Najtańsze Capri miało niewiele wspólnego ze sportowymi osiągami - o 50-konnym silniku można powiedzieć najwyżej, że z trudem napędzał auto. Ikoną Capri stał się model 2600 RS. Pojazd ważył 1060 kg, miał 13-calowe koła i 2,6-litrowy, 6-cylindrowy silnik pod maską, który pozwalał rozpędzać się do "setki" w 9 s. Prawdziwy sukces rynkowy samochód odniósł po serii zwycięstw w rajdach. Sprzedaż trwała aż do lat 80. XX wieku. Dziś 2600 RS zobaczyć można już tylko na zlotach young-timerów, ale fani marki i stratedzy Forda nie zapomnieli o tym modelu. Rynek coupé ma się coraz lepiej. Firmy zdają sobie sprawę, że na tych autach można świetnie zarobić. Czym więc chce skusić klientów Ford? Nazwa Capri nadal świetnie brzmi, ale technika "przodka" mocno się zestarzała - napęd na tył i 6-cylindrowy silnik w topowym modelu to bardzo dobre rozwiązanie, ale stanowczo za drogie. Dlatego też idea Capri musi zostać zrealizowana na współczesnej, nowoczesnej bazie Mondeo i Focusa. Na 40.urodziny planowane jest pokazanie pierwszego konceptu zapowiadającego Capri. Szanse na wprowadzenie auta do produkcji są bardzo duże - w odróżnieniu od amerykańskiej centrali europejskiemu Fordowi powodzi się ostatnio bardzo dobrze. Jeśli więc tylko jankesi wyrażą zgodę, już w 2009 roku na salonie we Frankfurcie zobaczymykoncepcyjnego roadstera, a rok później Capri Coupé Concept. Seryjny samochód trafiłby na rynek w 2012 roku. Pierwsze Capri było wygodnym, prawdziwym 4-osobowym autem. Nowa wersja to klasyczne 2+2. Ford nie ukrywa zresztą, że na pierwszym miejscu podczas projektowania sportowego pojazdu będzie styl. Dotychczasowy "kinetic design" zdążył się już znudzić i ostatnim przedstawicielem tego "gatunku" będzie następny Focus (2010 r.). To, w co "ubrane" ma być Capri, nie ma jeszcze swojej nazwy, ale będzie zapewne wyrażać ekologiczne usposobienie marki.Oczywiście, sama stylistyka byłaby niczym, jeśli nie znalazłaby kontynuacji w technice. Dlatego planowane jest mocne wsparcie elektryczne - od tzw. soft hybrydy poprzez całkowity napęd elektryczny. Naturalnie, pojazdy z takim zasilaniem będą tylko uzupełnieniem oferty silników benzynowych i dieslowskich (4- i 5-cylindrowych, z doładowaniem) o mocy od 140 do 250 KM.Samochód ma być zaledwie o 100 kg cięższy od swojego "przodka". Ze względu na koszty nie należy się raczej spodziewać ultralekkich materiałów kompozytowych, lecz miniaturyzacji niektórych komponentów (np. sprężarki klimatyzacji czy akumulatora).