Alfa Romeo 164 to wygodna limuzyna...
...szczególnie jeśli jest to egzemplarz wyprodukowany po modernizacji w 1993 roku. Wtedy to poza drobnymi retuszami nadwozia dodano do listy wyposażenia seryjnego wiele elementów niezbędnych w limuzynie: ABS, reflektory soczewkowe, listwy ozdobne itp., a do aut z silnikami sześciocylindrowymi m.in. klimatyzację i pakiet elektryczny. Nie wygoda podróżujących była jednak priorytetem konstruktorów tego modelu. Szczególnie jeśli mowa o wersji Quadrifoglio Verde, stworzonej przede wszystkim do szybkiego przemieszczania się. Jej zawieszenie dostrojono twardo, fotelom nadano kształt siedzeń sportowych, mimo iż pokryto je skórą. Od 1993 roku równolegle dostępna była wersja QV odrobinę tylko wolniejsza, za to czteronapędowa.
Delikatna
Rozum podpowiada, aby nie wiązać się z kilkuletnią Alfą. Jazda tym samochodem pochłania wszystkie pieniądze i nie chodzi tylko o zużycie paliwa, które w mieście łatwo osiąga poziom 17 litrów na 100 kilometrów, a w trasie choć spada znacząco, to i tak nie poniżej 10 litrów. Amatorzy luksusu, który polega m.in. na eliminacji wszelkich stuków i hałasów nie przewidzianych przez fabrykę, raz do roku powinni poddać zawieszenie Alfy gruntownemu serwisowi. Wahacze, elementy gumowe, końcówki drążków kierowniczych - wszystko to najlepiej wymieniać hurtem. Co jakiś czas wymiany domagają się też poduszki pod silnikiem czy przekładnia kierownicza, a doświadczenie użytkowników tego modelu wykazuje, że gdy przychodzi pora na leczenie, jest już za późno. Trzeba zapobiegać problemom, wyczuwać usterki, nim się ujawnią, co w ostatecznym rachunku wychodzi taniej. Klocki hamulcowe wytrzymują ok.15-20 tysięcy kilometrów. Sprzęgło - ok.130 tysięcy. A poza wydatkami "planowanymi" należy przygotować się na inne usterki. Słabym punktem "164" jest instalacja elektryczna. Zepsuć się mogą np. sterowniki cewek zapłonowych, rozmaite włączniki i przekaźniki (podgrzewania siedzeń, opuszczania szyb). Mogą się zdarzyć również usterki poważniejsze, np. uszkodzenie sprężarki od klimatyzacji.
Mimo wszystko... serce podpowiada, żeby kupić Alfę.
Narowista Widlasty, sześciocylindrowy silnik 3.0 z 24 zaworami oferuje moc 232 KM (ten wariant zarezerwowany jest dla QV) i zapewnia przyspieszenie do "setki" w czasie poniżej 8 sekund. Prędkość maksymalną tego modelu producent określa jako "ponad 245 km/h", w odróżnieniu od wersji czteronapędowej, której osiągi fabryka podaje dokładnie: 240 km/h. Ale nie tylko dane fabryczne skłaniają do zainteresowania tym pojazdem. Niesamowita przyczepność auta podczas jazdy po zakrętach i bardzo twarde, wcale nieluksusowe zawieszenie zamknięte w zbytkownej karoserii to kompozycja, pod wpływem której zmięknie każdy automobilista. Robią wrażenie amortyzatory o zmiennej sile tłumienia sterowanej elektrycznie z wnętrza pojazdu. "Wsiadasz, ruszasz i po chwili czujesz się jak milion dolarów" - powie każdy fan tego samochodu. I tylko żal, że znalezienie w Polsce pięknej, zadbanej, w pełni sprawnej 8-10-letniej "stosześćdziesiątkiczwórki" może być jedynie dziełem szczęśliwego przypadku. Powypadkowe, wytłuczone na nierównościach dróg auto nie sprawi właścicielowi przyjemności, co najwyżej zrujnuje go. Dlatego nie cena, a stan techniczny powinien być priorytetem przy wyborze Alfy z drugiej ręki. A z tym bywa różnie. Jak przyznają fani marki, większość aut oferowanych na giełdach psuje wizerunek modelu i zniechęca do znaku Alfy użytkowników tych pojazdów. Dlatego ostrożność przy zakupie "164" jest wskazana, ale nie trzeba rezygnować od razu.