Połowa kwietnia – w Bobolicach, na rajdzie Poland Trophy 4x4 Terenowiec Extreme, kibicujemy załogom, przemieszczając się między próbami. Najciekawsza niezmiennie jest głęboka woda.
Ekipa organizatora, Maćka Rachtana, wyznaczyła trasę przez głębokie stawy, w których auta często są zanurzone prawie po dach. Jesteśmy już przyzwyczajeni do widoku kierowcy wystawiającego głowę z samochodu, by kontrolować kierunek jazdy, ale kibice, którzy po raz pierwszy obserwują tego typu imprezę, nie kryją zdziwienia.
Czy to możliwe, że samochody poruszają się, będąc niemal całkowicie pod wodą?
Nie próbujcie takiej jazdy seryjnymi autami!
Wśród załóg startujących na Poland Trophy wyróżniała się konstrukcja Marcina Małolepszego – nowo zbudowany pojazd potrafi unosić się na wodzie, a kierunek, w którym płynie, nadają mu wyciągarka i pilot. Obok niego jednak poruszają się niemal całkowicie zanurzone auta.
Postanowiliśmy dowiedzieć się, jak należy przygotować samochód, żeby był w stanie nie tylko pokonać głęboką wodę, ale także zrobić to szybko i nie rozpaść się po rajdzie. O wskazówki poprosiliśmy ekipę Wartransu, która w Bobolicach zajęła trzecie miejsce.
Okazuje się, że do brodzenia przystosowany jest każdy element konstrukcji. Samochód zbudowano na klasycznej ramie, którą w środku wypełniono pianką – dzięki temu nie dostaje się tam woda i nie rozwija korozja.
Oświetlenie to LED-y, które zużywają znacznie mniej prądu niż klasyczne żarówki, co zmniejsza zużycie energii. Nie trzeba też stosować przekaźników (wystarczy przełącznik wysokoprądowy z… Zetora), a diody nie pękają po zamoczeniu.
Jako pierwsze kontakt z wodą mają mosty napędowe. Trzeba pomyśleć o zmianie systemu ich odpowietrzania. Zamiast seryjnych odpowietrzników do mostów są przyspawane rurki miedziane odporne na uszkodzenia. Połączono je z elastycznymi przewodami poprowadzonymi pod dach. Wciąż jednak nie daje to gwarancji, że woda nie dostanie się do środka, szczególnie gdy rozgrzany most zetknie się z zimną wody.
Kolejny trik polega na włączaniu blokad przed wjazdem do wody – w trakcie załączania wytwarza się nadciśnienie, które zabezpiecza most. Po powrocie z terenowego wyjazdu (szczególnie seryjnym samochodem) warto sprawdzić, czy nie ma tam wody.
700 mm to dobra głębokość brodzenia w seryjnym aucie. Rajdówki mogą zanurzyć się na około 1,5 m!
Nawet świetnie zabezpieczona skrzynia biegów (z wysokim odpowietrznikiem i wejściem lewarka wypełnionym smarem) w końcu złapie wodę. Podobnie jak w przypadku mostów, nie oznacza to natychmiastowej jej awarii, ale wykonanie czynności serwisowych po rajdzie jest konieczne.
Dotychczas w aucie Wartransu skrzynia kilkakrotnie już wróciła z rajdu z wodą wewnątrz obudowy, ale poza wymianą oleju, płukaniem i wymianą najgorzej smarowanego łożyska piątego biegu nie uległa zużyciu. Znacznie gorzej mają posiadacze aut z automatami. Te konstrukcje w ogóle nie tolerują wody w środku.
Gdy przyjrzymy się obudowie sprzęgła, rozrusznika itp., dostrzeżemy jednak dodatkowe czarne smarowidło. Spytaliśmy Darka Dworzyńskiego, czy można sprawić, by woda nie dostała się tam w ogóle. „Niestety, nie. Ale dodatkowe zabezpieczenia służą temu, żeby do środka nie przedostało się błoto. Woda wpłynie i wypłynie, błotna maź potrafi zrobić spustoszenie w mechanizmach” – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
W przeciwieństwie do skrzyni czy mostów woda nie może dostać się do układu dolotowego silnika. Nie ulega sprężaniu, więc jej obecność w cylindrach spowoduje zniszczenie silnika – pogięte korbowody, dziury w kadłubie itp.
Układ dolotowy w oglądanym samochodzie wygląda na wykonany z przypadkowej rury, ale ma ona dodatkowe zadanie. Jeśli woda jednak dostanie się do układu dolotowego, to rura się skręci i silnik zgaśnie.
Zalanie komputera również oznacza koniec jazdy, więc umieszcza się go w hermetycznym opakowaniu, zasilikonowany, tuż pod sufitem w kabinie. Takie zabezpieczenie komputera przed zalaniem zda egzamin, gdy auto np. przewróci się dachem do wody, co w sporcie przeprawowym może się zdarzyć.
Wniosek może być tylko jeden: ekstremalna jazda jest możliwa tylko we właściwie przygotowanym samochodzie.
Galeria zdjęć
Załoga Dariusz Dworzyński i Ernest Dworzyński podczas rajdu Poland Trophy 4x4 Terenowiec Extreme startowała w koronnej klasie No Limit. Miała nawet szansę na zwycięstwo, ale obok świetnie pokonanych oesów zdarzyły się dwa nieco wolniejsze, co spowodowało, że załoga została sklasyfikowana na trzeciej pozycji. Na swoje konto Darek i Ernest zapisali najlepszy czas na prologu oraz na dwóch z ośmiu odcinków. Auto spisywało się znakomicie. Do pełnego zanurzenia jeszcze sporo brakuje. Auto może jechać nawet wtedy, gdy nad powierzchnię wystaje tylko… snorkel.
Poland Trophy to nie tylko woda, niektóre próby przebiegały po trawersach. Do brodzenia z pewnością trzeba przygotować auto, ale pilot również musi sprawnie poruszać się w wodzie – na zdjęciu: drogi szuka Adam Naruszewicz.
1. Najważniejsze: układ dolotowy silnika. Snorkel wykonany samodzielnie, do „zmot” nie ma gotowych zestawów. 2. Większość elementów zawieszenia nie boi się kontaktu z wodą, wystarczy sprawdzić, czy zbytnio nie korodują. 3. Przeguby napędowe: mechanicy szczelnie wypełniają je smarem, dzięki czemu we wnętrzu nie ma już miejsca na wodę. 4. Kompresor zamontowany wysoko, złącza dodatkowo zabezpieczone przed działaniem wody.
Wszystko, co można, trafia pod dach. 1. Wodoszczelne pudełko kryje komputer silnikowy, obok włączniki oświetlenia. 2. Dobry patent: ważne bezpieczniki zapasowe są pod ręką, w trakcie brodzenia bezpieczniki mogą "opuścić" skrzynkę. 3. Układy odpowietrzające wyprowadzone pod dach – widoczny tu zawór zwrotny to wylot ze zbiornika paliwa.
Prosta kabina, nic nie powinno leżeć luzem, bo wypłynie na odcinku. Instalacja elektryczna uproszczo na do minimum – włączniki świateł bez przekaźników. Niezbędnik w kabinie: tylko w tej skrzynce rzeczy nie zamokną w trakcie „wodowania”. Ponieważ woda i tak wleci, wycięto otwory, żeby swobodnie wypłynęła.
Umieszczona z tyłu chłodnica została zabezpieczona przed błotem. Warto też zrobić wyłącznik wentylatorów.
Samochodem seryjnym nie ma sensu jeździć tak ekstremalnie, jak na rajdzie. Szczególnie współczesne modele naszpikowane elektroniką nie zniosą takiej eskapady. Suszenie przemoczonej tapicerki to również nic przyjemnego. Nie oznacza to oczywiście, że nie warto starać się podnieść możliwości jazdy w wodzie swojego auta. Najpopularniejszy tuning polega na zamontowaniu snorkela. Dzięki niemu nie ma obawy o zniszczenie silnika podczas przeprawy wodnej. Dość często stosuje się również wysokie wyprowadzenie odpowietrzników (np. skrzyni czy mostu). Montaż snorkela nie jest szczególnie skomplikowany, zwłaszcza że do popularnych modeli aut są dostępne gotowe zestawy wraz z instrukcją przeprowadzenia prac. Najważniejsza zasada podczas montażu to zachowanie szczelności połączeń – żeby woda nie mogła dostać się do układu dolotowego.
Często stosowaną przeróbką jest wyprowadzenie na dużą wysokość układów odpowietrzających.