W praktyce jednak do chwili rozpoczęcia fazy seryjnej niewiele się już zmieni. Mało tego – mimo przydomka „concept” Volkswagen zaprezentował GTI na swoim stoisku w Paryżu razem z innymi Golfami.
Opublikowane przez VW dane także pozwalają wierzyć, że „studyjność” zaprezentowanego auta jest umowna. Wiadomo, że generatorem mocnych doznań będzie dwulitrówka z turbodoładowaniem, technicznie spokrewniona z poprzednikiem (210 KM). Teraz rozwija 220 KM, a za dopłatą można podwyższyć moc do 230 KM. Za to moment obrotowy jest wyższy aż o 70 Nm i wynosi 350 Nm – to tyle, ile osiąga Golf R.
Klasowe rekordy mocy GTI pozostawia innym, za to wierzymy, że ta dostępna w VW będzie łatwa do opanowania i zgrana z resztą. W przeniesieniu niemałej liczby KM na asfalt ma pomagać nowy system VAQ. To elektronicznie regulowana blokada dyferencjału przedniej osi, która potrafi na zakrętach zwiększać siłę napędową przy zewnętrznym kole.
VW obiecuje poprawę prowadzenia i eliminację podsterowności – na pewno będzie to jedna z pierwszych rzeczy, które sprawdzimy podczas jazd. Sprint do 100 km/h ma zajmować 6,6 s, wspomniane ekstra 10 KM potrafi skrócić ten czas o jeszcze 0,1 s.
GTI może świecić przykładem w zakresie ekologii – żaden inny hot-hatch nie spełnia jeszcze normy emisji spalin Euro 6. W teorii oznacza to, że Golf potrafi się zadowolić średnio 6 l/ 100 km, co czyni go najoszczędniejszym autem w klasie. W praktyce też może tak być, ale cyferki spalania będą trochę inne.