• Nie popadajmy w panikę – co prawda samochodów nie ma dużo i mają wysokie ceny, ale nie oznacza to, że mamy kupować kota w worku!
  • Rosnące ceny aut używanych to efekt wielu czynników, taniej raczej nie będzie 
  • Używane droższe niż nowe? I tak się zdarza – jak za dawnych czasów

Chyba nikt się nie spodziewał, że przyjdzie nam kupować samochody (i nowe, i używane) w tak niecodziennych, wręcz dziwnych okolicznościach. Najpierw pandemia, potem zawirowania na rynku półprzewodników i poważne ograniczenia w dostępności nowych aut. Teraz szalejąca inflacja, wojna w Ukrainie oraz zmiany wynikające z promowania elektromobilności. Co jeszcze nas czeka? Lepiej nie myśleć, bo na razie nie jesteśmy w stanie z całą pewnością stwierdzić, jak zachowa się rynek i co wydarzy się w najbliższych latach, czy nawet miesiącach – a przecież powinniśmy brać pod uwagę takie zmiany, bo samochód kupujemy na lata i chcemy przynajmniej założyć, jaką będzie miał wartość po przewidywanym okresie eksploatacji.

Ponieważ nie jesteśmy w stanie rozwiać wszystkich wątpliwości, postaramy się omówić przynajmniej część z nich. Najważniejszą informacją ostatnich dni jest przyjęcie przez Parlament Europejski planu wprowadzenia zerowej emisji dla samochodów sprzedawanych w UE po 2035 r. Choć data wydaje się odległa, to jednak 13 lat wbrew pozorom nadejdzie szybciej, niż nam się wydaje. Pamiętajmy jednak, że obostrzenie dotyczy wyłącznie nowych aut, więc nie musi bezpośrednio ani natychmiast wpłynąć na rynek pojazdów używanych. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że wobec braku "spalinowej konkurencji" ze strony salonów ceny wyraźnie wzrosną. Po drodze czekają nas – i to znacznie wcześniej – inne regulacje prawne.