Auto Świat > Porady > Smartfon zamiast kamery

Smartfon zamiast kamery

Po co kupować za kilkaset złotych kamerkę samochodową, skoro podobny efekt mogą dać zainstalowane w telefonie odpowiednie, często darmowe aplikacje? Sprawdziliśmy, jak działają popularne programy

Smartfon zamiast kameryŹródło: Auto Świat / Piotr Szypulski

Kamerki samochodowe są ostatnio modne. Do niedawna kierowcy instalowali je głównie po to, żeby mieć dowody np. w razie stłuczki lub wypadku. Od kilku tygodni w tej branży panuje wzmożony ruch, a to za sprawą ostrzejszych kar za wykroczenia drogowe i zmasowanych działań policji, która – jak twierdzą złośliwi – żeby wyrobić normy, musi teraz łapać kogo popadnie.

W tej sytuacji kamerka, która rejestruje nie tylko obraz, lecz także prędkość pojazdu, może okazać się jednym z nielicznych sposobów na to, żeby udowodnić, iż jechało się przepisowo. Na rynku nie brakuje kamerek wyposażonych w GPS (niezbędny, jeśli kamera ma pokazywać też prędkość), tyle że nie są one tanie. Urządzenia zapewniające akceptowalną jakość obrazu, dostępne u oficjalnie działających sprzedawców, kosztują z reguły więcej niż 350 zł.

A przecież większość z nas ma już w kieszeniach smartfony, które zwykle są wyposażone w kamerę i odbiornik GPS. Żeby używać smartfona jako kamerki samochodowej, wystarczy odpowiednia aplikacja, uchwyt na szybę (koniecznie taki, który się nie trzęsie ani nie wchodzi w pole widzenia kamery), a ponadto ładowarka samochodowa, bo praca w trybie nagrywania i z włączonym GPS-em w ekspresowym tempie rozładowuje baterię urządzenia.

Ze zdobyciem odpowiedniej aplikacji z reguły nie ma problemu – w sklepach dostawców systemów operacyjnych (Android, iOS, WindowsPhone) można je znaleźć m.in. pod hasłami „car camera”, „rejestrator jazdy”, „dash cam” czy po prostu „kamera samochodowa”. Wiele z nich dostępnych jest nawet za darmo. Często podstawowe wersje programów są mocno okrojone, np. pozwalają na zapis tylko jednego lub dwóch ostatnich krótkich nagrań albo też ograniczają rozdzielczość nagrywanego filmu. Z drugiej strony dopłata do pełnej wersji programu z reguły nie jest dużym wydatkiem – zwykle to kilkanaście złotych.

Przed podjęciem decyzji o zastąpieniu kamerki smartfonem warto sobie jednak uświadomić wady takiego rozwiązania, a jest ich niemało. Za każdym razem po wejściu do samochodu trzeba pamiętać o umieszczeniu telefonu w uchwycie i podłączeniu go do zasilania. Nie każda aplikacja współpracuje z danym smartfonem. Jakość nagrań zależy w dużej mierze od zamontowanego w telefonie aparatu – bardzo często pojawiają się np. kłopoty z pracą autofocusa i urządzenie ustawia ostrość na szybie auta, a nie na ruchu przed samochodem.

Włączona i cały czas pracująca w tle aplikacja może szybko przegrzać telefon, a wtedy urządzenie będzie się np. zawieszało. Jeśli zdecydujecie się na używanie smartfona w roli kamerki samochodowej, z reguły powinniście zapomnieć o jednoczesnym wykorzystywaniu go w roli np. nawigacji lub o uruchamianiu dodatkowych aplikacji obciążających system. Zwykle trzeba też zainwestować w dużą kartę pamięci (o ile da się ją w telefonie zamontować), bo filmy o dobrej jakości zajmują mnóstwo miejsca, mimo że nagrywane są w tzw. pętli (nowe nagrania zastępują najstarsze).

Naszym zdaniem

Jak coś jest do wszystkiego, to bywa niewygodne. Aplikacje rejestrujące przebieg trasy w połączeniu z mocnym smartfonem dają większe możliwości niż typowe kamery samochodowe, nawet te z wyższej półki. Moim zdaniem to jednak doskonałe rozwiązanie tylko do okazjonalnego użytku, np. w pożyczonym aucie. W samochodzie, którym poruszacie się na co dzień, lepiej zamontować kamerkę na stałe.

Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków