W poprzednim artykule, który możecie przeczytać TUTAJ, opisaliśmy kilka sytuacji, w których kierowcy wykazali się wyjątkową ignorancją wobec przepisów i elementarnych zasad bezpieczeństwa na drodze.

Tym razem przeczytacie wywiady z kierowcami, którzy pod warunkiem anonimowości zgodzili się opowiedzieć, co tak naprawdę kieruje nimi, kiedy prowadzą auto. Zastanawiacie się czasem, dlaczego inni wyprzedzają „na trzeciego”, pędzą 100 km/h po terenie zabudowanym, albo jadą Wam „na zderzaku”? Niebawem się dowiecie.

Nasz pierwszy rozmówca ma trochę ponad trzydziestkę. Jeździ mocnym dieslem klasy wyższej. Szerokie niskoprofilowe opony, sportowa kierownica, modne logo na masce. Oto, co mówi o swojej codziennej przygodzie z motoryzacją…

Auto Świat: Czym dla Pana jest samochód?

„W samochodzie mogę się odprężyć, bo czuję, że to ja rozdaję karty. W pracy zajmuję wysokie stanowisko kierownicze, odnoszę sukcesy. Nie toleruję niepowodzeń. Także na drodze. Lubię też adrenalinę, dlatego nie mogę jeździć jak przeciętny Kowalski. Mam mocne auto, specjalnie kupiłem Diesla, żeby jak przycisnę nie biło mnie za bardzo po kieszeni.”

Jazda z prędkościami rzędu 200 km/h pochłania mnóstwo paliwa, a w razie zderzenia nie ma co liczyć na pełną ochronę przez systemy bezpieczeństwa biernego samochodu Foto: Auto Świat
Jazda z prędkościami rzędu 200 km/h pochłania mnóstwo paliwa, a w razie zderzenia nie ma co liczyć na pełną ochronę przez systemy bezpieczeństwa biernego samochodu

AŚ: Bardzo lubi Pan jeździć?

„Uwielbiam prowadzić, bo droga to kolejne miejsce, gdzie mogę się sprawdzić. Mam napęd na cztery koła i na światłach nie ma na mnie mocnych. Na trasie też lubię być najszybszy. Dlatego prędkość podróżna dla mnie zaczyna się od 150 km/h, a na autostradzie oczywiście więcej. To dla mnie logiczne: mam mocne auto, to przecież nie będę się snuł jak inne gorsze i słabsze samochody, nie po to płaciłem za moc żeby się marnowała.”

AŚ: Często podejmuje Pan ryzykowne manewry?

„Tak, często wyprzedzam na trzeciego. Inaczej ucierpiała by na tym moja płynność jazdy, bo musiałbym za każdym razem zwalniać jak dojeżdżam do wolniejszego auta. Lubię prowadzić szybko, taka jazda dostarcza mi przyjemności i satysfakcji, takie mam swoje tempo i w nim czuję się najlepiej. Wyprzedzam, bo lubię być najlepszy. I jestem.”

AŚ: A czy jednak czasem spotyka Pan szybszych od siebie?

„Czasem, choć bardzo rzadko, zdarza się, że jakiś kolo mnie wyprzedzi. Wtedy nie odpuszczam. Inaczej się spinam, łapie mnie taki jakby stres. Kiedyś jakiś gość miał mocniejsze auto i mi zwiał, ale to głównie dlatego, że nie mogłem wyprzedzić dwóch tirów, to tak się zdenerwowałem, że aż musiałem stanąć, żeby się uspokoić.”

AŚ: A nie szkoda Panu pieniędzy? Jak Pan często wciska gaz do podłogi, to musi mieć Pan wir w portfelu na stacji paliw…

„Że co, że niby nie powinienem jeździć dynamicznie bo wtedy moje auto więcej spali? Widocznie mnie na to stać, jak kogoś nie stać, niech jeździ wolniej. A poza tym to jest dobry nowoczesny wóz, one są projektowane do wysokich prędkości, rzędu 160-180 km/h, jak jest dobra droga to jadą jak po szynach. Polonez przy 120 km/h palił więcej.”

AŚ: Czy uważa się Pan za dobrego kierowcę?

„Domyślam się, o co chcecie zapytać. Nie, nie uważam, że jeżdżę niebezpiecznie. Chyba, że ktoś mnie rzeczywiście zdenerwuje, albo ma szybkie auto, to nie odpuszczę. Prowadzę pewnie i dynamicznie, na pewno potrafię lepiej opanować samochód niż ci, co jeżdżą nie szybciej niż „setką”. Poza tym nie po to mam dobre auto żebym się nudził. Z życia trzeba korzystać. Jeżdżę bezwypadkowo, to chyba o czymś świadczy.”

Przestrzeganie ograniczeń prędkości kiedy inni pędzą znacznie szybciej wymaga silnej psychiki Foto: Auto Świat
Przestrzeganie ograniczeń prędkości kiedy inni pędzą znacznie szybciej wymaga silnej psychiki

Tyle udało nam się wyciągnąć od pierwszego rozmówcy. Był cały czas spokojny, opanowany, widać było, że jest absolutnie pewien tego, co mówi. Trudno nie zapytać: „OK, ale są przecież przepisy…”. O nich ten kierowca nie wspomniał, ale nasz drugi rozmówca – owszem. Co więcej, on w zasadzie prawie o niczym innym nie mówił, nie ukrywając emocji:

AŚ: Mówi Pan, że przepisy są dla frajerów. Dlaczego tak Pan uważa?

„Ja powiem wprost, bez owijania, od razu: przepisy są w większości do niczego. Ktoś, kto je pisał, albo zakończył jazdę na etapie dużego Fiata, albo jest jakimś niespełnionym pacyfistą. No bo jak można kazać człowiekowi kilometrami jechać 50 km/h? Przecież to nie ma mocnych, żeby się nie zdenerwować, to jest zwyczajnie frustrujące! Po co robią coraz mocniejsze samochody, żebym jechał 50?”

AŚ: Nie motywuje Pana bezpieczeństwo pieszych?

„Niech każdy martwi się o siebie. W dodatku to nieekologiczne, bo np. 80 km/h mogę jechać na piątym biegu, a pięćdziesiątką muszę się toczyć na czwórce a nawet na trójce. Czy ktoś, kto to wymyślił, myślał cokolwiek? Chyba niespecjalnie. No ale to jeszcze pół biedy, mam długą antenę i wiem, gdzie suszą, z tym się da żyć. Ale żeby łapali też na pustej prostej drodze za miastem? Pusta, dobra droga, jadę 140 km/h to niby za szybko jest? Te przepisy chyba dla jakichś frajerów są! Po co płacę za nowy samochód? Po to że ma poduszki, elektronikę i jest bezpieczniejszy przy 150 km/h niż Cinquecento przy 90 km/h. Po to mam rozum, żeby myśleć logicznie i nie stosować się do bzdurnych, przedpotopowych ograniczeń.”

AŚ: A jakie ograniczenia najbardziej Pana drażnią?

„Jak widzę jak ludzie jadą tyle co znak pokazuje, powiedzmy 60 czy 80 km/h, a tam jest trzypasmowa trasa, to szlag mnie trafia. Wszyscy zwalniają, i ani z lewej, ani z prawej nie można ich wyprzedzić. Jak jest dobra droga to dajcie ludziom jechać, a nie żeby się robiły korki, bo ograniczenie stoi!”

Nasz trzeci rozmówca deklaruje, że stara się przestrzegać przepisów. Jednak mimo tego również zastrzega sobie anonimowość. Pytany, dlaczego, odpowiada:

„No bo wiecie, u mnie  w pracy dużo się jeździ. I wszyscy za… no wiecie, cisną. Bo czas goni i w ogóle. Gdyby usłyszeli jak ja jeżdżę, czyli że np. po mieście 50-60 km/h, uznaliby mnie za jakiegoś idiotę.”

Spokój i opanowanie to cechy dobrego kierowcy Foto: Auto Świat
Spokój i opanowanie to cechy dobrego kierowcy

Po czym dodaje:

„Ja staram się jeździć zgodnie z przepisami. Uważam, że jeżeli każdy kierowca by się do nich stosował, to człowiek wiedziałby, czego się po innych spodziewać, mógłby wiele sytuacji przewidzieć. A tak to każdy sobie – jeden jedzie 60, inny 100 km/h. Teraz jak np. chcę kogoś wyprzedzić i rozpocznę już to wyprzedzanie, zjadę na lewy pas, a tu okazuje się, że to auto z przeciwka, to jedzie nie 100, a 160 km/h. I co? Mam się unieść nad drogą, żeby się nie zderzyć? Jak mam oceniać bezpieczną ilość miejsca do wyprzedzania, kiedy jedni jadą normalnie, a inni prawie dwa razy szybciej?”

AŚ: Czy uważa Pan, że w Polsce łatwo jest jeździć przepisowo?

„Czy łatwo jest przestrzegać przepisów? O, nie. Jak próbuję jechać 50 km/h po mieście, kiedy jest ruch, to trąbią na mnie, pukają się w głowę. Wśród znajomych każdy się chwali, w ile to godzin jakiejś tam trasy nie przejechał, i to oczywiście spotyka się z oklaskami. A ja co, pochwalę się tym, że dojechałem bezpiecznie? Wyśmieją mnie przecież.”

AŚ: A jak reagują Pana najbliżsi?

„Mam rodzinę. Żona śmieje się ze mnie i mówi, że jej koleżanki świeżo po kursie prawa jazdy jeżdżą szybciej ode mnie. Ale ona to robi chociaż życzliwie. Mój syn już nie – często jeździ z kolegami samochodami ich rodziców, którzy oczywiście prowadzą super, a tata się wlecze. Bezpieczna jazda nie ma dla ludzi żadnej wartości, nikomu nie imponuje, jadąc przepisowo i na drodze, i wśród kumpli, wychodzi się na leszcza. Nie wiem, ile ja jeszcze tak wytrzymam, w końcu zacznę jeździć jak oni.”

Te trzy wypowiedzi są tak różne, że nie będziemy tym razem ich komentować. Ciekawi jesteśmy natomiast, jakie w Was wzbudziły reakcje te „wyznania” trzech polskich kierowców. Czy też czujecie presję otoczenia, żeby jeździć „szybko i pewnie”? Czy po zrobieniu prawa jazdy początkowo jeździliście ostrożnie, ale z czasem musieliście zacząć bardziej ryzykować, by dotrzymać na drodze kroku innym? I czy uważacie, że przepisy są rozsądne i warto ich przestrzegać, czy może każdy powinien je interpretować w zależności od umiejętności i stażu za kierownicą? Zapraszamy do komentowania!