Kiedy myślimy o samochodzie z napędem na cztery koła, ostatnim rodzajem aut jakie przychodzą nam do głowy są pojazdy dostawcze. Zasadniczo służą one przecież do przewożenia towarów, po co więc montować w nich napęd 4WD? O zasadności takiego rozwiązania i możliwościach dostawczych Volkswagenów 4MOTION miałem możliwość przekonać się podczas specjalnej prezentacji zorganizowanej w górskich rejonach Andaluzji.

Warto wspomnieć, że Volkswagen urósł do miana pioniera napędu 4WD w segmencie samochodów użytkowych. Historia zaczęła się w 1985 roku modelem Transporter Syncro, który był niepozornym "dostawczakiem" radzącym sobie w naprawdę trudnych warunkach i trwa do dziś. Do rodziny dołączyły niedawno, bo w 2009 roku, modele Caddy 4Motion, rok później Amarok, a gdzieś w tak zwanym międzyczasie pojawił się duży Crafter 4Motion. Muszę w tym miejscu dodać, że rynek aut dostawczych z napędem na cztery koła stale rośnie i rozwija się do tego stopnia, że obecnie w Europie aż co piąty Volkswagen użytkowy to model 4Motion.

Wróćmy jednak do samej prezentacji. Po wylądowaniu w Maladze na miejsce pokazu możliwości systemu 4MOTION Volkswagena dotarłem za kierownicą Volkswagena Amaroka z 2-litrowym silnikiem TDI i 8-stopniową skrzynią DSG. Trasa wiodła częściowo autostradami, a częściowo krętymi górskimi drogami, gdzie Amarok radził sobie świetnie.

Po dotarciu w góry trzeba było jeszcze pokonać kilka kolejnych kilometrów drogą, której właściwie… nie było. Bo trudno nazwać drogą wąski na szerokość samochodu szlak wypełniony głębokimi koleinami, potężnymi kamieniami, stromymi zjazdami i podjazdami oraz zakrętami tak wąskimi i ostrymi, że konieczne było "składanie" się na dwa razy, a to wszystko nad urwiskiem wiodącym gdzieś daleko w dół.

Kiedy dowiedziałem się, że dojedziemy tam Volkswagenem Crafterem, pomyślałem, że to niemożliwe. Owszem, jeśli jedyny Crafter jaki przychodzi na myśl to potężny blaszany dostawczak dowożący chleb do sklepów lub wożący przesyłki kurierskie. Ten był zupełnie inny. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie ma z nim żartów. Specjalna wersja przygotowana przy współpracy z austriacką firmą Achleitner, której inżynierowie zjedli zęby na napędach 4x4.

Obrazowo mówiąc, Volkswagen Crafter 4MOTION ma prześwit tak duży, że może spokojnie przejechać nad leżącym człowiekiem nie wyrządzając mu najmniejszej krzywdy. Wygląda naprawdę nieziemsko, bo też nadwozie jest wysoko ponad ziemią. Standardowa wersja Craftera z austriackim napędem na cztery koła ma blokadę centralnego i tylnego mechanizmu różnicowego, natomiast za dopłatą dochodzi do tego blokada przedniej osi. Wszystko oczywiście z przełożeniem redukcyjnym…

Brzmi nieźle, zupełnie jakby to była terenówka z prawdziwego zdarzenia - pomyślałem na początku. Jak się później okazało, nie była to opinia na wyrost. Samochód z łatwością pokonał nie tylko wymagającą dojazdówkę prowadzącą do specjalnie przygotowanego toru offroadowego, ale i sam tor, którego fragment na co dzień służy miejscowym pasjonatom jazdy 4x4, a całą resztę ogromnym nakładem środków i pracy przygotowali specjaliści Volkswagena. Większość z nich na co dzień bierze z resztą udział w terenowych wyprawach na całym świecie, m.in. do Tybetu, a także co roku prowadzi flotę aut towarzyszących rajdowi Dakar.

Na torze tym nie brakowało stromych podjazdów i ostrych zjazdów, kolein, głębokich dołów i innych przeszkód. Choć wyglądało to naprawdę ekstremalnie, okazało się stanowić niewielką trudność dla Craftera. Taka specjalistyczna wersja z napędem Achleitner przyda się każdej firmie, której działalność wymaga dowożenia sprzętu w miejsca, gdzie drogi są w fatalnym stanie lub gdzie nie ma ich wcale… Jeśli dołożyć do tego 2,5-tonową ładowność, wybór dwóch długości nadwozia i trzech rodzajów - Pickup, Panel Van i Kombi - Crafter Achleitner staje się klasą samą w sobie. Jedynie cena, zaczynająca się od niemal 200 tys. złotych, wydaje się dość wysoka. Sama przeróbka to połowa kosztów, a czas jej trwania sięga kilku tygodni, bo napęd montowany jest w firmie Achleitner, a nie na etapie produkcji.

Z racji ograniczeń czasowych, miałem okazję wybrać jeden samochód, którym następnie musiałem pokonać niemal półgodzinną wymagającą trasę. Mój wybór padł na Volkswagena Amaroka z pojedynczą kabiną, manualną skrzynią biegów i reduktorem. Jeszcze tylko uruchomienie blokady napędu oraz reduktora i w drogę!

Pierwsza przeszkoda to bardzo stromy podjazd na luźnej nawierzchni. Choć rozum mówi, że prawa fizyki nie pozwolą wspiąć się na szczyt, to zanim zdążyłem o tym pomyśleć, byłem już na górze i mierzyłem się z kolejnymi przeszkodami. Za każdym razem kiedy przede mną wyłaniał się głęboki dół na trzy czwarte szerokości drogi lub stromy zjazd przechodzący w jeszcze ostrzejszy podjazd musiałem walczyć z odruchami podpowiadającymi, żeby odpuścić, że nie da rady… Ale Amarok walczył tak dzielnie, że zanim się obejrzałem, dojechałem do mety.

Muszę przyznać, że opinie dotyczące dużych możliwości terenowych tego pikapa były zgodne z prawdą. Co więcej, Amarok na bezdrożach okazuje się być samochodem o wiele bardziej komfortowym niż auta konkurencji. Zawieszenie nie hałasuje, napęd radzi sobie świetnie, a wnętrze jest wystarczająco wygodne i przestronne. O ponadprzeciętnych możliwościach Amaroka niech świadczy fakt, że może uciągnąć przyczepę o masie aż do 3,2 tony, a wersja z automatyczną skrzynią biegów ma aż osiem przełożeń, dla zwiększenia terenowych możliwości. Ceny startują od ok. 110 tys. złotych.

Podczas prezentacji można było również zasiąść za kierownicą specjalnej, uterenowionej wersji Volkswagena Transportera o nazwie Rockton. W przeciwieństwie do "zwykłych" modeli T5 z napędem 4Motion, które nie mogą pochwalić się dużym prześwitem i służą raczej do podróżowania w lekkim terenie, Rockton wygląda bojowo i podobnie zachowuje się na bezdrożach. Choć jego możliwości offroadowe nie są tak duże jak w Amaroku, nie mówiąc już o Crafterze Achleitner, ale na własne oczy widziałem, jak pokonywał naprawdę trudne i wymagające przeszkody, które dla niejednego crossovera byłyby nie do przejścia.

Napęd oparty na mechanizmie Haldex 4. generacji działa w ten sposób, że napęd 4WD dostępny jest już w chwili ruszenia z miejsca, po czym komputer rozpoznaje warunki i ocenia czy jedną oś odłączyć, czy też jest w danej chwili potrzebna. Dawniej działało to, oględnie mówiąc, inaczej, bo samochód ruszał z napędem na jedną oś i kiedy czujniki wykryły poślizg, dołączana była druga oś.

Wersji Volkswagena T5 z napędem 4Motion jest tak wiele, że trudno się w tym połapać. Mamy tu zarówno modele typowo użytkowe, które przydadzą się pracownikom firm muszącym dotrzeć w trudno dostępne miejsca, zjeżdżając z utwardzonych dróg, jak i turystom czy biznesmenom, którzy potrzebują dużego auta mogącego przebrnąć przez zaśnieżone trasy czy inne trudne warunki.

I tak, użytkowe wersje T5 4Motion - Transporter, Caravelle, Rockton oraz PickUp - mają stały napęd 4WD z opcjonalną możliwością mechanicznego zblokowania tylnej osi, co znacznie poprawia trakcję w terenie. Dostępne silniki to jednostki TDI o mocy 103 i 132 kW oraz TSI o mocy 150 kW, wszystkie współpracujące opcjonalnie ze skrzynią DSG. Aż 15 procent sprzedaży tych modeli to auta z napędem 4Motion co świadczy o tym, że firmy potrzebują takiego napędu w swojej działalności. Z kolei Volkswageny T5 do użytku rekreacyjnego to modele Multivan, Panamericana, Business oraz California, które dostępne są z tymi samymi silnikami oraz skrzynią DSG. Ceny "czteronapędowych" T5 4Motion zaczynają się od ok. 145 tys. złotych.

Ostatnim z modeli użytkowych Volkswagena, którego można zamówić z napędem 4Motion, jest Caddy - niewielki samochód dostawczy o dużych możliwościach. Do wyboru mamy dwa silniki TDI o mocy 81 oraz 103 kW, a także opcjonalnie skrzynię DSG. Niemały jest też wachlarz wersji nadwozia - Panel Van, Kombi, Dual Use oraz Tramper. Caddy 4Motion obecnie to bodaj jedyny w tej klasie samochód z napędem 4WD. Oczywiście, że przy stosunkowo niewielkim prześwicie Caddy nie jest pojazdem terenowym, ale system Haldex 4 czyni z niego auto idealne dla pracowników zakładów energetycznych czy firm budowlanych, którzy muszą w swojej pracy docierać do trudno dostępnych miejsc. Cena Caddy'ego 4Motion zaczyna się od niespełna 90 tys. złotych.