Nieumiejętne zachowanie się na miejscu wypadku może jednak doprowadzić do tego, że oprócz stresu i nerwów będziemy jeszcze zmuszeni do wyłożenia grubszej sumy w warsztacie, gdyż odszkodowanie z konta winnego nie zostanie nam wypłacone.
Najczęściej winne są względy formalne, bo brak jakiegoś papierka. Czasem zaś miły sprawca wypadku po przyznaniu się do winy udaje, że nawet go w miejscu zdarzenia nie było. Zaraz po stłuczce powinniśmy zażądać od sprawcy dokumentów: prawa jazdy, dowodu osobistego oraz kwitu opłaty OC. Odmowa jest sprzeczna z art. 44 ust. 1 pkt 4 kodeksu ruchu drogowego.
Kolejnym krokiem jest napisanie przez sprawcę oświadczenia o winie i wręczenie go poszkodowanemu. Na koniec sporządza się szkic sytuacyjny wypadku. Nieszczęście polega na tym, że oświadczenie jest dokumentem, który można w każdej chwili wycofać, nawet gdy komplet papierów trafi do ubezpieczyciela.
W takim wypadku musimy sami znaleźć winnego i nakłonić go do powtórnego przyznania się do popełnionego czynu, co oczywiście jest abstrakcją. Dobrze więc, jeśli mamy świadków wydarzenia, mogących zaświadczyć przed sądem na naszą korzyść. Namówić jednak kogoś do stawienia się przed obliczem Temidy jest równie trudno, jak zdobyć powtórne oświadczenie sprawcy.
Najlepiej więc (bez względu na wielkość szkody) wezwać policję. Raport z wypadku może być unieważniony tylko w postępowaniu sądowym, więc sprawca nie będzie miał lekkiego zadania, jeśli zechce wycofać się ze swoich słów. Warto wiedzieć też o konsekwencjach w razie, gdy były osoby poszkodowane w wypadku.
Jeśli urazy zniknęły w ciągu tygodnia od wypadku, sąd nie wymierza kary. Podobnie gdy poszkodowanym jest sprawca. Gdy ranna zostaje osoba będąca krewną winnego wypadku, musi go skarżyć z powództwa cywilnego. Jacek Wróblewski