Pomimo przekroczenia limitu punktów karnych poseł nadal kierował samochodem. Tym razem policjanci zatrzymali mu prawo jazdy, ale nie mogli zrobić nic więcej. Krnąbrny poseł – do tego momentu – nie złamał prawa. Jak to możliwe?
Antoni Macierewicz przekroczył limit punktów. Może jeździć czy nie?
To nie jest tak, że w dniu ukarania mandatem i punktami karnymi, które powodują przekroczenie limitu, kierowca traci prawo jazdy. Nic z tych rzeczy. Co więcej, kierowca, pomimo przekroczenia limitu, może kierować dalej. Z punktu widzenia policjantów sytuacja wygląda tak, że po wpisaniu danych kierowcy do systemu, dowiadują się oni jedynie że Kierowca albo ma czyste konto punktowe, albo "zbiera", albo "wyświetla się na czerwono" – czyli przekroczył limit albo ma coś innego na sumieniu.
W przypadku Macierewicza dopiero podczas kolejnej kontroli system wskazał na przekroczenie limitu punktów. Policjanci zatrzymali posłowi prawo jazdy, co jednak nie jest równoznaczne z utratą uprawnień. Poseł jeszcze nie stracił uprawnień, ale już (od chwili zatrzymania dokumentu prawa jazdy) nie powinien jeździć – wsiadając za kierownicę, popełnia wykroczenie.
Antoni Macierewicz będzie musiał pójść do lekarza
Poważniejszych kłopotów po przekroczeniu limitu punktów jednak uniknąć nie sposób, ponieważ policjanci, po stwierdzeniu przekroczenia limitu punktów, kierują do starosty wniosek o skierowanie kierowcy na badania psychomotoryczne oraz na egzamin sprawdzający. Starosta musi wystawić takie skierowanie i wyznaczyć kierowcy termin.
Lekarz bada kierowcę zarówno pod kątem ewentualnego zagrożenia, jakie powoduje on wobec innych z powodu problemów natury emocjonalnej, jak i sprawdza, czy kierowca jest dostatecznie sprawny, aby prowadzić samochód. Bada się zatem, czy wystarczająco dobrze widzi, czy słyszy, czy umie prawidłowo oceniać odległość i czy ma wystarczająco krótki czas reakcji na różne bodźce. Wbrew pozorom nie każdy, nawet młody człowiek jest w stanie zaliczyć takie badanie. Posłowi nie będzie łatwo, gdyż ma już 76 lat, jest też znany ze specyficznego podejścia do procedur. To może być uznane za przeciwwskazanie do dopuszczenia go do kierowania pojazdami.
Macierewicz będzie zdawał egzamin jak zwykły kandydat na kierowcę
Potem przychodzi pora na zaliczenie egzaminu sprawdzającego, co oznacza ni mniej ni więcej tylko normalny test dla kandydatów dla kierowców oraz egzamin praktyczny na placyku oraz w ruchu drogowym.
W przypadku posła Macierewicza można spodziewać się, że byłoby wielu chętnych, aby obserwować przebieg tego egzaminu. W sumie nie można tego nikomu zabronić, ponieważ osoba poddawana egzaminowi sprawdzającemu musi zaliczyć go w normalnym ruchu drogowym.
Co, jeśli Macierewicz nie zda egzaminu?
Jeśli kierowca w wyznaczonym terminie nie zaliczy badań psychomotorycznych albo nie zda egzaminu sprawdzającego, traci uprawnienia i przestaje być kierowcą.
Od tej chwili, jeśli zostanie zatrzymany na kierowaniu samochodem, policjanci skierują do sądu wniosek o jego ukaranie. To wciąż wykroczenie, ale karane po pierwsze, grzywną nie niższą niż 1500 zł, a po drugie, zakazem kierowania pojazdów nie krótszym niż 6 miesięcy i nie dłuższym niż 3 lata.
Jeśli krnąbrny były kierowca, mający na koncie sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, znów da się zatrzymać za kierownicą pojazdu, tym razem popełnia przestępstwo, za które można pójść do więzienia, choć – jak pokazuje praktyka – nie za pierwszym razem.
Jazda bez prawa jazdy a regres ubezpieczeniowy
Tak naprawdę jednak już od chwili utraty uprawnień wsiadanie za kierownicę staje się niezwykle ryzykowne. Jeśli cokolwiek się wydarzy z winy kierującego bez uprawnień – kolizja albo wypadek – podlega on regresowi ubezpieczeniowemu. Ubezpieczyciel wypłaca odszkodowanie ofiarom, ale potem żąda od sprawcy zwrotu wszystkich wypłaconych środków. Nie działa też autocasco.
Przed tymi konsekwencjami nie chroni żaden immunitet, który zresztą – jak pokazują ostatnie wydarzenia – dość łatwo podlega uchyleniu.