Równo 20 lat temu na rynku pojawił się pierwszy Mercedes SLK. Choć zadebiutował rok po BMW Z3, przyćmił arcyrywala efektownym składanym hardtopem i większą domieszką komfortu, a to majętni emeryci znad Renu szczególnie docenili. Niemcy oszaleli na punkcie tego auta, w ciągu 8 lat wyprodukowano aż 311 tys. SLK generacji R 170 – sukces, którego nie powtórzył żaden z następców!
Testowany model SLC 300 to trzecie pokolenie, wersja po tegorocznym liftingu. Zgodnie z nową nomenklaturą Mercedesa zmieniono nazwę, najbardziej zyskała stylistyka. Robi ona jeszcze większe wrażenie w połączeniu z opcjonalnym pakietem AMG. Seksowne proporcje, z długą maską i krótkim tyłem, czynią SLC rozpoznawalnym, co w aktualnej palecie modelowej Mercedesa jest czymś naprawdę wyjątkowym.
W kabinie czuć ducha starego SLK – mamy tu przyjazne połączenie sportu z komfortem. Fotele są wygodne i choć zamocowano je bardzo nisko, łatwo się z nich wygramolić. Wmontowane w zagłówki nawiewy ciepłego powietrza mają pozwalać na jazdę z otwartym dachem także w chłodniejsze dni, ale... ze względu na spór patentowy Mercedesa z poddostawcą technologii, który trwał akurat w czasie, gdy ten egzemplarz zjeżdżał z linii produkcyjnej, funkcja została z powodów prawnych odłączona. Spór udało się już jednak zażegnać. W kabinie zastrzeżenia mamy tylko do nieco zagmatwanej obsługi multimediów i jakości wykonania niektórych elementów.
Choć przy kierownicy umieszczono łopatki do zmiany biegów, to nie warto wtrącać się do pracy seryjnego 9-stopniowego „automatu” – elektronika sama robi to najlepiej, bo ze względu na 9 przełożeń nie tak łatwo jest się połapać... Charakterystykę układu napędowego można stroić w 4 „ostrościach” (Eco, Comfort, Sport i Sport+), a także dobrać nastawy poszczególnych podzespołów w programie Individual. Dwulitrowy silnik turbo na każdym poziomie obrotów ma duży zapas mocy, sprint do „setki” trwa według naszych pomiarów 6 s, ale... niechętnie się z tego korzysta, bo jednostka na wysokich obrotach nieprzyjemnie hałasuje, zamiast rasowo brzmieć.
Mercedes SLC to soft roadster – lepiej się czuje podczas cruisingu niż agresywnego atakowania zakrętów. Prowadzi się go stabilnie, precyzyjnie, jednak konkurenci od BMW, Audi czy Porsche bardziej angażują w jazdę. Sportowe zawieszenie testowego egzemplarza warto zamienić na adaptacyjny układ.
Mercedes SLC - to nam się podoba
Dojrzały, spokojny, ale nie rozleniwiony charakter, dobre wyciszenie wnętrza po zamknięciu dachu, pewne, precyzyjne prowadzenie, wygodne fotele.
Mercedes SLC - to nam się nie podoba
Zawieszenie jest zbyt twarde jak na charakter auta, mało przyjemne brzmienie jednostki napędowej, niedziałające nawiewy na szyję.
Mercedes SLC - nasza opinia
Wśród roadsterów Mercedes SLC ma najspokojniejszy charakter. Automatyczna, aż 9-biegowa skrzynia to przyczynek do komfortu, lecz nie frajdy z jazdy, która w aucie tego typu powinna być nadrzędna. Tu – nie jest. Dla osób oczekujących mocniejszych wrażeń z jazdy jest 367-konna wersja AMG, która należycie brzmi, ale też ma skrzynię 9G-Tronic.