• Chrysler Grand Voyager 2.4 SE to auto dla wytrwałych
  • Chrysler jest bardzo wygodny lecz nieporęczny w mieście
  • Spalanie mogłoby być zdecydowanie mniejsze

Nic więc dziwnego, że nasi technicy podeszli do najlepiej sprzedającego się vana na świecie (8 milionów egzemplarzy od momentu debiutu w 1983 roku) nieufnie. Dziwne dźwięki wydobywające się podczas każdego obrotu kół od samego początku kazały podchodzić do Chryslera Grand Voyagera 2.4 SE z rezerwą. Z tego powodu najpierw wysłaliśmy kosztującego niemałe pieniądze, produkowanego w Austrii "amerykanina" na test hamulców. Mimo, że nieprawidłowości dotyczyły tylko starszych modeli sprzed 1996 roku.

Chrysler Grand Voyager 2.4 SE - zaufanie jest ważne, ale kontrola ważniejsza

Wynik testu: droga hamowania ze 100 km/h wyniosła 44,1 m, ABS i wspomaganie układu hamulcowego działały bez zastrzeżeń i było tak przez całe 100 000 km. Poprawiony w 1996 roku układ wspomagania hamulców okazał się w pełni niezawodny. Niezidentyfikowane dźwięki z kół również okazały się niezawodnym towarzyszem podróży. Szybko zorientowaliśmy się, że winne im były kołpaki. Warsztat kilkakrotnie poprawiał je i wymieniał. Dźwięki stały się cichsze, ale nigdy zupełnie nie ustały. Znacznie bardziej denerwujące było działanie immobilisera: otwieramy drzwi pilotem, pakujemy coś do bagażnika, wsiadamy, przekręcamy kluczyk i... nic.

Chrysler Grand Voyager 2.4 SE - silnik milczy

Pozostaje wyjąć kluczyk ze stacyjki i spróbować jeszcze raz. Dopiero komputer pokładowy z nowym oprogramowaniem, stosowanym seryjnie od 1998 roku, zakończył ten horror. Odbyło się to w ramach gwarancji, trwającej w Polsce 3 lata lub 60 tys. km. Klienci w Europie Zachodniej mieli bardziej komfortową sytuację. Gwarancja obejmowała cały test, czyli 100 tys. km. Ten samochód jest stworzony na dalekie trasy, nic więc dziwnego, że osoby nim jeżdżące chętnie decydowały się na dalekie podróże.

Chrysler często zbierał pochwały, takie jak: "wspaniały samochód podróżny" lub "połyka kilometry niezauważenie". Nikogo nie dziwił natomiast fakt, że ten wielki czerwony pojazd nie czuł się najlepiej w mieście. Wersja nadwoziowa Grand jest dłuższa od normalnej o prawie 30 cm, osiągając ponad 5 metrów. Dodatkowe centymetry są poważną przeszkodą w poruszaniu się po europejskich metropoliach. W którym mieście są jeszcze wolne miejsca parkingowe w rozmiarze XXL? Nawet gdy już się takie znajdzie, dopiero zaczynają się schody: średnica skrętu wynosi 12 metrów.

Są to problemy, które w jego ojczyźnie, USA, mają takie znaczenie jak energooszczędne żarówki. Jest to cena za pojemny, pełnowymiarowy siedmioosobowy samochód. Chrysler Grand Voyager 2.4 SE wyróżnia się wśród vanów dużą ilością miejsca, ale brakuje mu wszechstronności. Konstruktorzy przewidzieli dla niego 53-kilogramowy dodatek zamontowanym z tyłu. Mowa jest tu o tylnej kanapie. Jej wyjęcie z samochodu to żadna przyjemność, nie mówiąc już o wnoszeniu po schodach na trzecie piętro, gdy na czas podróży powinna zostać w domu.

Chrysler Grand Voyager 2.4 SE - koszty utrzymania

Apetyt na paliwo 150-konnego vana jest tak wielki, że 100-złotowe banknoty połyka bez opamiętania. Zużycie paliwa wahało się w granicach od 9 do 18,9 l/100 km. Średnie spalanie to 13,4 l/100 km. I trzeba pamiętać, że pod maską krył się normalny 4-cylindrowy, a nie (bardziej łapczywe) 6-cylindrowe silniki o pojemności 3,3 lub 3,8 l. Zużycie wyraźnie rośnie, gdy kierowca będzie często używał pedału gazu lub np. pociągnie przyczepę. Ceny części zamiennych graniczyły z nieprzyzwoitością. Za zgubiony kołpak (w 100 procentach z plastiku) diler policzył prawie 300 zł! W dodatku nie wszystkie Chruslery Grand Voyagery są tak niezawodne jak nasz testowy. Trzyletniemu Chryslerowi czytelnika z Hamburga TÜV, podczas przeglądu technicznego, odmówił na przykład nowej plakietki. Zastrzeżenia budziły amortyzatory, wycieki oleju, tarcze hamulcowe i reflektory. Koszt naprawy w stacji ASO oszacować można na blisko 10 tys. zł. Nie jest to wyjątek.

Zarówno w statystykach TÜV, jak i Dekry Voyager od lat prowadzi na czarnych listach aut z największą liczbą usterek. Niewiele jest samochodów, które sprawiają tyle problemów po trzech i po pięciu latach eksploatacji. Po przejechaniu 100 tys. kilometrów można mieć mieszane odczucia. Za Chryslerem Grand Voyagerem 2.4 SE przemawiają duża ilość miejsca, wygoda oraz - pomijając immobiliser i reflektory - niezawodność. Również kompletny demontaż nie przyniósł niespodzianek. Ewidentnym minusem są natomiast wysokie koszty części zamiennych oraz duże zużycie paliwa. Podsumowując, jest to duży samochód, wymagający przede wszystkim grubego portfela.