Celem nie było jednak jak najszybsze dotarcie do celu. Rywalizacja miała na celu wyłonienie środka transportu, który zapewni najmniej kosztowną podróż z punktu A do punktu B. Z początku mało kto stawiał na Sonatę. W końcu trudno oczekiwać, by jazda limuzyną była tańsza od przemieszczania się koleją. Co prawda nowoczesne diesle słyną z gospodarnego obchodzenia się z ropą, ale czy to wystarczy, by pokonać ekspres?

Pod maską Hyundaia Sonaty cicho terkotał turbodiesel o pojemności 2 litrów. Wyciśnięto z niego 151 KM oraz 305 Nm, co wystarcza by w razie potrzeby koreańska limuzyna przyśpieszyła do "setki" w niecałe 11 sekund. Producent deklaruje też, że prędkościomierz jest w stanie wskazać 203 km/h.

Nie zweryfikowaliśmy ani jednego, ani drugiego. Postanowiliśmy natomiast sprawdzić, jak będą kształtowały się koszty przemierzenia trasy z warszawskiego lotniska Okęcie do poznańskiego lotniska Ławica - samochodem, pociągiem oraz samolotem. Sonata miała więc do pokonania odcinek o długości 330 kilometrów. Spory, bo aż 191-kilometrowy etap stanowiła jazda autostradą A2.

Próbę rozpoczynaliśmy w niezbyt dobrych nastrojach. Korki na trasie wyjazdowej z Warszawy spowodowały, że średnie spalanie wynosiło ok. 5,7 l/100km. Szybka kalkulacja w trakcie postoju na światłach rozwiała wszelkie złudzenia - zwycięzcą będzie pociąg... Za Ożarowem Mazowieckim ruch stał się mniej intensywny oraz bardziej płynny. Nie brakowało też licznych ograniczeń prędkości, które przyczyniły się do… zmniejszenia spalania. Ścisłe przestrzeganie obostrzeń opłaciło się. Średnie zużycie paliwa spadło do poziomu 4,2 l/100km.

W Strykowie wjechaliśmy na autostradę A2. Częściowo płatna droga nie posłużyła nam bicia rekordów prędkości, tylko do… dalszego obniżenia spalania. Potężne ciężarówki - za sprawą obowiązkowego ogranicznika - sunęły po dwupasmowej szosie z prędkością nieprzekraczającą 90 km/h. Postanowiliśmy schować się w cieniu aerodynamicznym naczepy z kontenerem. W efekcie ciężar rozbijania słupa powietrza brał na siebie ciągnik siodłowy. Pozwoliło to na obniżenie zapotrzebowania na paliwo do... 4,0 l/100km. Imponujący wynik. W końcu Sonata to limuzyna o długości 4,8 metra i masie niemal 1,6 tony. Pozostało jeszcze przedarcie się przez Poznań i postoje pod kilkoma sygnalizatorami, które minimalnie zwiększyły średnią.

Podróż trwała 4,5 godziny. W jej trakcie nie złamaliśmy ani jednego ograniczenia prędkości. Motor utrzymywaliśmy na niskich obrotach, co ułatwiała obecność 6-biegowej skrzyni. W miarę możliwości staraliśmy się też hamować wyłącznie silnikiem. Na mecie okazało się, że skórka była warta wyprawki.

Po ponownym zatankowaniu pod korek stwierdziliśmy, że na dystansie 330 kilometrów Sonata spaliła 13,5 litra oleju napędowego, co daje imponującą średnią 4,1 l/100km. Koszt ropy (55,5 zł) oraz opłata za przejazd autostradą (22 zł) oznacza, że Hyundai pokonał trasę spod lotniska Okęcie do poznańskiej Ławicy za 77,5 zł.

Bilet uprawniający do przejazdu drugą klasą ekspresu kosztuje 87 zł. Ponadto podróż z Ławicy do Okęcia wymaga doliczenia kosztów przejazdów autobusami (ok. 10 zł) lub zamówienia taksówek (ok. 70 zł). Za bilety lotnicze przyjdzie natomiast zapłacić nie mniej niż 200 złotych. Zwycięstwo Hyundaia jest więc bezdyskusyjne.

Na słowa uznania zasługuje nie tylko oszczędność silnika. Jazda samochodem z Korei okazała zaskakująco komfortowa. Konstruktorzy dołożyli starań, by podróżowanie przestronną Sonatą należało do grupy czynności relaksujących. Stąd miękkie zawieszenie oraz lekko pracujący układ kierowniczy. Zestrojenie obu nie przypadnie do gustu fanom Roberta Kubicy, ale doskonale spisuje się na wyboistych drogach. Podwozie dobrze wybiera nawet znaczne nierówności, a odpowiednie wyciszenie przepuszcza do wnętrza minimalne ilości hałasu. Wyposażeniem prezentowanego pojazdu były skórzane i podgrzewane fotele oraz automatyczna klimatyzacja. Aktualna akcja promocyjna pozwala na zakup kompletnie wyposażonej Sonaty za 84 900 zł. Konkurencyjne pojazdy o podobnych gabarytach i wyposażeniu są zazwyczaj dwukrotnie droższe.

W testowanym samochodzie nie sposób doszukać się większych wad. Elegancko wyglądają nawet drewnopodobne wstawki na desce rozdzielczej, którym daleko do "plastikowego drewna" z koreańskich aut sprzed lat. Niestety komfortowy Hyundai - wręcz stworzony do pokonywania kolejnych kilometrów autostrad - nie został wyposażony w... tempomat. Producent mógł poszukać innego sposobu na zaoszczędzenie kilkunastu złotych… Praktyczny dodatek jest dostępny w wersjach Executive i Prestige. Jednak zamawiając jedną z nich otrzymamy Sonatę nie tylko z tempomatem, ale również z automatyczną skrzynią biegów. A taka kombinacja nie każdemu przypadnie do gustu...

Na słowa krytyki zasługuje również działanie komputera pokładowego. Za jego projektem musiała stać osoba nie będąca za pan brat z matematyką. Na początku testu Sonata poinformowała, że zapas ropy wystarczy na pokonanie 650 kilometrów. Po przebyciu niemal 400 kilometrów dowiedzieliśmy się, że paliwa wystarczy na kolejne… 700 kilometrów. Ostatecznie na stacji benzynowej musieliśmy zawitać po ponad 1100 kilometrach. Co ciekawe, to nie oszczędna jazda miała największy wpływ na wskazania komputera pokładowego. Po krótkim postoju i ponownym uruchomieniu silnika elektronika potrafiła zmienić przewidywany zasięg o niemal 200 kilometrów. U konkurentów się to nie zdarza.

Dla wielu klientów największą wadą Hyundaia Sonaty może okazać się… znaczek na masce. Niejeden stwierdzi, że dostępny w podobnej cenie Volkswagen Passat będzie lepszym wyborem. Tyle że w Passacie za 84 900 zł znajdzie się zaledwie 110-konny diesel i 5-biegowa skrzynia, a zabraknie skórzanej tapicerki, podgrzewanych foteli, czujników parkowania, lakieru metalicznego, a nawet komputera pokładowego...