- Rynek aut elektrycznych zmaga się z problemem niskiego popytu na starsze modele oraz szybką utratą wartości.
- Wyjątkiem są starsze modele Tesli S i X, które oferują dożywotnie darmowe ładowanie na Superchargerach.
- Darmowe ładowanie znacząco podnosi wartość tych pojazdów, mimo ich wieku i wysokich przebiegów.
- Przed zakupem warto sprawdzić status auta w serwisie Tesli, aby upewnić się, że zachowuje przywilej darmowego ładowania.
– Elektryków nie biorę już nawet na plac. Tylko zajmują miejsce. Nikt o nie nawet nie pyta – mówki Robert, właściciel podradomskiego komisu. Podobnego zdania są też handlowcy zajmujący się autami używanymi w autoryzowanych salonach, choć głośno nie chcą o tym mówić.
– Starszego auta elektrycznego nie ma po co brać, bo te sprzed kilku lat od tych nowych dzieli przepaść, choćby w kwestii zasięgu, więc zainteresowanie nimi jest znikome. Z kolei na nowych nie da się zarobić, bo zamiast kupować 2-3-letnie auto używane, klient woli kupić nowe z rządową dopłatą. Żeby sprzedać elektryka, trzeba zejść z marży. Przyjmujemy takie auta na wymianę, wtedy, kiedy klient zamawia nowe auto elektryczne. Inaczej robimy uniki, bo to się nie opłaci – mówi sprzedawca z warszawskiego autoryzowanego salonu niemieckiej marki premium.
– Jak tu handlować takim towarem, jak salonowe demówki (red: auta z ekspozycji, udostępniane do jazd próbnych), które czasem nie mają nawet roku, niektórzy dilerzy pchają za niewiele więcej niż połowę ceny nowego samochodu? – skarży się na kolegów z konkurencji, którzy jego zdaniem psują i tak niełatwy rynek.
Dziś nowych aut elektrycznych sprzedaje się na świecie już znacznie więcej niż diesli, ale wcale nie wpływa toi korzystnie na ich wartość rezydualną ani na popyt na rynku wtórnym Przyczyny są oczywiste:
- szybki postęp techniczny w kwestii technologii akumulatorów i napędu, przez który nawet kilkuletnie auta wypadają blado na tle nowych modeli;
- agresywna polityka cenowa wielu producentów. Na wyprzedażach nowe auta kosztują czasem mniej, niż teoretycznie wynosi wartość rocznych czy nawet starszych egzemplarzy;
- rządowe dopłaty wyłącznie do aut nowych.
Starszą Teslą możesz jeździć za darmo
Są jednak modele, na które klienci wręcz polują i to nie tylko w Polsce. I wcale nie chodzi tu o nowe auta, ale o samochody, które mają już co najmniej 8 lat, więc nie dość, że jak na pojazdy elektryczne są już przestarzałe, to jeszcze nie mają już gwarancji na najdroższy element, czyli na baterię trakcyjną! W dodatku z reguły mają wysokie, a czasem wręcz astronomiczne przebiegi. O jakich modelach mowa? Oczywiście, o Teslach, ale tylko o modelach S i X z określonych roczników i spełniających kilka warunków. Te samochody mają olbrzymią zaletę, która winduje ich wartość. Jaką? Dożywotnie darmowe ładowanie! Niedawno jechałem przez Warszawę z taksówkarzem – nie, nie autem elektrycznym, a Chryslerem Pacifica – ale rozmowa szybko zeszła na samochody na prąd, szczególnie po tym, jak minęło nas kilka Tesli, także z taksówkowymi kogutami na dachach.
– Mój następny samochód to też będzie Tesla – mówi.
– Trójka? Model Y? Mają ostatnio ciekawe ceny – dopytuję kierowcę.
– Nie! Koniecznie model S albo X, ale szukam tylko takich z dożywotnim darmowym ładowaniem. Mieszkam na Targówku, mam obok Supercharger. Jak znajdę, to w końcu jazda na taksówce znowu mi się zacznie jakoś opłacać – odpowiada.
Które Tesle mają darmowe, dożywotnie ładowanie?
Jeszcze nie tak dawno temu, auta elektryczne były niszową propozycją. Jednym z argumentów, którymi Elon Musk starał się przekonać nabywców drogich wówczas aut (wtedy znacząco droższych od porównywalnych aut z silnikami spalinowymi, dziś różnice te w zasadzie się już zatarły), było darmowe ładowanie. Oczywiście, nie wszędzie, a wyłącznie na ładowarkach należących do sieci Tesli. Ta oferta dotyczyła Modelu S (od 2012 roku) i Model X (od 2015 roku). Po kilku latach, kiedy modele te zaczęły się sprzedawać w znaczących liczbach, producent zmienił warunki, ale na szczęście nie zrobił tego "wstecznie", szanując pierwotną umowę. Najważniejsze kryterium to data zamówienia auta.
- Modele S i X Tesli zamówione przed 15 stycznia 2017 r. mają dożywotnie darmowe ładowanie przypisane do samochodu i przenoszone na nowego właściciela (chociaż nie zawsze!)
- W przypadku modeli zamówionych po 15 stycznia 2017 r. też może występować "darmowe dożywotnie ładowanie", ale jest ono przypisane do pierwszego właściciela pojazdu – w momencie zbycia samochodu i zmiany na koncie Tesli, uprawnienie to jest anulowane.
- Po 2017 roku Tesla kilkukrotnie przywracała promocyjne programy darmowego ładowania, ale z wieloma obwarowaniami – np. albo na pierwszego właściciela, albo na 6 miesięcy, czasem tylko na 1500 czy 10 tys. km.
Uwaga! Nawet w przypadku starszych Tesli, które były sprzedawane z darmowym, dożywotnim ładowaniem na Superchargerach, przenoszonym na kolejnych właścicieli, uprawnienie to może wygasnąć. Tesla robiła wiele, żeby zmniejszyć liczbę aut, za których ładowanie musi płacić.
Samochody z taką opcją były odkupowane od użytkowników i sprzedawane dalej – zgodnie z regulaminem, auta z rynku wtórnego, ale kupione nie od właściciela, a od firmy Tesla, tracą darmowe ładowanie. Dodatkowo możliwość korzystania z Superchargerów (i to nie tylko za darmo) może zostać zablokowana w przypadku aut, w których odnotowano poważne uszkodzenia (w tym szkody całkowite) – tak automatycznie dzieje się np. z Teslami z USA, które mają tzw. Salvage Title. Warunkiem zdjęcia blokady jest przegląd i ewentualna naprawa w autoryzowanym serwisie Tesli.
Niezależnie od tego, co twierdzi sprzedawca, przed zakupem takiego auta, warto sprawdzić z serwisie Tesli, jaki ma ono status – czy ma tzw. kod SC01 (nieograniczone, zbywalne bezpłatne doładowanie), czy SC05 (nieograniczone bezpłatne doładowanie tylko dla pierwszego właściciela) – pierwsi właściciele takich aut sami nie zawsze to rozróżniają!
Za Teslę model S, w przyzwoitym stanie, z aktywnym zbywalnym, bezpłatnym doładowaniem trzeba zapłacić co najmniej ok. 80 tys. zł – może to być auto z początku produkcji tego modelu, więc kilkunastoletnie. Szczególnie w przypadku starszych egzemplarzy poważnym czynnikiem ryzyka staje się degradacja czy inne usterki baterii – jeśli trzeba będzie ją wymienić lub nawet naprawić, nawet darmowe ładowanie przez kilka lat może nie zrekompensować wydatku. No i przed zakupem takiego auta warto też sprawdzić, jak daleko mamy do najbliższego Superchargera Tesli, bo na innych sieciach promocja nie działa!
Co ciekawe, śladami Tesli próbuje iść w Polsce chiński Xpeng – ta firma też oferuje do niektórych aut darmowe ładowanie, ale niestety – nie na zawsze.