Kogo tylko na to stać, jeździ SUV-em. Co jest tego przyczyną? Czyżby tylko to, że w SUV-ach siedzi się wysoko i patrzy na innych z góry?
To wprawdzie bardzo przyjemna zaleta, jednak poza nią te modne auta mają wiele wad. Na przykład wyższa karoseria stawia powietrzu większy opór, co przyczynia się do wzrostu zużycia paliwa. Wyżej położony środek ciężkości pogarsza prowadzenie, a to wymaga twardszego zestrojenia podwozia. Ponadto SUV-y są najchętniej oferowane z napędem na cztery koła i z mocniejszymi silnikami.
To kolejne czynniki niekorzystnie wpływające na zużycie paliwa. W sumie utrzymanie SUV-a staje się kosztowną zabawą. Dlatego często pojawia się pytanie: czy nieco wygodniejsze wsiadanie i wysiadanie oraz wyższa pozycja za kierownicą są tego warte?
Tym bardziej że mamy praktyczną alternatywę w postaci kombi. Auta w tej wersji nadwoziowej nie tylko oferują podobną przestrzeń w kabinie, ale zazwyczaj lepiej się je prowadzi, a ich utrzymanie jest tańsze. To dobre powody, aby wziąć je pod uwagę, gdy wybiera się samochód, mimo że to SUV-y wyprzedzają kombi w sprzedaży, a nie odwrotnie.
W pierwszej części testu porównaliśmy cztery pary SUV/kombi. Czasami wyniki pojedynków były bardzo zaskakujące. Ale przeczytajcie sami...
Tak, tak – wiemy, że kombi Audi nazywają się Avant, a nie Sportback. Jednak w przypadku kompaktowego A3 zrobiliśmy wyjątek z dwóch powodów. Po pierwsze, 5-drzwiowemu Sportbackowi jest całkiem blisko do klasycznego kombi, po drugie, Audi nie ma w ofercie A3 Avant.
Może to błąd, ponieważ pod względem przestrzeni z tyłu nadwozia A3 wyraźnie ustępuje Q3. Dzięki tylko nieco dłuższej i szerszej, lecz znacznie wyższej karoserii pasażerowie tylni mają więcej miejsca, łatwiej wsiadają i wysiadają oraz dysponują znacznie większą przestrzenią na bagaż. Sportback okazuje się jednak lepszym wyborem z powodu szlachetniejszej kabiny.
Materiały użyte do jej wykończenia są wyższej jakości, a elektrycznie wysuwany ekran o wzornictwie w stylu Apple’a sprawia, że ręcznie odchylany wyświetlacz w Q3 wygląda po prostu tanio. Pod względem stylistyki i wykończenia kabiny w klasie kompaktowej trudno o bardziej wyrafinowane auto od A3, chyba że weźmiemy pod uwagę nowego Mercedesa klasy A. Natomiast Audi Q3 sprawia wrażenie, jakby bazą dla jego konstruktorów było raczej A1.
To jednak dotyczy tylko odczuwalnej jakości, bo pod innymi względami SUV radzi sobie całkiem nieźle – niewątpliwie jest to jeden z najporęczniejszych i najprzyjemniej prowadzących się pojazdów tej klasy. To jednak nie zmienia tego, że nabywcy wybierający auto na podstawie danych technicznych i osiągów z pewnością zdecydują się na A3.
Zobacz nasz test Audi A3
Wystarczy spojrzeć na osiągi: sprint do „setki” trwa w Q3 o ponad sekundę dłużej, a spalanie jest wyższe niż w Sportbacku. Wada praktyczna SUV-a Audi: projektanci stałej półki nad przestrzenią bagażową w Q3 nie wykazali się dużą wyobraźnią. Po wyjęciu w celu przewiezienia większego przedmiotu nie da się jej schować nigdzie w samochodzie. Roleta zastosowana w A3 jest znacznie praktyczniejsza.
Hej, co się stało? Przecież już samo wzornictwo Hyundaia ix35 jest tak wyrafinowane, że mogłoby być jakością samą w sobie. Ale jak to mówią – piękno jest w oku patrzącego, a dynamiczne linie karoserii koreańskiego SUV-a są przyczyną istotnych wad.
Odczują je na własnej skórze pasażerowie miejsc tylnych. Na małych siedzeniach dorośli znajdą zaledwie akceptowalną pozycję siedzącą. Do tego malutkie okienka dają nieprzyjemne wrażenie ciasnoty. Także miejsce kierowcy ix35 nie jest idealne. Siedzący za kierownicą tylko przez krótką chwilę będzie się cieszyć nowocześnie zaprojektowanym kokpitem. Gdy spojrzy do tyłu, okaże się, że widzi niewiele. Przez śmieszne trzecie okienko boczne zobaczy najwyżej dzwonek skręcającego roweru. Wydaje się, jakby tył samochodu był całkowicie zabudowany.
Choć i40 kombi jest o 36 centymetrów dłuższe, okazuje się znacznie wygodniejsze podczas parkowania. Ponadto większa długość sprawiła, że jego bagażnik jest zdecydowanie pojemniejszy (553-1719 l wobec 465-1436 l). To, że SUV ma o 20 cm większą wysokość, nie przysparza mu zalet. Wręcz przeciwnie. Ze względu na gorszą aerodynamikę i większą pojemność skokową (mimo tej samej mocy silnik ix35 ma dwa litry wobec jednostki 1.7 w kombi) SUV połyka o 0,7 litra oleju napędowego na 100 km więcej.
Hyundai i40 kombi - Koreańska odpowiedź na Passata
Kombi zadało ostateczny cios bratu zachowaniem w ruchu. Pomimo że i40 także nie jest wzorcem miękkości, ma bardziej komfortowe zawieszenie w stosunku do nerwowego układu jezdnego ix35. Także na górskich serpentynach i40 spisuje się znacznie lepiej. SUV Hyundaia może natomiast skutecznie kusić ceną: nie dość, że kosztuje mniej, to na dodatek ma dwulitrowy silnik, który jako wizytówka właściciela wygląda bardziej prestiżowo. W rzeczywistości osiągi obu aut okazują się podobne.
To porównanie będzie ekscytujące. Przeciw sobie stają nowości Mazdy: CX-5 i obecna generacja „szóstki”. Obydwa auta są napędzane nowym turbodoładowanym dieslem o pojemności 2,2 litra, który rozwija moc 150 KM. Jednak kombi ma lepsze osiągi oraz zużywa mniej paliwa, ponieważ jest niższe i lżejsze.
Wyżej położony środek ciężkości także kosztował CX-5 kilka punktów w próbach dynamiki prowadzenia, a twardsze zawieszenie (aby ograniczyć przechyły boczne karoserii) obniżyło komfort jazdy. Wydaje się więc, że wszystko przemawia za kombi. CX-5 nie poddaje się jednak łatwo. Dzielnie walczy o dobre imię swoją praktycznością. Wprawdzie krótszy o 24 cm SUV przewiezie w eleganckim bagażniku mniej walizek, ale za to oferuje bogatsze możliwości aranżowania przestrzeni w kabinie.
Oparcie miejsc tylnych jest dzielone nie na dwie części, jak w kombi, ale na trzy. Do tego sprytny mechanizm sprężynowy sprawia, że każdą z nich można składać niezależnie od strony bagażnika. Wystarczy pociągnąć za dźwignię z boku nadwozia, a siedzisko się nieco obniży, po czym opadnie na nie oparcie i płaska powierzchnia bagażowa już jest gotowa! W „6-ce” składa się tylko oparcie, także od strony bagażnika, i również nie pozostawia przeszkadzającego stopnia w powierzchni ładunkowej. To pomysłowe rozwiązanie.
Zobacz nas test Mazdy CX5
CX-5 oferuje swoim gościom większy komfort siedzenia w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Zajęcie miejsca w kabinie oraz wyjście z niej są znacznie łatwiejsze i mniej obciążają kręgosłup. O 13 cm wyżej położone siedziska czynią dużą różnicę. Co więcej, jeśli zrezygnujemy w CX-5 z napędu na wszystkie koła, zapłacimy o 4500 zł mniej niż za porównywalną Mazdę 6 kombi. To może zdecydować o wyborze SUV-a i w przypadku pary modeli Mazdy nie będzie to jedyny argument, który za tym przemawia.
Zanim nam zarzucicie, że nie jesteśmy przy zdrowych zmysłach, wysłuchajcie nas: to, że duży SUV Mercedesa ML uległ designerskiemu CLS-owi Shooting Brake’owi wcale nie jest błędem drukarskim. To tylko wynik testu, który wykazał, że SUV może być za duży.
Tak jest w przypadku klasy M. Amerykański kolos dorównuje wysokością wzrostowi dorosłego człowieka (1,80 m), z szerokością 2,14 m (z lusterkami) ledwo się mieści w standardowym europejskim garażu, a waży ponad 2,2 tony. Dlatego odpowiednio trudne okazuje się obchodzenie z tym olbrzymem. Dla tych, którzy nie mają co najmniej 1,85 m wzrostu, wysoka pozycja siedząca będzie wyzwaniem. Ociężałe zachowanie w ruchu z tendencją do kołysania niweczy w zarodku sportowe zapędy kierującego.
Dla Amerykanów nie jest to pewnie problemem, ale w Europie ML okazuje się za duży. Pomimo niemal pięciometrowej długości i katastrofalnej widoczności do tyłu CLS-a 500 Shooting Brake’a znacznie lepiej się prowadzi. Jest zwrotny i dynamiczny. Okazał się też ekonomiczniejszy. Z 10,5 litra na 100 kilometrów CLS pozostaje o dobre dwa litry oszczędniejszy od ML 500, który ma stale napędzane wszystkie koła.
Gdyby nie Mazda CX-5, która uratowała honor SUV-ów w tym porównaniu, można by było powiedzieć, że kombi pokazały SUV-om wielką figę. Już teraz zapraszamy na drugą część testu, w której wystąpią Ople, Hondy i BMW.