ISKIP, czyli Inteligentny System Kompleksowej Identyfikacji Pojazdów to przedsięwzięcie jakiego jeszcze nie było na naszych drogach. System składa się z kamer zamontowanych nad jezdniami - najczęściej po trzy sztuki w jednym miejscu.

W początkowym założeniu ISKIP miał służyć przede wszystkim celom statystycznym. System powstał w Instytucie Badawczym Dróg i Mostów i miał określać natężenie ruchu w wybranych punktach. Dane miały być zbierane w Centralnym Systemie Statystycznym.

Oprogramowanie napisane specjalnie dla tego systemu powala na rozpoznanie modelu i marki samochodu, a także wychwycenie twarzy kierowcy. Dokładność systemu szacowana jest na 95 proc.

Możliwości systemu ISKIP są nieograniczone. System może bez problemów nie tylko rejestrować wykroczenia i ustalać właściciela pojazdu (system może współpracować z CEPIK-iem), ale może też dokonywać pomiaru prędkości, obliczać prędkość średnią samochodu na danym odcinku (zwalnianie przed samym fotoradarem nic już nie da).

Siemianowice zarabiają 150 tys. miesięcznie - kierowcy mają dość

Z tego systemu postanowiły skorzystać Siemianowice. Kamery ISKIP-u zostały zamontowane na skrzyżowaniu Wróblewskiego z Jagiełły. Montaż systemu kosztował 400 tys. zł, a jego obsługą zajęła się Straż Miejska z Siemianowic - przychody z mandatów trafiać więc będą prosto do kasy miasta.

W pierwszych 4 miesiącach dochody z mandatów wyniosły około 600 tys. zł, a Straż Miejska wystawił przy tym 12 tys. pkt karnych. Nie jest to jednak podyktowane niefrasobliwością miejscowych kierowców. Kontrowersję budzi działanie świateł przy tym skrzyżowaniu. Jadący od strony osiedla Węzłowiec kierowcy chcący skręcić w lewo muszą ustąpić pojazdom nadjeżdżającym z przeciwka. Błąd w algorytmie świateł powoduje, że na zielonym świetle nie jest w stanie przejechać żaden samochód. Co gorsza, auta które wjeżdżają na skrzyżowanie mając światło zielone, najczęściej opuszczają je gdy sygnalizator pokazuje już światło czerwone. Następnie do gry wchodzi system ISKIP i siemianowicka Straż Miejska.

Kontrowersję wzbudza także fakt, że siemianowicki magistrat nie reaguje na sygnały kierowców. Światła nadal działają jak działały, a Straż Miejsca wystawia kolejne mandaty. Nic więc dziwnego, że kierowcy Siemianowic uważają, że system nie działa na rzecz poprawy bezpieczeństwa, ale jest zwykłą maszynką do robienia pieniędzy.

Część kosztów montażu systemu w Siemianowicach wziął na siebie Instyt Badawczy Dróg i Mostów, który dzięki temu może przez najbliższe pięć lat wykorzystywać go do swoich badań statystycznych.