Jedni w "Biedronce" nie kupują wcale, inni tam właśnie udają się po rarytasy. Dla jednych spodnie Adidasa to szczyt marzeń, dla innych - trzy kretyńskie paski. Nieco podobnie rzecz ma się z Daewoo Nubirą I i II generacji. Samochodami niegdyś bardzo popularnymi, a jednocześnie dumnie wystającymi ponad szarą codzienność. Było, minęło. Na Chevroleta Nubirę (Lacetti) nikt trzeźwy nie chce nawet spojrzeć. Pozostaje więc sięgnąć pamięcią wstecz.

Nubira - jak na owe czasy - wyglądała przyzwoicie. Ale nie była niemiecka. Co dla jednych oznaczało kres jakiegokolwiek zainteresowania, dla innych było zaletą - nie wystarczy przez okrągły rok bełkotać o urojonym zamachu, by określać się mianem patrioty. I patriotyzm - wbrew temu, co sądzą niektórzy gimnazjaliści - to nie tylko obrona podczas wojny. To także patriotyzm gospodarczo-ekonomiczny, a więc wspieranie rodzimej produkcji. Tylko czy Daewoo Nubira było na tyle dobre, by bez kompleksów przeciwstawić się niemieckiemu importowi?