Sportowiec – to określenie idealnie pasuje do pojazdów klasy GTI, ale co ma wspólnego z samochodem miejskim wyposażonym w 85-konny silnik benzynowy? Sprawdzimy to w teście Picanto 1.2 wzbogaconego o pakiet Race.
Nadwozie
Trzydrzwiowa karoseria w kształcie klina, 15-calowe felgi aluminiowe, podwójna końcówka wydechu oraz nakładki na progach w kolorze nadwozia i wyścigowe oklejenie to zewnętrzne elementy, które nadają sportowy charakter miejskiej Kii.
Kia Picanto - Rewolucyjny supermaluch
Wnętrze auta również zaskakuje – jest całkiem przestronne jak na tę klasę, do tego pod względem wyposażenia znacznie wychodzi poza ramy segmentu A. Skórzana kierownica, klimatyzacja automatyczna, detale pokryte lakierem fortepianowym czy „skórzane” fotelez funkcją podgrzewania – jest luksusowo, ale ducha sportu tu nie czuć.
Układ napędowy/Osiągi.
Może więc znajdziemy go pod maską? Silnik jest bez wątpienia żwawy, szybko wkręca się na obroty i rozpędza auto do „setki” w 11,4 s. To na tę klasę naprawdę dobra wartość, ale o sportowych osiągach zapomnijcie.
Układ Jezdny
Gwałtowne manewry nie są w stanie wyprowadzić Picanto z równowagi. Układ kierowniczy posłusznie wykonuje polecenia prowadzącego, a seryjne zawieszenie (raczej sztywne, z dużą rezerwą komfortu) nie pozwala na znaczne przechyły nadwozia. Hamulce także dobrze się spisują.
Koszty
Za sportowy pakiet w wersji XL trzeba zapłacić 2500 zł (w L – 3000 zł). To niedużo, ale Kia idzie o krok dalej i wkrótce będzie oferować pakiet Kia Lotos Race z innym oklejeniem, aluminiowymi listwami progowymi z logotypem KLR, welurowymi dywanikami z logotypem KLR, wyścigowymi felgami ATT 15 cali i oponami w wersji L (cena 3125 zł).