Nasz egzemplarz był wyjątkowy: miał wytworny lakier (kolor „niebieski morski”), obramowania drzwi z satynowanego aluminium, ciemnoczerwoną skórę Nevada Chateau oraz wstawki drewniane w kolorze eukaliptus czerwono-brązowy – takie zestawienie odradziłby zapewne każdy sprzedawca zapytany o łatwość późniejszej odsprzedaży.
W przypadku testów długodystansowych na pierwszym planie nie mamy jednak utraty wartości. Uwagę zwracamy na niezawodność, usterki i walory praktyczne w codziennym użytkowaniu. Wiele czasu BMW spędziło na autostradzie, ale również na ustronnych drogach krajowych, w zgiełku miejskim, na jeździe z 2 t na haku, w śniegu i lodzie zimą, a czasami również w terenie.
Obojętnie dokąd olbrzym zmierzał, jazda przysparzała sporo radości. Niezależnie czy uważamy go za ładny samochód z niezwykłą formą coupé, czy nie, X6 z mocnym dieslem należy do najpewniejszych towarzyszy podróży, jacy znajdują się na rynku. Pomrukujący, 6-cylindrowy silnik spontanicznie reaguje na pedał gazu i oferuje tak duży moment obrotowy, że automatyczna skrzynia nigdy nie musi działać gorączkowo.
Do dyspozycji mamy 6 biegów, które wybierane są perfekcyjnie i bez zwłoki. Skrzynia nie pozwala na niepotrzebną pracę na wysokich obrotach, podwójnie doładowany diesel już na niskich obrotach jest silny jak tur. Jedynie na autostradzie, przy wyższych prędkościach, X6 pracuje na dość wysokich obrotach.
Z technicznego punktu widzenia ma prawidłowe przełożenia i godną szacunku prędkość maksymalną 236 km/h osiąga przy 4000 obrotów silnika. Nie ma tu po prostu biegu ochronnego do jazdy po autostradzie, co z jednej strony przysparza temperamentu, ale z drugiej śrubuje zużycie paliwa gdy jedziemy szybciej. Pokazuje to spalanie w teście (średnio 11,3 l/100 km), które daleko wykracza poza normatywne 8,3 l/100 km. Przy większej ilości kilometrów pokonanych poza autostradą byłoby mniej.
Jednak nie udałoby się wtedy pokonać 70 tys. km w 15 miesięcy. Od 2010 r. montowany jest oszczędniejszy, 8-stopniowy „automat”. Do sportowego zespołu napędowego pasuje udane zestrojenie zawieszenia. Nie chce ono być lektyką, jednak nie naraża pasażerów na uciążliwą twardość, a już z pewnością nie na uderzenia. Na autostradzie jedzie prosto ze stoickim spokojem, na wąskich drogach pokonuje zakręty zwinnie jak łasica.
W ruchu miejskim docenimy wymagający dopłaty aktywny układ kierowniczy, który oszczędza kierowcy kręcenia przy parkowaniu – za pomocą minimalnych obrotów kierownicy umożliwia duże skręty. À propos dodatków: elementem godnym polecenia są wspaniałe komfortowe siedzenia, których wygodę docenimy na długich odcinkach.
Odradzamy ogumienie mieszane na 20-calowych kołach o szerokości 315 mm na osi tylnej. Pogorsza ono odczuwalnie jazdę na wprost, gwałtownie szarpie samochodem w koleinach, zwłaszcza jeżeli opony są choć odrobinę zużyte. Ten uciążliwy efekt nie pojawia się w przypadku seryjnych 19-calowych kół.
Czy zatem X6 jest bez wad? Nie! Po pierwsze wymienimy wysoką krawędź załadunku, po drugie ograniczoną ilość miejsca na tylnej kanapie, po trzecie szerokość 1,98 m, co jest nieprzyjemne przy wjeżdżaniu do parkingów wielopoziomowych, a potem przy wysiadaniu na dużo za wąskich miejscach. Parkowanie wzdłuż krawędzi jezdni to żaden problem, X6 zmieści się w każdą lukę. Za pomocą kamery cofania, czujników parkowania i lekko pracującego układu kierowniczego można bez problemu wcisnąć X6 w miejsce, które ocenilibyśmy jako zbyt małe.
Co się popsuło na dystansie 70 tys. km, co trzeba było naprawić w tym skomplikowanym, naszpikowanym elektroniką aucie? Krótka odpowiedź: zupełnie nic. X6 nie miało żadnej usterki! Nie musieliśmy wymieniać klocków ani tarcz hamulcowych. Dwie rutynowe wizyty w serwisie zgodne z harmonogramem – to wszystko. Dlatego podsumowanie jest jednoznaczne: wspaniałe auto na szóstkę.