdzie nie ma policji ani fotoradarów, jedziesz zdecydowanie szybciej, niż pozwalają na to przepisy.

Na tylnych siedzeniach wieziesz dzieci. Im Twoja jazda się podoba: tata (albo mama) dynamicznie przyspiesza, silnik przyjemnie warczy, inne samochody zostają w tyle. Jest fajnie i przyjemnie. Tylko pamiętaj, że kiedy Twoje dzieci kiedyś usiądą za kierownicą samochodu, też będą chciały być szybsze od innych. I pomyśl o tym, co będziesz wtedy czuł. Czy będziesz się martwić o ich bezpieczeństwo, wiedząc, że prowadzą auto na granicy ryzyka? Pewnie tak. Dlatego zwolnij i już teraz daj im dobry przykład.

Zderzenie czołowe samochodów jest bardzo niebezpieczne. Jeżeli ryzykownie wyprzedzasz, musisz się z nim liczyć. Foto: Auto Świat
Zderzenie czołowe samochodów jest bardzo niebezpieczne. Jeżeli ryzykownie wyprzedzasz, musisz się z nim liczyć.

Wracacie z wakacji. Akurat jest zmiana turnusów, więc ruch jest duży. Nie wybraliście autostrady, więc jedziecie w kolumnie samochodów. Ale nie jesteś zbyt cierpliwy, ani też przyzwyczajony do tego, aby to inni dyktowali Ci, z jaką prędkością masz jechać. Więc zabierasz się do wyprzedzania.

Wyprzedzasz jedno auto, drugie, trzecie… A siedzące na tylnych siedzeniach dzieci bawią się w liczenie kolejnych wyprzedzanych samochodów. Cała rodzina ma z tego uciechę. Bo czy to nie zabawne? „Tato, mamo, wyprzedziliśmy już dwudziesty samochód! Chcemy jeszcze!”. A wyprzedzanie to jeden z najbardziej niebezpiecznych manewrów na drodze.

Jesteś pewien, że chcesz, aby Twoje dzieci kiedyś podejmowały takie manewry, traktując je jako codzienność? Nie? To jedź rozsądnie. Pokaż dzieciom, że potrafisz myśleć. Bo wyprzedzanie jednego auta za drugim w wielokilometrowej kolumnie samochodów kłóci się z myśleniem: na godzinę jazdy zyskujesz może kilka minut czasu, spalając przy tym bez sensu dodatkowe ilości paliwa. Bo auto skądś musi wziąć energię, żeby ciągle przyspieszać i hamować – pobierze ją z baku, a docelowo z Twojego portfela.

Kolejna sytuacja. Jedziecie przez miasto. Odebrałeś syna ze szkoły. Jak zwykle, masz dużo zleceń, więc dużo rozmawiasz przez komórkę. Przekładasz ją z prawej ręki do lewej, prawą ręką włączasz kierunkowskaz. To taki niby drobiazg, przecież robisz to codziennie, i nic się nigdy nie stało. Ale czy jesteś pewien/pewna, że chciałbyś/chciałabyś, aby Twoje dziecko kiedyś robiło to samo, jak zrobi prawo jazdy? Nie? To powstrzymaj się od tak niemądrych zachowań, jak rozmowa przez telefon komórkowy trzymany w dłoni podczas jazdy samochodem. Jeżeli nie Twoje dziecko akurat to zobaczy, to może dzieci innych kierowców, wyglądające przez okno. Daj dobry, a nie zły, przykład.

Chwalisz się przy dzieciach, że pędziłeś po polskiej autostradzie 200 km/h? Zastanów się, zanim znowu to powiesz. Syn będzie chciał Ci dorównać.
Chwalisz się przy dzieciach, że pędziłeś po polskiej autostradzie 200 km/h? Zastanów się, zanim znowu to powiesz. Syn będzie chciał Ci dorównać.

A czy często trąbisz na innych, którzy jadą wolniej od Ciebie? Czy masz szacunek do zasad ruchu drogowego? I czy utrzymujesz zawsze bezpieczny odstęp od pojazdów jadących przed Tobą? Chwalisz się, że jechałeś po polskiej autostradzie prawie 200 km/h? To nieważne, że popełniasz elementarne błędy, które dyskwalifikują Cię jako kierowcę, bo się ciągle śpieszysz. Dziecko tego nie wyłapie. Ono uzna to, co Ty robisz, za normę, którą kiedyś powieli.

Dlatego, jeżeli chcesz dać swoim dzieciom – przyszłym kierowcom - najlepszy, poza miłością, prezent pod choinkę, to daj im dobry przykład jako kierowca. Od tej pory codziennie pokazuj im, jak szanować ograniczenia prędkości, unikać ryzyka, panować nad odwetem i agresją. Pokaż, jak prowadzić bezpiecznie. Udowodnij, że jesteś dobrym kierowcą. Dobrym, czyli takim, który potrafi postawić bezpieczeństwo swoje i innych na pierwszym miejscu.

Przekazuj dobre wzorce zachowań. To kiedyś może uratować komuś życie i uchronić od utraty bliskich, z którymi tak miło jest spędzać Święta. Życzymy Ci mądrych decyzji za kierownicą, a Twoim pasażerom – spokojnej i bezpiecznej jazdy.