Mimo że od debiutu opisywanego Galanta minęło już ponad 10 lat, auto naprawdę może się podobać. Design stanowi udane połączenie elegancji oraz zadziornego, sportowego charakteru. Pod względem stylistyki gorzej wypada wnętrze, ale pochwalić trzeba jego przestronność i funkcjonalność. Mimo dość krótkiego rozstawu osi zarówno w sedanie, jak i kombi miejsca naprawdę jest sporo. Kolejną zaletą Galantów okazuje się bogate wyposażenie seryjne – dotyczy to zwłaszcza samochodów poliftingowych.Typowe bolączki Galanta wyliczyć można na palcach jednej ręki. W wersjach z manualną skrzynią biegów dość szybko posłuszeństwa potrafią odmówić synchronizatory, łożysko wału głównego oraz sprzęgło. Dobrze, że wał (kosztuje ok. 300-400 zł) można wymienić bez większego kłopotu. Mniej awaryjne są "automaty", lecz mogą pojawiać się w nich wycieki oleju i usterki konwerterów. W jednostkach dwulitrowych (diesel i benzyniak) radzimy regularnie kontrolować poziom płynu chłodzącego, ponieważ nawet małe ubytki doprowadzić mogą do przegrzania i w konsekwencji przepalenia uszczelki pod głowicą.
Motor 2.0 TD to konstrukcja stosunkowo trwała, lecz dość paliwożerna (nawet 8-9 l/100 km) i ospała. Ponadto w dieslach dochodzi do pęknięcia głowic. Silniki 2.4 GDI (z bezpośrednim wtryskiem benzyny) palą niewiele mniej od V6, a są z reguły droższe w eksploatacji (np. trzeba stosować droższy olej silnikowy). Podwozie Galanta, niestety, kiepsko zabezpieczono przed korozją. Dość trwałe okazuje się za to wielowahaczowe zawieszenie. Awarie samopoziomujących amortyzatorów (tylko kombi, koszt: 1500 zł/szt.) zdarzają się na szczęście rzadko.