Podczas gdy policji udało się w przypadku trzech innych demonstrantów rozpuścić klej przy użyciu standardowych środków, do 38-letniego aktywisty z Mannheim trzeba było wezwać profesjonalny, ciężki sprzęt do cięcia asfaltu.
"Zdjęcia i nagrania pokazują pechowego demonstranta z dużym kawałkiem asfaltu, nadal przyklejonym do jego dłoni" – pisze 20minuten.
W piątkowym proteście (9 grudnia) brało udział sześć osób, próbujących zablokować ruch w rejonie głównej arterii komunikacyjnej Moguncji w godzinach porannego szczytu. Do asfaltu przykleiło się czworo aktywistów. Akcja, jako wcześniej niezarejestrowana, została uznana przez władze miasta za nielegalną i rozwiązana.
Aktywiści zostali wielokrotnie poproszeni przez policję o opuszczenie drogi. "W przypadku trzech osób klej udało się zneutralizować za pomocą oliwy z oliwek użytej przez służby ratownicze z jednostki operacyjnej policji. Jednak 38-latka nie dało się oderwać. W tym celu asfalt musiał zostać pocięty przez pracowników ruchu drogowego za pomocą przecinaka i wiertarki udarowej" – opisuje portal.
- Przeczytaj także: Odholowanie pojazdu z drogi. Co się dzieje z autem, gdy kierowca straci prawko lub jedzie "po pijaku"?
Dopiero w wyniku tych działań udało się odczepić od nawierzchni aktywistę. Przypuszczalnie użył on do swojej akcji protestacyjnej szczególnie mocnego kleju przemysłowego – pisze "20minuten", dodając, że zdjęcia mężczyzny, do którego dłoni nadal przyklejony jest duży kawałek asfaltu, "robią furorę" w sieci.
mszu/ tebe/