Na nasz parking zajechał dokładnie 2 lata temu. Przekonywał nie tylko bogatym wyposażeniem, lecz także wnętrzem, które przynajmniej w teorii można wspaniale modyfikować. Praktyczny, ale tylko do pewnego momentuJednak możliwości tego auta nie od razu powalają na kolana. Niech ktoś spróbuje spędzić w C-Maksie 2-tygodniowy urlop na nartach z żoną, trójką dzieci i potrzebnym bagażem. Albo proszę tego raczej nie próbować, ponieważ będzie to wyjazd mało przyjemny. Na powierzchni prawie 8 m² inżynierom Forda udało się zaproponować jedynie ograniczoną przestrzeń. Co prawda kierowca i pasażer obok będą podróżować na wygodnych fotelach i w znacznej odległości od siebie, ale już drugi rząd siedzeń nie jest tak komfortowy. Niestety środkowy fotel, na którym niezbyt korzystnie umiejscowione dźwignie do obsługi oparć kłują siedzących w pupy, musi być albo zdemontowany, albo zabiera miejsce w przestrzeni bagażowej. Jednak sama idea składanego środkowego siedzenia oraz przesuwanych do tyłu skrajnych foteli nie jest zła. Można dowolnie konfigurowaç wnętrze i wielkość bagażnika. Możliwości duże, ale na pewno C-Max to nie mistrz praktyczności.Problem związany jest z karoserią, a dokładnie z jej kształtem. Bez wątpienia C-Max przekonuje nowoczesną stylistyką. Projektanci wykonali kawał dobrej roboty, niestety kosztem walorów użytkowych. Pod dachem kryje się od 460 do 1620 l - np. VW Touran jest w stanie pomieścić kilka walizek więcej (695-1989 l).Van Forda nie zdążył przekonać nas do siebie też solidnością wykonania. Już po przejechaniu 2776 km pojawiły się pierwsze problemy. Samochód odmówił "współpracy". Żadnej reakcji, warknięcia, po prostu nic. C-Max został odwieziony do serwisu Forda. Ostateczna diagnoza brzmiała: krótkie spięcie w głównym kablu elektrycznym. Drobna przyczyna, wielki problem. Po włożeniu nowych przewodów i wymianie bezpieczników silnik kompaktowego vana zaskoczył bez żadnych problemów. Bezstresowa jazda nie trwała jednak długo. Po niecałych dwóch tygodniach i pokonaniu 1300 km "elektryka" zaczęła płatać figle. Posłuszeństwa odmawiały centralny zamek, oświetlenie wnętrza,przełącznik kierunkowskazów, nie było wskazań temperatury ani wewnątrz, ani na zewnątrz samochodu.Z czasem zaświeciła się też lampka kontrolna silnika. Jak się później okazało, błąd popełniono w serwisie przy okazji usuwania poprzedniej usterki − w skrzynce z bezpiecznikami źle podłączono jeden z kabli. Inne zaniedbanie, za które tym razem odpowiadał producent, a nie serwis, dotyczyło ogrzewania siedzenia kierowcy. Po włączeniu tego komfortowego pomocnika efekt był zerowy. Gdy na naszą prośbę skontrolowano działanie układu, okazało się, że... brakuje kabla do podłączenia maty grzewczej! Śmieszny "defekt" usunięto przez zamontowanie nowego fotela. W sumie nikt nie potrafił tego wyjaśnić. Najwyraźniej zawiodła kontrola w fabryce. Drobne kłopoty zdarzały się dość często Wesoły był również numer z zegarkiem. Ponieważ zegar nie ustawia się automatycznie, należy zrobić to ręcznie. Problem polega na tym, że Ford zapomniał dodać odpowiedni rozdział w instrukcji obsługi. Bezradnych było nawet kilku pracowników ASO. Przy czym tak naprawdę wystarczyło jedynie dłuższe naciśnięcie symbolu zegarka na monitorze. Do zakwestionowania pozostało jedynie kilka drobnostek. Na przykład niedbałe połączenie styków lub pomyłkowo odłączony przewód podciśnienia turbosprężarki przy wymianie filtra oleju. Ciekawą historię ma też wymiana filtra przeciwpyłkowego. Kosztowała mechanika nie tylko dużo czasu, lecz także mnóstwo wylanego potu. Po demontażu prawie całej deski rozdzielczej biedny człowiek musiał pracować w pozycji leżącej w przestrzeni na nogi kierowcy i znaleźć ukryte miejsce obudowy. Zamontowanie nowego filtra oznaczało powtórzenie takiej samej męczarni. Sprawdziliśmy, czy był to brak umiejętności mechanika czy problem konstrukcyjny. W innych serwisach otrzymaliśmy informację, że faktycznie operacja nie należy do najprostszych, ale wystarczy zdemontować jedynie pedał gazu, aby wymienić filtr.W międzyczasie Ford dostrzegł, że rozwiązanie jest nienajlepsze i wprowadził modyfikacje. Skrajnie odmienne wrażenie C-Max robi w czasie jazdy. Pracę za kierownicą ułatwiająrewelacyjne właściwości jezdne. W książce testu pojawiły się liczne komplementy: "jeśli chodzi o dynamikę jazdy, to nie mam nic do zarzucenia", "wóz sportowy pośród vanów" czy też "prawdziwy van wyścigowy". Przyczynia się do tego też silnik. "Prężny Diesel z wtryskiem Common Rail wspaniale współpracuje z 6-biegową przekładnią" − zachwalał jeden z testujących redaktorów. 2-litrowy motor o mocy 136 KM zasługuje na oklaski również za dobrą elastyczność oraz mały czas nagrzewania silnika po zimnym rozruchu. Podróże zakłócać może jedynie głośny szum wiatru powstający przy dużych prędkościach. Uśmiech na twarzy pojawi się też u osób ceniącychochronę środowiska i oszczędną jazdę. Średnie spalanie silnika wyposażonego w filtr cząstek stałych wyniosło 8,3 l/100 km. Zdziwiło nas jedynie, że w przypadku filtra sadzy musieliśmy uzupełnić dodatek uszlachetniający już po przejechaniu 60 tys. km (warto zaznaczyć, że przewidziany przez producenta interwał wynosi 120 tys. km). W tym przypadku wydaje się nam, że skompensował się brak wiedzy Forda w obchodzeniu się z filtrami cząstek stałych. Jednak z biegiem czasu powinno się to zmienić. Po przejechaniu 100 tys. km C-Max miał krąg wiernych przyjaciół, którzy ze smutkiem odesłali go do warsztatu, gdzie van został rozłożony na części i rzetelnie sprawdzony. Nie znaleźliśmy strasznych wad. Rzut oka na wcześniejsze sprawozdania z testów długodystansowych pokazuje, że Ford pozostaje wierny swoim trendom. Również Focus i Mondeo były w dobrej formie podczas końcowego badania, jednak psuły się wyraźnie rzadziej.KomentarzC-Max otrzymał jedynie wynik dostateczny, jednak zdaniem wielu osób zasługuje na nieco wyższą ocenę. Dzięki mocnemu silnikowi Diesla z systemem Common Rail oraz pewnym zawieszeniem dostarcza więcej radości z jazdy niż większość kompaktowych vanów. Niestety wczesna awaria spowodowana spięciem unieruchomiła go całkowicie. Poza tym samochód borykał się z szeregiem drobnych usterek. Na otarcie łez pozostaje wynik badania końcowego.Rozłożenie C-Maxa na części pokazało, że van z Kolonii jest w gruncie rzeczy solidnym autem.
Ford Focus C-Max 2.0 TDCi Trend - Pełen werwy i niespodzianek
Ojcowie rodzin oraz single uprawiający hobby, na które potrzeba dużej przestrzeni, na pewno zacierają ręce. Tym razem do egzaminu dojrzałości przystąpił kompaktowy van Forda - Focus C-Max.
Ford Focus C-Max 2.0 TDCi Trend - Pełen werwy i niespodzianekŹródło: Auto Świat