Zacznijmy jednak od wyglądu zewnętrznego, który w małym miejskim aucie, wybieranym często przez panie ma znaczenie. Znajoma, która postanowiła przejechać się tym autem była zachwycona jego wyglądem zewnętrznym (ale chyba sporo zrobił w tym wypadku kolor testowanego egzemplarza) a, że jej Panda ma już kilka lat, zaczęła wypytywać o cenę. Tanio nie jest bo to niemalże topowa wersja, która wraz z lakierem metalic kosztuje nieco ponad 70 tys. zł, co skutecznie ostudziło jej chęć zakupu. Z drugiej strony biorąc pod uwagę bogate wyposażenie taka cena nie jest zła. Oczywiście rozumiemy, że tutaj na to wyposażenie jesteśmy skazani, a nie każdemu są potrzebne wszystkie elementy w miejskim aucie. Dodajmy, że najtańsza wersja z tym silnikiem, ale bez systemu hybrydowego wyceniona została na 60 tys. zł, zaś najtańszy Swift z wolnossącym motorem 1.2 na nieco mniej niż 50 tys. zł. Te samochody również trudno uznać za golasy, ale i tak to dość dużo.
Wracając jednak do wyglądu – nie wszystko jest takie idealna, ja kompletnie nie rozumiem czemu Suzuki umieściło klamki tylnych drzwi na wysokości szyb? Przez to, aby dziecko swobodnie mogło je otworzyć musi mieć jakieś 10 lat, jeśli mam mniej zwiększa się szansa, że będzie potrzebowało pomocy rodzica. A może chodzi o to, aby jeździły z tyłu starsze osoby i nie musiały się schylać? Tu niestety nie będzie tak różowo, bo mimo tego, że jest tam więcej miejsca niż w poprzedniej generacji w dalszym ciągu to tylko auto miejskie. Podobnie niewielki jest bagażnik – co prawda jego pojemność to już 265 litrów, ale realnie jest to wystarczające raczej na cotygodniowe zakupy niż na wypad na wakacje.
Suzuki Swift 1.0 Boosterjet SHVS - hybryda? A co to takiego?
No właśnie, Suzuki określa Swifta SHVS jako mild-hybrid. Jeśli jeździliście hybrydami Toyoty system ten nie przypadnie wam do gustu, nie ma tu bowiem mowy o jazdy na akumulatorach bez włączonego silnika spalinowego. Zastosowano tu bowiem niewielką litowo-jonową baterię 12V, która nie poradziłaby sobie z napędem tego lekkiego auta samodzielnie. Daje więc ona tylko kilka dodatkowych niutonów podczas ruszania i gwałtownego przyśpieszania, a może to są waty, tak czy siak leciutko pomaga. Czy jest to konieczne? W wersji z silnikiem Boosterjet moim zdaniem nie. Zacznijmy od tego, że w porównaniu z poprzednim modelem (była to 4. generacja znana m.in. z dość częstego występowania w szkołach nauki jazdy) nowy Swift został wyraźnie odchudzony. Suzuki mówi, że o ok. 120 kg. Prezentowany Swift z mocnym motorem i (zawsze) trochę ważącym układem hybrydowym mieści się poniżej tony. Dla tych, którym to nic nie mówi, napiszmy, że konkurencja owe 120, jak nie trochę więcej, kilogramów zwykle ma. Więcej masy, to gorsze osiągi i wyższe spalanie. Do tego w testowanym przeze mnie egzemplarzu pod maskę trafił właśnie silnik nazwany przez producenta Boosterjet. To typowy wytwór naszych czasów, trzy cylindry, wtrysk bezpośredni i turbo. Moc 111 KM i 170 Nm, jak na dzisiejsze standardy, nie robi wrażenia...
Czyżby? To proponuje się przejechać tym autem. Przyśpieszenie do 100 km/h w czasie poniżej 11 sekund to wynik w sam raz dla kompaktowego diesla a nie małego autka miejskiego. Ale nie to jest najlepsze w tym aucie. Bardziej chodzi o elastyczność wspomaganego akumulatorem napędu – niemal niezależnie od tego na jakim jedziecie biegu i z jaką prędkością, wciśnięcie gazu powoduje efekt przyśpieszania (bardzo dobra elastyczność). Wiele większych aut może się zdziwić po spotkaniu z Suzuki. Czy to jest potrzebne? Sam nie wiem, domyślam się, że instruktor jazdy i tak nie pozwoliłby przyciskać gaz kursantom, a na egzaminie nie jest wskazane aby auto rwało się do przodu. Z drugiej strony jak lubimy lawirować między pasami dużego miasta momentu obrotowego nigdy za wiele. Dodajmy, że dla spokojnych kierowców Suzuki ma w ofercie 90-konnego wolnossaka, który ma nie tylko bardzo spokojną naturę (ale w zupełności wystarcza do tego modelu), ale także cztery cylindry oraz większą pojemność (1.2). Prawdopodobnie to właśnie ten model trafi do kursantów (chociaż jest też spora szansa, że będzie to wyceniane podobnie Baleno, które oferuje w tylnej części kabiny nieco więcej miejsca, a czasem jeździ się z kilkoma kursantami naraz).
Suzuki Swift 1.0 Boosterjet SHVS - przewrażliwiony system
Suzuki naszpikowało swoje miejskie auto nowoczesnymi systemami i rozwiązaniami, które jeszcze nie tak dawno nie były dostępne w segmencie B. Lista jest długa, my wymieńmy tylko najważniejsze: system bezkluczykowy, podgrzewane boczne lusterka, kamera cofania, nawigacja, podgrzewane fotele, automatyczna klimatyzacja oraz system wspomagające jazdę. Do pierwszego z tych ostatnich nie mam zastrzeżeń, bo ostrzeganie o zmianie pasa ruchu działa dobrze, gorzej z automatycznym hamowaniem. Znam tego typu rozwiązania z innych aut i zwykle reagują one dużo później niż system zamontowany w Swifcie.
W tym modelu zdarzyło mi się bowiem, że system głupiał i zahamował podczas zmiany pasa ruchu, bez wyraźnej przeszkody z przodu. Nie muszę dodawać, że miny kierowców jadących z tyłu nie wskazywały na przyjazne nastawienie. Po tym incydencie system wyłączyłem, bo w Warszawie zwykło jeździć się na zderzaku i wolałem nie ryzykować. Niestety po każdorazowym odpaleniu auta on na nowo się aktywował. Zakładam jednak, że to kwestia kalibracji, bo w testowanym wcześniej Baleno, nie było tego typu problemów.
Suzuki Swift 1.0 Boosterjet SHVS - milion kierowców nie może się mylić?
3. i 4. generacja Swifta była bardzo dużym sukcesem – w Europie od 2005 r. sprzedano aż milion egzemplarzy tego auta. Ile z nich wykorzystywane było jako pierwsze auto, ile ciężko pracowało w naukach jazdy – na pewno sporo. To zapewne z tego powodu dużej popularności, w 5. generacji nie ma tak naprawdę rewolucji. Auto ma bardzo zbliżony wygląd zewnętrzny, co jest ok. Nieco je powiększono (nowa płyta podłogowa) i przede wszystkim obniżono, co zaowocowało niższym środkiem ciężkości – to nawet warto pochwalić, bo lepiej uczyć się jeździć na dobrze wyważonym aucie.
Niestety jedno się za bardzo nie zmieniło a mianowicie materiały w kabinie, które co tu dużo mówić, nie są najwyższych lotów. Zakładam, że mieliśmy topową wersję, przeznaczona dla dziennikarzy, a i tak pod tym względem było dość słabo. Konkurencja, np. nowy Seat Ibiza jest o lata świetlne przed Suzuki, ale oczywiście dużo więcej waży. Ciekawe czy rzeczywiście jest tak, że albo mamy dobre materiały, albo niską masę? Podsumowując Swift to niezłe auto, ale kilka rzeczy trzeba mu wybaczyć.
Suzuki Swift 1.0t - dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 998 cm3, R3 t. benzyna |
Moc | 111 KM przy 5500 obr./min |
Moment obrotowy | 170 Nm przy 2000-3500 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 5-biegowa ręczna, napęd na przód |
Prędkość maksymalna | 195 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 10,6 s |
Średnie zużycie paliwa | 4,3 l/100 km |
Masa własna | 950 kg |
Cena | 69 900 zł |