Zupełnie odstaje od tego historia nazewnictwa kompaktowego sedana tej marki. "Golf z bagażnikiem" najpierw nazywał się Jetta, potem (w latach 1992-1998) Vento, a po wprowadzeniu do sprzedaży IV generacji Golfa pojawiła się Bora. Tak częste zmiany nazwy to oczywiście nie przypadek. Próba przekonania klientów, że oferuje się im zupełnie coś nowego, świadczy o rozczarowaniu wynikami sprzedaży poprzedniej generacji auta. Do trzech razy sztukaZmieniały się nazwy, zmieniała się też strategia marketingowa samochodu. Jetta była po prostu trójbryłową odmianą nadwoziową Golfa. Vento reklamowano jako zbudowane na podzespołach Golfa auto klasy C+, o cechach wozu rodzinnego, wypełniające miejsce między Golfem a Passatem. Prezentując Borę, specjaliści Volkswagena starali się z kolei przekonać, że jest to kompaktowa limuzyna o sportowym charakterze. To ostatnie twierdzenie miało może ręce i nogi w chwili premiery, kiedy najmniejszą oferowaną jednostką napędową był 101-konny silnik 1.6. Jednak wprowadzony w rok później 75-konny motor 1.4 sprawił, że ta strategia merketingowa stała się mocno naciągana. Podobnie było z poprzednikami, popularności Bory daleko do sukcesu Golfa. Czy można mieć jednak o to pretensje? Dobra sprzedaż małych sedanów, jak czterodrzwiowy Lanos czy Thalia, to zjawisko charakterystyczne dla krajów niebogatych (w których Bora była jednak zbyt droga), a nie dla zamożnej Europy Zachodniej. Produkt Volkswagena nie mógł tego zmienić. Wady i zalety sedanaBora ma wszystkie zalety i wady niewielkiego auta o nadwoziu trójbryłowym. Z zewnątrz prezentuje się okazalej niż Golf, do czego przyczyniły się także dobre posunięcia projektantów VW. Z przodu od hatchbacka wyraźnie odróżniają ją duże, prostokątne reflektory, z kolei tylne lampy dość wyraźnie nawiązują do Passata. Jednak po zajrzeniu do kabiny wrócimy na ziemię. Tak jak w innych kompaktach, z przodu jest dość przestronnie, ale z tyłu raczej ciasno. Wystrój kabiny skopiowano z Golfa. Dominują więc czarne tworzywa, za to nie ma powodów do narzekania na ich jakość i dokładność montażu. Podobnie jak na czytelność i ergonomię deski rozdzielczej.Atutem nadwozia typu sedan jest spory bagażnik. Projektanci zadbali przy tym, by krawędź załadunku przebiegała nisko, a zawiasy nie wnikały do wnętrza i nie zagrażały przewożonym przedmiotom. Oceniając walory przewozowe, nie można jednak zapomnieć, że w sedanienie da się przewieźć np. szafki do łazienki. W Golfie po złożeniu kanapy nie sprawi to trudności, co najwyżej nie domknie się piątych drzwi...Solidność jak w GolfieBagażnik nie pogorszył własności jezdnych auta, pod tym względem Bora nie odbiega od hatchbacka. Precyzyjny układ kierowniczy zapewnia pełną kontrolę nad samochodem, który pewnie pokonuje nawet ciasne zakręty. Nieco gorzej z komfortem. Zawieszenie dostrojono z myślą o dobrych niemieckich szosach, na naszych drogach nierówności nawierzchni są zbyt wyraźnie odczuwalne. Komfortowo, nawet lepiej niż wynikałoby to z danych katalogowych, pracuje za to układ napędowy. Silnik jest elastyczny i nie wymaga zbyt częstego sięgania do drążka zmiany biegów, który zresztą działa lekko i precyzyjnie.Pod względem niezawodności, na pewno lepszej niż przeciętna, Bora także przypomina Golfa. Silniki nie sprawiają problemów pod warunkiem przestrzegania terminów wymiany paska rozrządu i oleju. Trwały okazuje się też układ jezdny.Utrapieniem dla niektórych użytkowników mogą stać się natomiast kaprysy elektroniki (np. złe wskazania poziomu paliwa) i układu elektrycznego (podnośniki szyb, zamek centralny). Regularnej troski podczas przeglądów wymagają hamulce kół tylnych. Nieoczyszczone w porę zaciski zapiekają się, a to powoduje problemy z hamulcem postojowym oraz nadmierne zużycie tarcz i okładzin ciernych.
Powiew znad Adriatyku
Podstawowe modele Volkswagena od pierwszej połowy lat 70. noszą niezmiennie nazwy Polo, Golf i Passat.
Auto Świat
Powiew znad Adriatyku