Nie zazdrościmy mu tej misji, bowiem redakcyjne auta są zazwyczaj dość intensywnie eksploatowane, ale dzięki temu szybko przekonamy się, ile warte jest połączenie japońskiej i francuskiej myśli technicznej. 5-drzwiowe C1 bez dodatków kosztuje w salonie 33 100 zł. Redakcyjne auto wzbogacono o radio (dopłata 1055 zł), obrotomierz (250 zł) i wspomaganie układu kierowniczego (to dodatkowe 1500 zł). Trzeba też dopłacić 1300 zł za lakier metalizowany i już można wyjeżdżać z salonu naszym testowym C1, które kosztuje, jakby nie patrzeć, 37 205 zł. Jeżeli pojawią się problemy z gotówką, można skorzystać z kredytów oferowanych przez CitroĎna. Trzeba wtedy wpłacić 10% wartości auta, by móc je odebrać. Liczba rat zależy od możliwości finansowych kupującego, a oprocentowanie w skali roku wynosi od 7,99% przy kredycie na rok lub dwa lata do 9,49%, gdyby wziąć kredyt na 7 lat. Odkąd francuskie autko trafiło do redakcji, pojawia się wiele opinii na jego temat - od razu widać, że C1 ma charakter i trudno zapomnieć przejażdżkę tym samochodem. Jeżeli w ocenach wygląd odgrywałby istotną rolę, to ten samochodzik wypadłby świetnie. Mały, zgrabny, ale czy praktyczny? I tutaj zaczynają sie schody. Użytkowa strona francuskiego "malucha" wzbudziła wiele dyskusji: w sumie autko jest bardzo poręczne i sympatyczne, a z przodu ma nawet sporo miejsca. Jednak gdyby chcieć je wykorzystać jako samochód dla rodziny (a takiej funkcji twórcy C1 raczej nie planowali...), to zabraknie miejsca w bagażniku i na tylnej kanapie. Podobnie wyglądają redakcyjne oceny tego CitroĎna: generalnie C1 jest udane, ale gdy zacznie się szukać w nim praktyczności i zwracać uwagę na detale, staje się jasne, że w założeniu miało to być auto bardziej efektowne niż praktyczne. Jeżeli ktoś się z tym pogodzi, będzie zadowolony, szczególnie jeżeli lubi jeździć zwrotnym autem z silnikiem o rasowym brzmieniu. Tak, tak! To nie żart, ten "maluch" mógłby wpędzić w kompleksy niejedno znacznie mocniejsze auto, z niektórymi GTI włącznie: na zakrętach, oczywiście przy rezerwie zdrowego rozsądku, można C1 naprawdę poszaleć. Kierownica świetnie leży w dłoniach, a każdy jej ruch sprawia, że autko spontanicznie i posłusznie przeskakuje z pasa na pas. Nic dziwnego, bo resorowanie jest zdecydowanie twarde. Litrowy, 3-cylindrowy silniczek ciągnie rewelacyjnie już od niskich obrotów i sprawia wrażenie mocniejszego, niż wynika to z danych fabrycznych. Konkurenci, nawet z silnikami 1.1 czy 1.2, nie mają w sprincie spod świateł najmniejszych szans.C1 połyka kolejne kilometry w szybkim tempie i świetnie radzi sobie w zakorkowanym mieście. Będziemy regularnie informować, jak się spisuje w redakcyjnym teście.