• Progi zwalniające zmniejszają natężenie i prędkość ruchu, ale zwiększają hałas i emisję spalin
  • Progi wyspowe powodują, że kierowcy jeżdżą slalomem
  • Ciekawym rozwiązaniem spowalniającym ruch są wysepki budowane przy krawędzi jezdni, ale te bardzo ograniczają przepustowość drogi
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Najpierw mieszkańcy domagają się remontu drogi, bo nie sposób normalnie dojechać do posesji. Gdy pełen fałd i kolein szuter zamienia się w nowy, gładki asfalt, pojawia się problem: niektórzy kierowcy jadą zdecydowanie zbyt szybko, "wyścigi sobie urządzają". A przy lokalnej drodze kręcą się dzieci, jeżdżą rowerzyści... Teraz mieszkańcy zabiegają o montaż "spowalniaczy" na drodze. Gdy na nowiutkim asfalcie robotnicy co kilkadziesiąt metrów układają "śpiących policjantów", właściciele przydrożnych posesji oddychają z ulgą, jednak niektórzy niedługo będą się cieszyć: wszystko zależy od położenia domu względem progu zwalniającego. Bo progi to dodatkowy hałas: hamowanie, uderzenie kół w próg, a następnie ryk silnika podczas gwałtownego przyspieszania. Nie da się spać! Z wielu takich, nie do końca przemyślanych albo niedopracowanych inwestycji, trzeba było się wycofać w ciągu kilku miesięcy od montażu.

Więcej progów – mniej wypadków

Obecność "spowalniaczy ruchu" zniechęca kierowców do wykorzystywania drogi lokalnej w charakterze skrótu – ruch na danym odcinku drogi spada (i naturalnie rośnie w innym miejscu). Choć brakuje polskich badań na temat wpływu progów i "szykan" zwalniających na bezpieczeństwo jazdy, to w USA, w Wielkiej Brytanii i w wielu krajach Europy Zachodniej temat jest stale monitorowany: po montażu przeszkód na drodze obserwuje się zmniejszenie prędkości pojazdów średnio nawet o 40 proc., a liczba wypadków w danym miejscu maleje od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent, przy czym część ruchu przenosi się na inne, wolne od przeszkód drogi w okolicy. Jednocześnie progi zwalniające i szykany same w sobie stają się przyczyną wypadków – zwłaszcza jeśli są źle zaprojektowane albo umieszczone na drodze "na siłę". Prawda jest bowiem taka, że na wielu odcinkach dróg nie ma miejsca na tradycyjne spowalniacze ruchu, a na takie, które sprawdziłyby się lepiej, zarządców drogi często nie stać.

Więcej progów – mniej komfortu

Drogi wyposażone w progi zwalniające nie bez powodu są – jeśli to możliwe – omijane przez kierowców: obniżają komfort jazdy nawet, jeśli pokonywane są z prędkością dopuszczalną na danym odcinku drogi; wiele progów zaprojektowano tak, że nawet przejechanie ich z prędkością 10 km/h powoduje nieprzyjemne doznania; progi przyczyniają się do przyspieszonego zużycia zawieszenia i hamulców, w nisko zawieszonych samochodach pojawia się ryzyko uszkodzenia układu wydechowego. Na drodze wyposażonej w spowalniacze rośnie hałas oraz emisja substancji toksycznych przez samochody, rośnie zużycie paliwa.

Wyniesienia przejść dla pieszych i skrzyżowań

Rozsądnie zaprojektowane i starannie wykonane wyniesienia jezdni działają, niestety, tylko na rozsądnych kierowców Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Rozsądnie zaprojektowane i starannie wykonane wyniesienia jezdni działają, niestety, tylko na rozsądnych kierowców

To rozwiązanie bardzo skutecznie poprawiające bezpieczeństwo pieszych – przejście staje się "jednym wielkim garbem". Tego typu rozwiązania stosowane a masową skalę i z dużą konsekwencją na Litwie pomogły w ciągu kilku lat radykalnie zmniejszyć liczbę wypadków w tym kraju – są one stosowane nawet na drogach międzymiastowych. Kto raz zignorował znak ograniczenia prędkości do 30 km/h przed przejściem dla pieszych, ten nauczkę zapamięta na długo. Wyniesienia nie da się ominąć, zwolnić muszą też motocykliści, a nawet rowerzyści. Jednocześnie – właśnie z tego powodu, że wyniesienia uderzają także w kierujących jednośladami i większymi pojazdami, muszą one być projektowane "łagodnie". Wielu kierowców SUV-ów po przetestowaniu tego typu wyniesień dochodzi do wniosku, że wcale nie trzeba przejeżdżać ich z prędkością 30 km/h – można śmiało jechać 50 km/h lub szybciej, szczególnie jeśli samochód jest służbowy. W Polsce wyniesienia stosowane są zazwyczaj na lokalnych drogach, gdzie nie kursują autobusy komunikacji publicznej.

Wyniesienia stosowane bez głębszego zastanowienia powodują czasem niespodziewane skutki uboczne – np. takie konstrukcje postawione parę lat temu na Pradze Północ w Warszawie uniemożliwiły spływanie wody do kanalizacji – po każdym deszczu pomiędzy krawężnikami jezdni robił się basen.

Śpiący policjant – chcę go, ale pod domem sąsiada!

Łatwo zauważyć, że nie ma jednego standardu progu zwalniającego. Progi mają różną szerokość, różne kąty, wykonywane są z różnych materiałów albo po prostu drogowcy przygotowaną z czego bądź poprzeczną nierówność zalewają asfaltem. W efekcie jedne progi są zdecydowanie za ostre – nie sposób przejechać ich bez obawy o zawieszenia nawet przy prędkości niższej od dopuszczalnej, inne z kolei są szerokie i łagodne. Próg powinien być dobrze widoczny, jednak zarządcy dróg często zapominają, że próg wymaga konserwacji, czasem naprawy bądź wymiany. Progi bywają tematem protestów nie tylko kierowców, ale i niezmotoryzowanych mieszkańców, mają bowiem (poza zaletami – jak spowalnianie ruchu) szereg wad: utrudniają życie rowerzystom, spowalniają także pojazdy uprzywilejowane. I, co najważniejsze – progi generują hałas. "Próg na drodze jest dobry, jeśli leży choć kilkadziesiąt metrów od mojego domu" – to w gruncie rzeczy dające się uzasadnić stanowisko wielu ludzi. Montażu progów na pełnej szerokości jezdni nie praktykuje się zazwyczaj na trasach przejazdu autobusów komunikacji miejskiej, a także w miejscach, gdzie jeździ dużo karetek czy pojazdów służb miejskich. Uwaga! O Obecności progu zwalniającego nie muszą informować znaki, jeśli dopuszczalna na danym odcinku drogi prędkość nie jest wyższa niż 30 km/h.

Progi wyspowe – zaczyna się jazda środkiem drogi!

Progi wyspowe wydają się rozwiązaniem idealnym wszędzie tam, gdzie kursują autobusy komunikacji publicznej: są zbyt szerokie, by można taki próg "wziąć między koła" samochodu osobowego, a jednocześnie nie przeszkadzają autobusom, a w mniejszej wersji także furgonom. Niestety, wiara w to, że kierowcy, mając do wyboru uderzenie w próg albo najechanie ciągłej linii, wybiorą to pierwsze, okazuje się płonna. Tam, gdzie nastawiano progów wyspowych, zaczyna się jazda slalomem albo pojawiają się straceńcze próby „wycelowania” w sam środek progu z dużą prędkością tak, by dyskomfort był możliwie mały bez konieczności zwalniania. Mnóstwo takich miejsc powstało w stolicy, mnóstwo ich jest w całej Polsce. W wielu miejscach takie rozwiązania zamiast uspokajać ruch, wprowadzają chaos!

Próg wyspowy Foto: 123RF
Próg wyspowy

Szykany: zróbmy sobie slalom

Jeśli droga jest gładka i prosta, a zarządca drogi pragnie kierowcom zaoszczędzić wydatków na remonty zawieszenia, może zamiast "garbów" zastosować tzw. "szykany": to wysepki umiejscowione przy krawędzi drogi, słupki i inne konstrukcje, które zwężają pas ruchu, czynią go krętym i wymuszają powolną jazdę. Dobrze zaprojektowane "szykany" spełniają swoją rolę, bo wymuszają mniej więcej stałą prędkość na całym odcinku drogi, nie demolują zawieszeń samochodów, nie powodują dyskomfortu u pasażerów aut ani nie przyczyniają się do wzrostu hałasu – jest wręcz przeciwnie. Kluczem jednak jest właściwe zaprojektowanie takich konstrukcji, a także pamięć o dużych pojazdach – w takiej sytuacji droga np. dla ciężarówek z przyczepą musi być zamknięta. Trzeba też brać pod uwagę natężenie ruchu w okolicy i planowane inwestycje. "Kilka lat temu u nas w Radzyminie – wspomina pan Andrzej – na prostej drodze nastawiali szykan, bo mieszkał tu radny i przeszkadzały mu szybko jeżdżące samochody. Potem z powodu tych wysepek zdarzyło się kilka wypadków, a ostatecznie konstrukcję rozebrano, gdy w okolicy powstała Biedronka. Korki na wąskiej uliczce okazały się jeszcze bardziej dokuczliwe niż to, że czasem ktoś przejedzie za szybko. Teraz nie ma tu żadnych szykan i jest spokój".

Garb nowoczesny – uciążliwy tylko dla winnych

Aktywny próg zwalniający Foto: Intertraffic
Aktywny próg zwalniający

W niektórych krajach – m.in. w Szwecji – stosuje się na dużą skalę tzw. aktywne progi zwalniające. Chodzi o to, aby próg zwalniający po pierwsze, nie był uciążliwy dla komunikacji publicznej i nie utrudniał ruchu pojazdom ciężarowym, a po drugie, by jego obecność była niezauważalna dla kierowców stosujących się do ograniczeń prędkości. To możliwe – wystarczy, że przeszkoda w pozycji spoczynkowej zlicowana jest z nawierzchnią drogi, a wysuwa się tylko wtedy, gdy nadjeżdża jakiś pojazd z prędkością wyższą od dozwolonej. Niewiele trzeba – wysunięcie przeszkody o kilka cm jest wystarczającą karą i przestrogą na przyszłość. Prędkość pojazdów mierzona jest albo radarowo, albo za pomocą czujników wklejonych w asfalt na kilka-kilkanaście metrów przed przeszkodą. Próg może też reagować na sygnały dźwiękowe pojazdów uprzywilejowanych i automatycznie się chować, gdy nadjeżdżają,.

Niestety, są to rozwiązania drogie – w Polsce tego typu inwestycje muszą ustąpić pierwszeństwa ważniejszym – doświetlaniu skrzyżowań, malowaniu pasów, łataniu dziur...