Przez wiele lat polscy kierowcy raczej nie musieli obawiać się zdjęć z zagranicznych fotoradarów. Proces egzekwowania kary był na tyle długi i skomplikowany, że europejscy urzędnicy w znakomitej większości przypadków odpuszczali sobie wystawienie mandatu. Na realizację wieloetapowej procedury decydowały się głównie służby z Niemiec, Holandii, Austrii oraz Włoch i to też tylko w przypadkach, w których kara przekracza kwotę 70 euro.

Zapytanie o dane to dopiero początek

Aby nałożyć na polskiego kierowcę mandat, zagraniczna policja w pierwszej kolejności musi zdobyć dane właściciela auta. Kilka lat temu personalia ustalano za pośrednictwem krajowych prokuratur i wydziałów komunikacji. Odkąd zaczęła funkcjonować Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców, to właśnie tam zaczęły trafiać zapytania. Następnie zadaniem zagranicznych służb jest ustalenie, kto w chwili popełnienia wykroczenia prowadził auto. W tym celu stosowane są dwie metody. Albo wzywa się właściciela samochodu do pośredniczącej w sprawie polskiej prokuratury, albo wysyła do niego zapytanie listowne.

O ile podczas przesłuchania w prokuraturze często udaje się ustalić personalia kierowcy, o tyle posiadacze aut zazwyczaj nie odpowiadają na korespondencję lub w piśmie zwrotnym odmawiają udzielenia informacji i przyjęcia mandatu. Pojawienie się kolejnej trudności może, ale wcale nie musi, zakończyć sprawę. W części krajów (np. w Holandii) funkcjonuje przepis mówiący o tym, że w razie braku odpowiedzi ze strony właściciela auta, to on z automatu zostaje uznany za winnego wykroczenia.

Zakładając, że zagranicznym służbom uda się ustalić personalia kierowcy i wystawią mandat, nadal nie ma pewności, czy egzekucja kary okaże się skuteczna. Czemu? Polskie przepisy nie przewidują możliwości skutecznego ścigania zagranicznej grzywny. Aby móc ściągnąć kwotę zasądzonej kary, urzędnicy z innych krajów muszą na początek poprosić polski sąd o uznanie jej zasadności. Dopiero w tym momencie mają możliwość skierowania egzekucji mandatu do jednego z polskich komorników.

Dyrektywa unijna: procedurę da się uprościć

Długi i skomplikowany proces dochodzenia płatności mandatu już niedługo może się wyraźnie skrócić i uprościć. Sytuację postanowiła zmienić Unia Europejska. W tym celu wydała dyrektywę, zobowiązującą kraje członkowskie m.in. do stworzenia tzw. Krajowych Punktów Kontaktowych. Do nich będą spływać zapytania o personalia właścicieli pojazdów. Dodatkowo na mocy nowych przepisów, jeżeli kierowca nie odpowie na korespondencję wysłaną przez zagraniczną służbę, automatycznie zostanie uznany za winnego popełnienia wykroczenia i otrzyma mandat. Co z jego egzekucją? Sprawa dotycząca nieopłaconej kary trafi do zagranicznego sądu. Jego wyrok będzie można egzekwować bezpośrednio w kraju zamieszkania właściciela.

Na gruncie polskim Krajowy Punkt Kontaktowy zostanie podłączony do bazy znajdującej się w dyspozycji Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Koszt stworzenia systemu jest szacowany na kwotę około miliona złotych. Mimo iż na pierwszy rzut oka suma wydaje się spora, dla polskich władz nie stanowi problemu. Pozwoli bowiem egzekwować mandaty zagranicznych kierowców, z czego wpływy każdego roku mogą osiągnąć nawet blisko 8 milionów złotych.

Uwaga na wyższe mandaty!

System korzystny dla polskiego budżetu niestety jest mniej korzystny dla polskiego kierowcy. Nie dość, że skończy się bezkarność za wykroczenia popełniane za granicą, to jeszcze zaczną się potężne koszty. W większości krajów europejskich grzywny nakładane na osoby popełniające wykroczenia drogowe są dużo wyższe. Maksymalny mandat za przekroczenie prędkości w Polsce to w przeliczeniu około 120 euro. Dla porównania niemiecki policjant może wystawić mandat na 680, francuski na 1500, a austriacki nawet na 2180 euro.

Ostateczny termin wprowadzenia wszystkich koniecznych zmian narzuconych przez dyrektywę unijną minął 7 listopada 2013 roku. O ile przed tą datą Polacy uruchomili system Krajowego Punktu Kontaktowego, o tyle niestety nie zdążyli z wprowadzeniem odpowiednich rozwiązań prawnych. Tym samym korzystanie z uproszczonego systemu nie jest jeszcze możliwe, a egzekucja zagranicznych mandatów na razie nadal odbywa się na starych zasadach. Przewidywany czas opóźnienia we wprowadzaniu nowych przepisów jest szacowany na co najmniej kilka miesięcy.

Oczywiste było to, że Unia Europejska prędzej lub później postanowi unormować sprawę wlepiania mandatów z fotoradarów obcokrajowcom. Czemu? Po pierwsze dlatego, że w ten sposób wypełni jedno ze swoich priorytetowych zadań, czyli zadba o bezpieczeństwo na drogach. A po drugie nowe przepisy zwiększą wpływy do budżetu poszczególnych państw. Co w tej sytuacji mogą zrobić polscy kierowcy? Ponieważ mandaty w krajach Unii są kilkukrotnie wyższe, niż w Polsce, podczas wyjazdów zagranicznych powinni jeszcze bardziej pilnować prędkości.