W grupie Volkswagena Seat stał się czymś w rodzaju królika doświadczalnego. Najpierw nowa Ibiza jako pierwsza wyjechała na opracowanej od podstaw płycie podłogowej MQB A0, teraz na jej podstawie powstała Arona, pierwszy miejski crossover niemieckiego koncernu. Arona bazuje na Ibizie, ale jest od niej dłuższa o 7,9 cm (mierzy 413,8 cm) i wyższa aż o 9,9 cm. Pojemność bagażnika to 400 l. Fotele w środku mają siedziska umieszczone o 5,2 cm wyżej niż w Ibizie, co przekłada się na lepszą widoczność, ale i łatwiejsze wsiadanie. Nie da się więc ukryć, że to model, którym Hiszpanie chcą dotrzeć do starszych klientów, którym wsiadanie do niżej posadowionych hatchbacków zaczyna sprawiać kłopoty.
Pojawienie się crossovera w segmencie B to także efekt chłodnej kalkulacji – ta kategoria samochodów notuje największe wzrosty sprzedaży i stopniowo wypycha z rynku samochody z tradycyjnymi nadwoziami. Arona dołącza do wprowadzonego w zeszłym roku kompaktowego SUV-a Ateca, a za rok ofertę Seata poszerzy jeszcze większy model, którego nazwa wciąż nie została ujawniona.
Arona, która swój oficjalny debiut zaliczy na jesiennych targach we Frankfurcie, wyposażona będzie w małe silniki, niemal wszystkie z turbodoładowaniem. Wśród nich – benzynowe trzycylindrowe 1.0 o mocach 95 i 115 KM oraz 1.4, 150 KM zarezerwowany dla wersji FR. Będą też diesle 1.6 95 i 115 KM. Wybrane rynki otrzymają Aronę z benzynowym 1.6 MPI bez turbo o mocy 110 KM. Słabsze silniki wyposażone będą w pięciostopniowe manualne przekładnie, mocniejsze warianty otrzymają ręczne skrzynie o sześciu biegach lub DSG. Nie ma jednak co liczyć na napęd 4x4 – wszystkie odmiany wzorem większości modeli konkurencji będą wyposażone w napęd na przednią oś.
Nowy crossover Seata ma na liście wyposażenia całą armię asystentów i pomagierów kierowcy. W jej skład wchodzą: aktywny tempomat, hill holder, system rozpoznający zmęczenie u kierowcy, układ samoczynnie wyhamowujący samochód przed przeszkodą, kamera cofania, alarm informujący o zbliżaniu się innego pojazdu podczas cofania, system ostrzegający o obiektach w martwych polach lusterek i asystenta parkowania. Fani multimediów zapewne ucieszą się z pełnej kompatybilności z Apple Car Play, Android Auto i Mirror Link oraz z bezprzewodowego ładowania smartfonów.
Hiszpanie nie zapomnieli też o coraz modniejszej personalizacji samochodu. Do wyboru jest kolor nadwozia i jeden z czterech kolorów dachu – szary, czarny, pomarańczowy lub identyczny z karoserią, co daje w sumie 68 wielobarwnych kombinacji. Także wnętrze można ożywić kolorowymi akcentami dobieranymi z katalogu akcesoriów.
Wygląda na to, że Seat pod kierownictwem Luki de Meo rozwija się w dobrym kierunku. Tylko w pierwszych pięciu miesiącach tego roku Hiszpanie sprzedali na całym świecie 201 300 aut, co oznacza wzrost o 13,6 proc. w porównaniu z tym samym okresem zeszłego roku. Firma notuje też najlepsze wyniki finansowe w swojej historii i wydaje największe sumy na rozwój i opracowanie nowych modeli. Jeśli kolejne nowości będą ciepło przyjęte przez rynek, Seat ma szansę pozbyć się wizerunku enfant terrible koncernu Volkswagen.