Dawno nie oglądaliśmy w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski takiego ożywienia. Na starcie do 40. Rajdu Świdnickiego stanęły 124 załogi w trzech kategoriach i z pewnością można uznać to za wynik zadowalający.
Równie mile byłem zaskoczony liczebnością przybyłych kibiców. Wrażenie wywarł już na mnie świdnicki prolog, który dosłownie był „obstawiony” wzdłuż całej trasy. Nie rozczarowałem się również na oesach – wszystkie miejsca z których podziwiałem pędzące rajdówki, były wypełnione kibicami wyposażonymi we flagi, transparenty czy wuwuzele. Frekwencja więc dopisała.
Wcale jednak nie było powiedziane, że tak się stanie. Ostatnie prognozy pogody zapowiadały nad Górami Sowimi opady deszczu i przejściowe burze w terminie 20-22 kwietnia, tymczasem w trakcie rozgrywania rajdu nawet kropelka nie spadła z nieba. Co więcej, w sobotę można było rozkoszować się słońcem.
Przejdźmy jednak do najważniejszego, czyli rywalizacji na odcinkach. W tegorocznej edycji rajdu, organizator (Automobilklub Sudecki) przygotował 14 prób sportowych o łącznej długości 188 km. Zmagania rozpoczął piątkowy prolog w centrum Świdnicy, który zawodnicy pokonywali dwukrotnie.
Techniczna, miejska, trzykilometrowa próba pokonywana po zmroku, była dość szybka i całkiem widowiskowa. Szkoda tylko, że zaliczono ją do klasyfikacji końcowej rajdu, w przeciwnym wypadku można by spodziewać się bardziej efektownej jazdy kierowców.
Zwycięzcą pierwszego przejazdu została załoga Dynamic Rally Team – Kajetanowicz i Baran. Dalej uplasował się Rzeźnik, Grzyb, Chuchała i Małaszczycki. Wyniki drugiego przejazdu prezentują się następująco: Kajetanowicz, Chuchała, Rzeźnik, Grzyb, Bębenek. O dziwo Tomek Kuchar – mistrz tego typu krótkich odcinków – nie zakwalifikował się do pierwszej piątki. Jak później mówił, on i zespół muszą jeszcze sporo się nauczyć o nowym samochodzie – Subaru Imprezie N14.
Pierwszy etap rajdu został rozegrany w sobotę (sześć odcinków specjalnych). Fantastyczne odcinki specjalne wiodły między innymi przeztakie miejscowości jak Michałkowa, Jodłownik, Kamionki czy Srebrna Góra – klasyczne miejsca polskich rajdów. Początek dnia zdominował Kajetanowicz, który wypracował ponad 30 sekund przewagi nad Grzybem. Jednak na OS 5 złapał kapcia i na chwilę wylądował w rowie, co kosztowało go pół minuty. Następnie spóźnił się na PKC i otrzymał karę 30 sekund. Tym sposobem dzień zakończył na drugiej pozycji ze stratą 25.1 sekundy do Grzegorza Grzyba (Peugeot 207 S2000).
Na trzeciej pozycji uplasowali się bracia Bębenkowie jadący Peugeotem 207 S2000. Nieco wolniejszym tempem podążał Rzeźnik, a pierwszą piątkę zamknął Kuchar. Pechowcem już na pierwszym oesie okazała się załoga L-SPRT – Wojtek Chuchała i Kamil Heller. W ich Subaru uszkodzeniu uległ wąż doprowadzający olej do turbiny i zawodnicy musieli zrezygnować z dalszej jazdy. Do rywalizacji powrócili w systemie SuperRally następnego dnia.
Niedzielny etap również składał się z sześciu prób przejeżdżanych dwukrotnie. W rzeczywistości były to sobotnie oesy (oprócz OS 9 i OS 12), lecz pokonywane w przeciwnym kierunku. Do walki o zwycięstwo przystąpili Grzyb i Kajetanowicz. 25 sekund różnicy to z jednej strony dużo, a z drugiej niewiele. W takiej sytuacji presja uciekającego jest ogromna.
Niestety, pojedynek bardzo szybko się zakończył. Do rywalizacji wdarł się czynnik, który wyróżnia motorsport ponad wszystkie dyscypliny sportowe – sprzęt. Na OS 10 Kajto ponownie złapał kapcia i próbę ukończył na feldze. Wszystko wskazywało na to, że zwycięzcą rajdu zostanie Grzyb (ponad 50 sekund przewagi). Tymczasem na kolejnym odcinku specjalnym w samochodzie załogi Grzyb/Dymurski awarii uległ... silnik - prawdopodobnie czujnik położenia walu korbowego. Z ogromnym rozgoryczeniem zawodnicy musieli zatrzymać się na poboczu i pożegnać z wygraną w RSMP.
Tym sposobem Kajetanowicz i Baran ponownie wysunęli się na prowadzenie 40. Rajdu Świdnickiego-Krause i ze spokojem dowieźli zwycięstwo do mety. Na drugiej pozycji zameldowali się jadący stałym tempem bracia Bębenkowie, a podium uzupełnił Maciej Rzeźnik.
W klasyfikacji samochodów przednionapędowych prym wiedzie Citroen. Pierwsze miejsce wywalczył Janek Chmielewski za kierownicą DS3 R3. Za nim rajd ukończył Szymon Kornicki (DS3 R3), a najniższy stopień podium należał do Tomasza Gryca (C2 R2).
W Trofeum Fiesty, w którym udział wzięło siedmiu zawodników, najszybszy był Radek Typa. Ze stratą niespełna 40 sekund drugie miejsce wywalczył Aleksander Jaroszewicz, natomiast „pudło” uzupełnił Łukasz Byśnikiewicz.
Na koniec kilka ciekawostek z minionego rajdu.
Jeden z kierowców startujących w Trofeum Fiesty, rozbił w piątkową noc w centrum Świdnicy prywatne Ferrari 458 Italia. Ten sam zawodnik „zaparkował” swoją rajdową Fiestę na pierwszym oesie w rzece, a dwa tygodnie temu podczas testów skasował inny egzemplarz Fiesty R2.
Równie „dobrze” wypadli kierowcy samochodów z numerami bocznymi 000 i 00, które poprzedzają przejazdy zawodników. Zarówno jedno jak i drugie auto, zakończyło przygodę z Rajdem Świdnickim rozbite w rowie.
40. Rajd Świdnicki może również pochwalić się interesującym, wręcz magnetycznym miejscem. Taki właśnie był pewien zakręt na oesie „Lubachów - Walim 1”. Niewiadomo co takiego przyciągało kierowców w tym miejscu, ale aż czterech z nich zboczyło z trasy i wpadło do rowu. Jak na ironię losu, wszyscy wylądowali obok siebie.
Zapraszamy dogalerii zdjęć 40. Rajdu Świdnickiego-Krause autorstwa Radosława Turka.
WYNIKI 40. RAJDU ŚWIDNICKIEGO-KRAUSE1. Kajetanowicz/Baran (01:37:57.40)2. Bębenek/Bębenek (+36.10)3. Rzeźnik/Mazur (+01:21.40)4. Habaj/Woś (+01:54.70)5. Kuchar/Dymurski (+02:23.10)6. Małyszczycki/Rathe (+02:34.60)7. Kołtun/Pleskot (+03:39.50)8. Chmielewski/Gerber (+04:36.90)9. Stec/Przystupa (+05:21.10)10. Nowocień/Jakubowski (+5:59.70)
KLASYFIKACJA GENERALNA RSMP 2012Kajetanowicz/Baran (87pkt) ▪ Bębenek/Bębenek (54) ▪ Rzeźnik/Mazur (48) ▪ Kuchar/Dymurski (48) ▪ Małyszczycki (36) ▪ Chuchała/Heller (26) ▪ Grzyb/Siatkowski (25) ▪ Habaj/Woś (18) ▪ Kołtun/Pleskot (10) ▪ Chmielewski (7)